Rozdział XIX

94 2 0
                                    

Catelyn
Minął tydzień od momentu gdy rodzina królewska opuściła Winterfell. Na pewno są już w stolicy i zajmują się codziennymi obowiązkami. Myślałam, że gdy wyjedzie nie będę tęskniła za nim... to nie mija dalej. Dalej nie rozmawiałam z ojcem i ciągle jestem zaręczona z nim. Nie potrafię tego powiedzieć, że nie chcę, może to kwestia czasu? Może za kilka miesięcy nie będzie aż tak źle? Może to uczucie przeminie? Nie chcę go zranić, a wiem, że to zrobię jeżeli z nim będę. On zasługuje na kogoś lepszego niż ja...

Mace
Jesteśmy w domu, w Królewskiej Przystanii. Jestem sam w swojej komnacie. Powinienem siedzieć wraz z Ojcem w Sali Tronowej, zaraz do niego pójdę. Tęsknię za nią, naprawdę chciałbym ją poznać. Ona zapewna ma mnie za Księcia, który uważa, że wszystko mu się należy. Nie jest tak. To, że urodziłem się w rodzinie królewskiej niczym mnie nie odróżnia od reszty rodów, oprócz tego, że obejmę tron po Ojcu. Ta dziewczyna bardzo mnie ciekawi, chciałbym dowiedzieć się jaka jest naprawdę, słyszałem, że często używa sarkazmu oraz ironii. Jednak, to może być jedynie jej maska, która ma na celu ukryć to jaka jest naprawdę. Spróbuję jeszcze raz ją poznać. Nie odpuszczę, czuję, że to ta jedyna i jej nie zostawię

Catelyn
Spaceruję po zamku, nie robię nic szczególnego. Odkąd oni, a właściwie on wyjechał, nie wiem co powinnam robić. Może to nie byłby taki zły pomysł, potraktowałam go okropnie, nie. To lepsze, tak, to o wiele lepsze, za bardzo bym go skrzywdziła, on na to nie zasługuje. Muszę przestać o nim ciągle myśleć. Mało prawdopodobne, że Ojciec zerwie zaręczyny, przecież to nie takie proste. Moja i jego ścieżka się zejdą, ale  on mnie nie pokocha, ja to po prostu wiem, prawdopodobnie skończymy jak małżeństwo Króla Roberta Baratheona z Cersei Lannister, na początku wspaniale, a następnie wzajemna nienawiść...

Alayne
- Jak było na Północy?
- Wspaniale - odpowiadam prababci Olennie
- Tak tak, zimno jak cholera, ale cóż każdy lubi co innego moja droga. Poznałaś swojego narzeczonego?
- Tak, Bastiana
- Jaki on jest?

Tyrion
- Mace zdaje się być smutny nie sądzisz?
- A cholera go wie - odpowiasa Bronn odkładając ogryzek po jabłku na talerz - Młody jest, pewnie chodzi o jakąś dziewczynę
- Myślisz?
- Yhym, a co może zmartwić chłopaka w jego wieku? Jakaś dama odrzuciła jego serce, które mu pękło. Przejdzie mu, młody jest pozna ich jeszcze wiele...

Sansa
- Wyślijcie czterech kamieniarzy, pomogą w odbudowie muru
- Dziękuję Lady Stark - odpowiadam lekkim uśmiechem, na co ostatni z lordów wychodzi. W zamku zostałam jedynie ja, moja rodzina oraz służba. Jest wieczór. Wstaję i wychodzę z sali idąc na górę w stronę moich komnat. Wchodzę do środka i kładę się na łóżko. Zero gwaru dzieci. Cisza. Bastian zapewne robi coś w swojej  komnacie, Catelyn tak samo, a Will pewnie już śpi. To wszystko tak szybko minęło....

Catelyn
Bastian poszedł usypiać Willa, ja dalej siedzę sama cały dzień w komnacie, nawet nie wychodziłam, jedynie na obiad. Nie mam ochoty na nic. Czuję się jakby ktoś zabrał mi coś dla mnie ważne, bardzo ważne. Jednak może to co teraz czuję, jest jedynie chwilowe? Przecież moja mama była zakochana w Joffryu Krwiożerczym... może on jest taki jak Joffrey, tylko ja tego nie widzę?

      Wieczór przed dniem wyjazdu

Dlaczego ja do cholery nie mogę po prostu przestać o nim myśleć, na Siedmiu... jak ostatnj głupiec slaceruję po komnacie i rozmyślam...

Sansa
- Dobranoc mamo
- Dobranoc Bastuś - mówię wychodząc  z uśmiechem z jego komnaty. Słyszę kroki z komnaty Cat, ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy wchodzę do środka
- Dlaczego nie możesz zasnąć Catuś?
- Nie, ja po prostu, jakoś tak - no tak, a teraz będzie się próbowała wykręcić
- Catelyn ja widzę, że coś się dzieje
- Nic Mamo...
- Cat...

Arya
- Gdzie idziesz?- pyta Gendry nie wypuszczajac mnie ze swoich objęć
- Gennnnnnnn.... puszczaj mnie
- Ale dokąd idziesz?
- Muszę na chwilę iść do Cat, martwię się o nią
- Arya... nie musisz tego robić
- Gendry - mówię wzdychając - Ona coś ukrywa i nie powie tego Sansie na pewno, ale ona jest uparta...
- Coś was łączy - uderzam go lekko w ramię a ten się śmieje całując mnie w policzek. Powoli wstaję i wychodzę z komnaty. Ruszam w stronę komnaty Cat. Słyszę głosy dobiegające, ze środka komnaty. Czyżby moja siostra mnie wyprzedziła? Otwieram drzwi i wchodzę do  środka. Sansa stoi przed Catelyn a ta siedzi na łóżku, wygląda to jakby prowadziła jej jakiś wykład...
- Sansa czy mogłabyś zostawić mnie z Cat? - Sansa patrzy na mnie z lekkim zmieszaniem, nie dziwię się, jest co najmniej po godzinie 22 według zegara
- Ja em.... No dobrze - mówi po czym wychodzi - Masz mi zdać raport - rzuca mijając mnie. Podchodzę do Cat i klękam przed nią
- Powiedz co cię dręczy? Ostatnio nie zachowujesz się naturalnie
- To naprawdę nic takiego Arya...
- Posłuchaj, nie jestem twoją mamą, nie dam ci wykładu ani nic, chcę ci tylko jakoś pomóc, uwierz mi, rozmowa wiele zmieni, więc o co chodzi?

Sansa
Ramsay siedzi zamyślony na środku łóżka i wpatruje się w kominek. Podchodzę do niego i siadam tuż obok niego
- Coś się stało?
- Ja... nie
- Oj Ramsay... Ramsay...
- Hmm? - czy on naprawdę sądzi, że ja nie widzę tego, że on próbuje kłamać
- Nie umiesz kłamać, o co chodzi?
- Nie sądzisz, że popełniłem błąd zaręczając Catelyn z Mace'em a Bastiana z Alayne?
- Nie, dlaczego? Moim zdaniem to bardzo dobry wybór. Margaery i Tommen to wspaniali ludzie i nasi przyjaciele, nie widzę problemu
- Pamiętasz jak ciebie Ojciec zaręczył z Joffreyem?
- Tak, pamiętam i co w związku  z tym?
- Zakochałaś się w nim, myślałaś, że jest wspaniały, a skończyło się okropnie, co jeżeli to samo spotka Cat z Mace'em? - wybucham głośnym niepohamowanym śmiechem

Ramsay
Ona dostała ataku śmiechu... leży na plecach i ciągle się śmieje, nie rozumiem co ją bawi
- Co cię tak bawi, bo niezbyt rozumiem?
- Ramsay - mówi patrząc na mnie z tym radosnym uśmiechem - Mace nie jest Joffreyem, nikt nim nie jest. On nie skrzywdzi Cat
- Skąd to wiesz?
- Jest synem dwóch najsympatyczniejszych osób w Królewstwie, jak mógłby zrobić jej to co przeżyłam ja. Ja też się o nią martwię Ramsay, ale on jej nic nie zrobi - wtulam się e Ramsaya a ten obejmuje mnie ramionami. Całuję go lekko w policzek - Kocham cię
- Ja ciebie też

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 06, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The Rose of TommenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz