XLIX

72 3 0
                                    

                         Daenerys
- Mamy szansę bez smoków?
- Nieskalani będą walczyć do końca - mówi Szary Robak  
- Żelazny Tron będzie twój - mówi Missandei
- Wybaczcie, muszę iść do kajuty -mówię i odchodzę. Wchodzę do  kajuty  i siadam na krześle. Przez ostatnie pięć lat zbierałam armię aby podbić Siedem Królestw. Jednak najważniejsza rzecz, nie zawarłam sojuszu poprzez małżeństwo. Wprawdzie wychodziłam za mąż dwukrotnie, jednak te małżeństwa nie mają znaczenia. Obaj mężowie nie żyją. Mam dwadzieścia jeden lat. Jednak to nie wyklucza możliwości na małżeństwo. Straciłam smoki. Stanowiły wielką część mojego życia...

                            Tyrion
Jedną z najgorszych rzeczy w tej skrzyni jest brak wina...

                         Margaery
Loras zaprowadza mnie do Maestera. Czuję mdłości. Mam pewne podejrzenia jednak nie chcę sobie robić fałszywych nadziei.
- Jesteś pewna, że chcesz wejść sama?
- Loras, dam sobie radę - odpowiadam z uśmiechem i wchodzę do środka.
- Wasza wysokość - mówi kłaniajac się
- Maesterze - odpowiadam
-  Co się stało?
- Więc czuję mdłosci i nie mogę nic zjeść od rana...

                          Tommen
Wychodzę z zebrania Małej Rady. Wpadam na Lorasa
- Jak Margaery? Dobrze się czuję?
- Myślę, że ona sama powie Ci to najlepiej - mówi klepiąc mnie po ramieniu. Od razu idę w stronę komnaty. Otwieram drzwi i wchodzę do środka. Margaery śpi na łóżku. Leży wtulona w poduszkę. Ściągam koronę i kładę ją na stole. Podchodzę w stronę łóżka i siadam obok Margaery, która otwiera teraz powoli oczy. Przybliżam się do niej i całuję ją czule usta. Margaery odwzajemnia pocałunek
- Co się stało? Co powiedział Maester? Wiesz jak się martwiłem? - Margaery uśmiecha się do mnie
- Sansa miała rację - patrzę na nią nie wiedząc o czym mówi - Za około siedem miesięcy narodzi się Baratheon - wyjaśnia usmiechając się. Przytulam ją rozpoczynając pocałunek - Nawet nie wiesz jak się cieszę. Bałam się, że nigdy...
- Nie masz czego się bać nie będziesz się musiała niczego bać. Nigdy - mówię a Margaery się uśmiecha
- Wiesz co to oznacza?
- Co takiego?
- Będę nieznośna
- Nie przeszkadza mi to - mówię z uśmiechem a Margaery zaczyna się śmiać...

                             Ramsay
Sansa rzuca się na mnie od razu jak wchodzę do komnaty
- Co się stało?
- Miałam rację,  miałam rację
- To mnie nie dziwi... ale w czym?
- Margaery jest przy nadziei - mówi odsuwajac się ode mnie z uśmiechem
- A jak tam Bastian? Nie zjadł ci dzisiaj śniadania?
- Bardzo śmieszne...
- Nie gniewaj się - mówię przytulając ją od tyłu i całując jej szyję
- Może... - mówi odwracając się w moją stronę z uśmiechem
- Gdzie Bastian?
- Leży w kołysce - mówi łapiąc moją dłoń i idąc ze mną w stronę kołyski...
 
              Dwa miesiące później
                   
                            Margaery
- Jak się czujesz? - pyta Tommen podając mi miskę z winogronami
- Dobrze, dziecko się wierci - mówię kładąc dłoń na wypukłym brzuszku z uśmiechem na ustach
- Żywiołowe jak Ty - mówi Tommen ze śmiechem - Wiesz czy będzie to książę czy księżniczka? - mówi kładąc dłoń na brzuszku
- Nie mam pojęcia - mówię wzdychając...

                              Tyrion
Już  trzeci lub czwarty miesiąc z rzędu   jestem w tej cholernej skrzyni.
- Co macie w tej skrzyni? - słyszę brzęk zbroi i głos, ktory skądś kojarzę...
- Dla Królowej Cersei
- Królową jest Margaery, oddajcie skrzynię
- To skrzynia dla Cersei Lannister...
- Oddaj ją albo zostaniesz zamknięty w Czerwonej Twierdzy za zdradę - znów słyszę brzęk zbroi, owy rycerz niesie teraz skrzynię, w której się znajduje... Wydaje mi się, że transportuje mnie do zamku...

The Rose of TommenWhere stories live. Discover now