Bo to miłość...

2.7K 101 59
                                    

Ah ten Minho, zawsze bardzo wygadany i szczery do bólu! On, Thomas i Newt często z siebie żartują, ale są bardzo ze sobą związani, głębokość ich przyjaźni ukazuje zachowanie w trudnych sytuacjach... Czasmi jest wybuchowy i sarkastyczny, ale umie się wziąść w garść, jego charakter bardzo mi umponuje, umie być jednocześnie twardy, a jednocześnie delikany... Impoonuje mi od zawsze. 

Kiedy dotarliśmy do naszej małej bazy zwiadowców zaczęliśmy przerysowywać mapy na plandekę, długo też rozmawialiśmy o Buldożercach.

Kiedy dotarliśmy do naszej małej bazy zwiadowców zaczęliśmy przerysowywać mapy na plandekę, długo też rozmawialiśmy o Buldożercach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Nikt nie umie ich dokładnie opisać, bo nikt kto ich widział z bliska nie przeżył, by opowiedzieć nam coś więcej o nich... - powiedział - nareszcie koniec!

- Na dzisiaj wystarczy tych wrażeń - zaśmiałam się i ziewnęłam.

- Wrażeń nie koniec Ptaszyno! - Zaśmiał się podchodząc do mnie.

Po chwili przerzucił mnie sobie przez ramię i z zadowoleniem ruszył do swojego osobnego pokoju. Nie miałam nawet siły się wyrywać, byłam tak zmęczona, że jak tylko położyłam się z chłopakiem, wtuliłam się w jego tors i usnęłam szepcząc:

- Lubię z tobą negocjować, bo zawsze przegrywam.

*Jakiś czas później*

Nadeszedł wieczór siedzę sobie na naszym drzewie, naszej gałęzi, czekam na niego... Kilka minut temu miał wrócić z labityntu. Usłyszałam szelest gałęzi, spojrzałam w dół, ujrzałam wspinającego się Azjatę. Uśmiechnęłam się pod nosem i czekałam na niego. Kiedy ten znalazł się blisko mnie pocałował mnie w policzek i szepnął:

- Cześć Ptaszyno.

- Cześć - zaśmiałam się czując zapach potu - chyba dzisiejszy bieg z Thomasem bardzo cię wymęczył.

- Bardzo śmieszne - przewrócił oczami - jak biegam z tobą to też się męczem, a ty ze mną, więc  tego nie czujesz!

- Uhuhu narazie to czuję potrzebę kąpieli - wystawiłam mu język i mrugnęłam do niego zalotnie.

Nagle chłopak złapał mnie w pasie i mocno trzymając zaczął zchodzić. Obwinęłam nogi na około jego bioder i zawiesiłam mu się na szyi, wisiałam na nim jak małpa, a on śmiejąc się schodził dalej. Śmiałam się coraz głośniej, bo wiedziałam co chce zrobić. Po chwili obydwoje znaleźliśmy się w zimnej wodzie.

- Minho! Jak zamarznę to wiec, że to przez ciebie! - Zaśmiałam się trzęsąc się z zimna.

- Przesadzasz Ptaszyno! - Machnął ręką.

- Nie lubię tej głębokości - powiedziałam zmęczona - możemy iść gdzie jest bardziej płytko?

- Po co? - Zaśmiał się w końcu on normalnie stał, poczułam jak jego ręka znowu oplata moją talie i przybliża do siebie. Po chwli byłam już na rękach u chłopaka.

- Tak lepiej, nawet ciepło mi się zrobiło - szepnęłam trochę zarumieniona, od niego zawsze biło takie ciepło!

W końcu po chwili ciszy chłopak przegładził moje włosy i mój policzek, patrzyliśmy sobie w oczy, powoli zatapiałam się w jego tęczówkach. 

- Jesteś śliczna - szepnął, na co się zarumieniłam.

Niezdawałam sobie sprawy, że powoli przymykamy powieki, a nasze twarze się do siebie zbliżają... Poczułam jak chłopak delikatnie musnął moje usta, a ja odwzajemniłam gest. Zarzuciłam mu ręce na szyję, on zaś objął mnie rękami na około bioder. Zrobiło mi się gorąco, całkiem zapomniałam, że jesteśmy w lodowatej wodzie. Powoli nasze muśnięcia zmieniły się w całusy, a całusy w pocałunek. Niezdawałam sobie sprawy, że właśnie namiętnie całuję się z moją...

                                                                                                            ...miłością?

Tak, kiedy zrobiliśmy przerwę na oddech spojrzałam mu w oczy i nagle cała zalałam się rumieńcami. Chłopak zaśmiał się do mnie i jak to u niego bywa powiedział szczerą prawdę.

- A więc to jest miłość...

- Tak, to ewidentnie jest miłość - szepnęłam nieśmiało jakby przekonując samą siebie, spojrzałam mu w oczy, a on uśmiechnął się do mnie zalotnie:

- Newt mnie zabije.

- Niech spróbuje, jesteś mój i nikt nie ma prawa cię tknąć! - Powiedziałam z powagą, ale po chwili zdałam sobie sprawę jak to zabrzmiało i znowu cała się zaczerwieniłam.

- Poważne słowa Ptaszyno! - Podniósł brew do góry.

- Poważne jak to uczucie! - Uśmiechnęłam się niewinnie.

- Czy jeśli powiem, że kocham cię do szaleństwa to ucieszą cię te słowa?

- Tak...!

- W takim razie kocham cię do szaleństwa! - Szepnął i delikatnie mnie pocałował.

- Ja też cię kocham - powiedziałam i oddałam pocałunek.

................................................................................................................................................................

Taaa, wiem, 13-latka i 17-latek...

To tylko 4 lata, a to naprawdę optymalny i udany wiek!

W sam raz! Ale widzicie, na miłość nigdy nie jest się zastarym i zamłodym...

................................................................................................................................................................

Od najmłodszych lat... // TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz