Rozdział XXXVIII

109 4 1
                                    

Tommen
Jest ranek. Przed chwilą wyszedłem z domu na kołach aby się przewietrzyć. Słyszę, jak ktoś otwiera drzwi. Odwracam sie w ich stronę i widzę uśmiechniętą Margaery. Podaję jej dłoń aby pomóc jej zejść. Margaery podaje mi swoją dłoń i wychodzi.
- Witaj Różyczko - mówię całujac ją w czoło, na co Margaery się smieje.
- Ile nam pozostało jeszcze drogi?
- Kilka godzin Margaery. Będziemy tam dwa dni przed uroczystością - razem z Margaery spacerujemy obok strumienia, który przepływa przez Królewski trakt.
- To będzie wspaniałe
- Co takiego?
- Pobyt w Winterfell. W końcu okaże się czy te wszystkie opowieści o Boltonie to prawda...
- Zmienił się
- Skąd wiesz? - pyta z zaciekawieniem
- Wiem - odpowiadam uśmiechając się

Sansa
- Ma twoje oczy - Słyszę głos za sobą. Odwracam sie w stronę głosu. Baelish... kto mu pozwolił chodzić po zamku?
- Odejdź - mówię odwracając sie w jego stronę - Póki co masz możliwość, trzymam dziecko więc nic Ci nie zrobię
- Dlaczego mnie tak nienawidzisz?
- Wiedziałeś o Ramsayu. I tym jaki był. Teraz zmienił się jest czułym i kochającym mężem, prawda. Ale i tak cierpiałam na początku. Wiedziałeś o tym jaki był?
- Sanso...
- Czy wiedziałeś o tym jaki był? - pytam głośniej
- Nie wiedziałem
- Kłamiesz
- Skąd ta pewność?
- Zdradziłes moją rodzinę. Gdyby nie Ty, miałabym rodzinę
- Ale...
- Mam Ramsaya, mam Jona, mam Bastiana, prawda
- Myślisz, że dlaczego przyprowadziłem Gendry'ego?
Wiedziałem, że znal Arye Stark. Chciałem ją odnaleźć
- Nie próbuj
- Sanso, chce pomóc...
- Po pierwsze mi też miałeś pomóc. Zależało Ci tylko na tym aby na mnie uzyskać. Myślisz, że nie wiedziałam że jako jedyne dziecko Neda i Catelyn Stark jestem kluczem do Północy? Wydałeś mnie za Ramsaya, ponieważ była to dla Ciebie dobra umowa.
- Co mam zrobić abyś mi wybaczyla? Zrobię wszystko
- Gdy zakończy sie uroczystość znikniesz. Wyjedziesz do Orlego Gniazda nauczać mojego kuzyna Robina
- Jesteś bardzo podobna do swojej matki. Masz dobre serce Sanso... - podchodzę do niego bliżej
- Moja mama aby uchronić mnie i Arye uwolniła Jaime'go Lannistera. Zaryzykowała wszystko. Aby uchronić swoje dzieci. Jak myślisz co zrobię ja skoro jestem według Ciebie w dodatku brutalną Starkówną?
- Twoja matka zachowywała sie podobnie do Ciebie. Zawsze dawała łaskę...
- Ja w przeciwienstwie do Catelyn Tully Stark nie dam ci łaski - mówię patrząc mu w oczy - Nauczysz mojego kuzyna wszystkiego co musi wiedzieć.
- Zrobię co zechcesz Moja Pani

Margaery
-Gdzie jesteśmy?
- Już widzę Winterfell

Jon
Nie mam pojęcia po co Baelish tu przyjechał. Jednak na pewno cos knuje... Mam nadzieję, że nie zaszkodzi to nikomu

Ramsay
- Arenyan, czy komnaty są przygotowane dla wszystkich gości?
- Tak mój Panie
- A komnata dla Króla i Królowej?
- Tak mój Panie
- Wspaniałe - odpowiadam z uśmiechem. Odwracam się i idę w stronę komnaty. Otwieram powoli drzwi. Służka stoi za Sansą i zawiązuje jej sznurki w gorsecie. Na dźwięk drzwi służką odwraca się w moją stronę
- Mój Panie
- Lady Xenno
- Możesz wyjść Xenna- mówi Sansa a służka wychodzi. Sansa odwraca podchodzi do łóżka i zakłada bordową suknie. Suknia sięga Sansie do połowy łydek. Ma na sobie mnóstwo wzorów wykonanych z żelaza, które przedstawiają wilkory. Suknia wygląda wspaniale, jednak nie tylko dzięki niej Sansa wygląda olśniewająco. Włosy ma związane w charakterystyczny warkocz na bok. Oprócz tego Sansa sama w sobie jest piękna i wspaniała. Patrzy na mnie z lekkim nieśmiałym uśmiechem na ustach
- Sanso, wyglądasz wspaniale - mówię uśmiechając sie do niej ciepło. Sansa podchodzi do mnie i sie we mnie wtula. Po chwili odsuwa sie ode mnie. Lekko i czule całuję ją w usta.
- Gdzie jest Bastian?
- Z Jonem - odpowiada Sansa - Bastian bardzo polubił Jona a Jon Bastiana
- Ciekawe czy daje mu mocno w kość...

Jon
Zauważam w Bastianie kilka cech Sansy. Przede wszystkim kształt i kolor oczu. Mały wyciąga rączki w stronę mojego miecza. Podchodzę z nim do niego. Mały przyglada sie uważnie głowicy miecza...

The Rose of TommenWhere stories live. Discover now