Bójka

2.7K 132 41
                                    

- Możemy iść na arenę? - Podsunęłam z pewną miną, większość chłopaków (w tym Gally) ryknęła śmiechem, jednak Newt odezwał się przestraszony i zły:

- Lucy! Oszalalaś! Chcesz się z nim bić!

- Tak! - Spojrzałam na niego wielkimi i zawziętymi oczami. -  Wiem, że i tak będzie miał do mnie problem, zawsze go miał i będzie go miał, ale chce pokazać, że nie jest najlepszy i, żeby tak się nie zachowywał! - Odpowiedziałam.

- O proszę, teraz będzie mnie pouczała! - Wydarł się Gally ze śmiechem - słuchajcie, coś się zmienia, wszystko się zmienia! To jej wina, odkąd się pojawiła!

- Nie płacz jak mała dziewczynka, tylko choć na arenę - powiedziałam pewna siebie, na co cicho, prawie szeptem odezwał się Thomas:

- Lucy, daj spokój nie dasz rady...

Spojrzałam na niego, na Newta, a następnie spojrzałam smutnym wzrokiem na Minho, nikt we mnie nie wierzył. Wiedziałam, że podziela zdanie chłopaków, ale mimo wszystko wierzy we mnie! On tylko kiwną głową, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. 

Weszłam na arenę, a za mną, Gally, wiem, że jest on ode mnie 4 lata starszy, dwa razy większy i cztery razy sliniejszy, powala prawie (Xd, Minho nie...) wszystkich chłopaków ze swojego wieku. Jednak musiałam się z nim zmierzyć, jestem mała i zwinna, a to już plus!

Kiedy ten zaczął wymierzać ciosy, ja z łatwością robiłam uniki! W końcu on musiał się schylić, a ja skakałam jak mały zajączek i robiłam fikołki.

Nagle ten skoczył ku mnie i próbował złapać, by wyrzucić poza arenę, ale w tej chwili skoczyłam mu pod nogi, prześlizgnęłam się pomiędzy i zanim on się odwrócił ja podcięłam mu kończyny!

Chłopak zarył twarzą w piasku, a ja z gracją wstałam i się otrzepałam.

Walka trwała może z 4 minuty, na około mnie było słychać ryki szczęścia, poczułam jak ktoś sadza mnie na ramionach, wszyscy skaczą i cieszą się na około mnie. Nikt nie mógł uwierzyć, wszyscy krzyczeli, klaskali i gwizdali na mnie, a ja dumna siedziałam na ramionach Minho, który uśmiechał się do mnie pełen dumny.

Po chwili chłopak ruszył ze mną w stronę rzeki, a wszyscy za nami. Zaczęłam się śmiać. Wiedziałam co chce zrobić! On i wszyscy chcieli mnie ochrzcić w rzecze! Pod koniec każdego ogniska wrzucają kogoś do rzeki! Minho ostrzegał mnie przed tym. Po chwili z wielkim pluskiem znalazłam się w zimnej wodzie! A kiedy się wynurzyłam ujrzałam całą trójkę obok mnie.

- A wy co? - Zaśmiałam się.

- My do towarzystwa! - Zawołał Thomas.

- Jak miło! - Wybuchnęłam śmiechem.

Niestety kiedy wróciliśmy do ogniska by się ogrzać, czekał tam Gally. Chłopaki stanęli w dużej odległości, ja podeszłam do niego dumna. Ten spojrzał na mnie wściekły, a ponieważ nikt nie stał blisko nas, tylko otoczyli na około, to wycedził przez zęby:

- Głupi smrodas - i walną mnie pięścią w twarz, a dokladniej z prawego sierpowego.

Nim ktokolwiek mógł coś zrobić, zareagować ja leżałam już nie przytomna w piasku. Sama nie zdążyłam zrobić uniku, bo nastawiona byłam na rozmowę, każdemu może się zdarzyć.

Z oddali słyszałam krzyki, odgłosy bójki, poczułam jak czyjeś ręce delikatnie podnoszą mnie z ziemi, a następnie nastała cisza i  ciemność.

Od najmłodszych lat... // TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz