Rozdział IV

224 16 0
                                    

Sansa
Minął tydzień odkąd przybliżam się się do Ramseya. Otwieram oczy, jestem sama w komnacie. Słyszę śpiew ptaków za oknem, jednak nie odczuwam tak bardzo ich wolności. Musze przyznać, Ramsey naprawdę zmienił się dla mnie. Jednak nie mogę sobie pozwolić na zakochanie się w nim. Nigdy. Teraz gdy mnie całuje, nie są to już pocałunku pełne brutalności, te pocałunki są bardziej... czułe. Wstaje i zakładam, a raczej próbuje założyć suknię, nie mieszczę się... dziwne, nigdy nie miałam takiego problemu. Przeszukuje szafę od góry do dołu i w końcu, znajduje luźną granatową suknię. Zakładam ją a włosy czeszę w warkocz na bok. Wychodzę z komnaty zamykam drzwi I idę korytarzem. Następnie schodzę po schodach, widzę dwóch strażników przed salą.
- Lady Bolton -mówi jeden z nich kłaniając się w czasie gdy drugi otwiera drzwi. Widzę Ramseya, musze przyznać że jest przystojny... Widząc mnie uśmiecha się I idzie w moją stronę, całuje mnie namiętnie w usta, nie pozostaję mu dłużna. Musze przyznać że on naprawdę dobrze całuje... STOP zapominasz jak cię wykorzystywał, jak krzyczałaś przez niego z bólu ? Przywołuje bolesne wspomnienia z początku małżeństwa. Idziemy w kierunku stołu, Ramsey odsuwa mi krzesło. Siadam a on obok mnie. Widzę służących niosących nam śniadanie. Na moim talerzu jest jajecznicą z chlebem świeżo wyciągniętym z pieca. Jednak nie pachnie dobrze, wręcz obrzydliwie. Na talerzu Ramseya widzę dziczyznę z owocami. Zaczynam jeść. Każdy następny kawałek mojego śniadania smakuje coraz gorzej. Niedobrze mi...
- Sanso? - pyta Ramsey jednak ja jestem już koło stołu i trzęsąc się wymiotuję. Widzę jak Ramsey zmartwiony biegnie w moją stronę. Jednak nie ma to teraz znaczenia. Z sekundy na sekundę czuje się coraz gorzej... w końcu przestaje. Ramsey od razu bierze mnie na ręce i niesie jak podejrzewam do Maestera
- Posprzątajcie salę jadalną -krzyczy Ramsey do służby
- Już Sanso, będzie dobrze, Maester cię zbada i nic ci nie będzie -mówi Ramsey całując czubek mojej głowy. Jesteśmy już przed domkiem Maestera. Ramsey stawia mnie ostrożnie na ziemi i zaczyna nerwowo pukać. Drzwi otwiera Maester
- Panie -mówi Maester kłaniając się
-Zbadaj Sansę, jeżeli źle ją zbadasz i będzie przez ciebie cierpieć skończysz jako karma dla moich psów
- Sanso wiesz że kocham Cię ponad życie ale niestety musze iść do sali narad
- Rozumiem -mówię I wchodzę do domku Maestera. Siadam na krześle.
-Co się stało ?
- Wiec rano było wszystko normalnie, wstałam zeszłam na dół na śniadanie. Jednak gdy poczułam zapach śniadania zemdliło mnie. Po zjedzeniu śniadanie zwróciłam wszystko
- Rozumiem, teraz cie zbadam - mówi Maester. Zaczyna. Badanie obsłuchuje i co jakiś czas zadaje pytania.
-Czy miałaś problem z wejściem w suknię rano ?
- Tak...- odpowiadam zdziwiona na pytanie Maestera który się teraz uśmiecha...

Ramsey

Narada skończyła się 20 minut temu. Stoję i czekam na Sansę w naszej komnacie. Jeżeli Maester zrobił coś źle to go osk... moje rozmyślania przerywa otwieranie drzwi. Widzę w nich uśmiechniętą Sansę.
- Sanso co powiedział Maester ? Co się z tobą stało ? Jak się czujesz? Czy wszystko dobrze? - pyta, zmartwiony a Sansa podchodzi do mnie i zaczyna mnie czule całować, cóż nie pozostaję jej dłużny. Kładę dłonie na jej biodrach i zaczynam ją masować. Słyszę jak Sansa mruczy z rozkoszy. O to chodzi naprawdę ją kocham i nie chcę aby przeze mnie cierpiała NIGDY nie będzie cierpiała NIGDY. Czuje jak Sansa zaczyna się uśmiechać, jednocześnie czuje jak przenosi moje dłonie na jej brzuch. Nie wiem o co może cho... Czuje jak coś kopie ze środka Sansy... Czuje kopnięcia... kopnięcia dziecka... Czuje jak Sansa przestaje mnie całować i odsuwa się ode mnie z uśmiechem.
- Ramsey, będziesz Tatusiem -mówi Sansa kładąc swoje dłonie na moich. Widzę radość w jej niebieskich oczach oraz jej promienny uśmiech. Będę miał dziecko z kobietą która kocham!!!!!!!!!!!
Zacząłem całować namiętnie Sansę w usta. Podniosłem ją do góry. Czuje jak Sansa oplata mnie w pasie swoimi nogami. Kocham ją.
- Cieszysz się ?
- Żartujesz sobie ? Ja nigdy nie byłem tak szczęśliwy !!!!
Słyszę jak Sansa się śmieje. Widzę jak ziewa. Niosę ja do łóżka.
- Dobranoc Ramsey
- Dobranoc Sanso -mówię całując jej piękne usta. Widzę jak Sansa zasypia. Widzę jak jej klatka piersiową podnosi się miarowo. Widzę jak Sansa kładzie swoje małe dłonie na swoim brzuszku. Uśmiecham się na ten widok. Słyszę jak ktoś wchodzi do komnaty - Pa !... - nie dokancza ponieważ uderzam go jednocześnie wypychając go za drzwi
- Pukać nie umiesz ? Czy stało się coś ważnego ?
- Przybywam z Królewskiej Przystani. Cersei kazała przekazać żebyś pojawił się w Królewskiej Przystani najpóźniej za 3 miesiące. Dopytuje również czy to zrobisz ?
-Tak... zlikwiduję Tyrellównę...

Hej 😄 jak widzicie akcja się trochę zmienia, mam nadzieję że póki co rozdziały wam się podobają 😘

The Rose of Tommenحيث تعيش القصص. اكتشف الآن