Rozdział XL

108 6 1
                                    

Sansa
Powoli otwieram oczy i się przeciągam. Patrzę na zegar. Godzina dziesiąta. No tak... jakżeby inaczej, przecież najwcześniej wstaje o 10... Wstaje i zaglądam do kołyski. Bastian patrzy na mnie swoimi oczami, tak bardzo podobnymi do moich. Podnosze go powoli i spaceruję z nim po komnacie. Słyszę jak drzwi się otwierają. Odwrcam się. Ramsay z uśmiechem na ustach stawia na biurku talerz z ciasteczkami cytrynowymi i podchodzi do mnie. Powoli się odwracam i kładę na środku łoża Bastiana, który przewraca sie na brzuch. Ramsay podchodzi do mnie i całuję mnie w czubek glowy...

Ramsay
- Nie uważasz, że się roztyje?
- Od czego? - pytam a Sansa przewraca oczami
- No nie wiem, może od ciastek? - mówi z ironią
- Nie
- A co jeśli?
- Dalej będę Cię kochał - mówię całujac ją w policzek
- Nie idealizuj mnie
- Ale... - Sansa zakrywa mi usta dłonią
- Nie próbuj mi wmawiać, że tego nie robisz. Zaskutkuje to wiesz czym? - patrzę na nią ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. - Krzesło - przewracam oczami. Zsuwam jej dłoń z moich ust i ją podnosze. Sansa owija mnie nogami w pasie i się we mnie wtula
- Zastanawiałem się, może przejdziemy się na spacer z Margaery i Tommenem?
- A Bas...
- Jon - przerywam
- No dobrze możemy iść- mówi Sansa zeskakując i idąc w stronę biurka.

Gendry
Przed chwilą skończyłem wyrabianie kształtu wilkora. Jest to wilkor wyjący do księżyca. Teraz muszę tylko przyozdobic go. Biorę z biurka ostrożnie granatowe maleńkie kamienie szlachetne i wkładam je do oczodołów wyrzeźbionego wilkora. Biorę ostrożnie jedno z narzędzi i dokańczam wilkora...

Jon
Wychodze powoli za Winterfell. Nagle coś skacze na mnie przewracając mnie. Odwracam sie w stronę napastnika. Widzę czerwone oczy....
- Duch - mówię wstając. Wilkor sięga mi głową do ramienia. Głaszcze go powoli za uchem i wchodzę z nim do Winterfell...

Sansa
Słyszę jak coś dużego chodzi po zamku. Wyglądam ostrożnie zza drzwi i zauważam Jona z Duchem.
- Sanso... mógłby pozostać ze mną w komnacie
- Oczywiście - mówię podchodząc do wilkora. Drapię go lekko za uchem.
- Jon
- Tak?
- Mógłbyś się zaopiekować Bastianem? - Jon kiwa głową- Nie będzie to żaden problem?
- Zajmowanie się Małym? Nigdy - mówi z uśmiechem, ktory odwzajemniam...

Ramsay
Wyszliśmy na spacer do lasu. Las jest ogromny jednak nie niebezpieczny. Margaery razem z Sansą idą przede mną i Tommenem
- Ramsay... Mogę Ci zadać pytanie, które Cię zdziwi? - w odpowiedzi kiwam głową - Więc, skąd wiedziałeś, że Sansa jest przy nadziei?
- Cóż... Sansa zwróciła posiłek i poszliśmy do Maestera, który nam powiedział, że jest przy nadziei - Tommen w odpowiedzi kiwa głową, muszę zmienić temat rozmowy...
- Więc, co sądzisz o Północy?

Sansa
Tommen i Ramsay są kilka metrów za nami. Na tyle daleko, że nas nie słyszą
- Królowa Siedmiu Królestw - mówię usmiechajac się do Margaery
- Nie gniewasz się, że to nie Ty jesteś Królową?
- Nie - odpowiadam ze śmiechem- Dlaczego miałabym? Jesteś moją przyjaciółką i jesteś stanowczo lepszą Królową niż ja gdybym nią byłabym - mówię ze śmiechem
- Nie przesadzaj Sa...

Ramsay
- Więc korona jest... - Tommen nie dokańcza, ponieważ przerywa nam krzyk Margaery i Sansy. Szybko do nich podbiegamy
- Co się stało?
- Zza krzaka nagle wyskoczył królik i sie wystraszyłysmy - mówi Sansa

Sansa
Tommen i Ramsay zaczynają się z nas śmiać...

Margaery
- Bardzo śmieszne - mówię uderzając Tommena w ramię
-Chodź Margaery, niech posmieją sie sami - mówi Sansa ruszając w stronę Winferfell...

Sansa
- Zachowują się jak dzieci - mówię wzdychając....

Ramsay
Wchodzę powoli do komnaty. Sansa przebrała sie na przyjazd gości. Założyła granatową suknie z żelaznym wilkorami na ramionach. Podchodze do niej i próbuje ją przytulić, jednak Sansa lekko mnie od siebie odsuwa
- Nie próbuj...
- Dlaczego...
- Lepiej chodźmy przywitać gości. Przyjechała do nas już Lady Mormont
- Jest dopiero jedenasta
- Goście będą przyjeżdżać do późnej nocy, zapewniam Cię - mówi wychodząc, ruszam zaraz za nią

The Rose of TommenWhere stories live. Discover now