Rozdział LIX

74 5 0
                                    

                             Arya
Jestem niedaleko Winterfell. W koncu przybyłam do Westeros. Wymierzyłam sprawiedliwość. Zabiłam morderce mojej mamy i brata. Teraz pozostaje mi tylko dotrzeć do Winterfell. Jadę konno przez las. Przy ognisku siedzi dwóch mężczyzn... podjeżdżam do bich ostrożnie konno i z niego zeskakuję
- Czy wiecie któredy do Winterfell?
- Po co ci to wiedzieć? - mowi jeden z brodą
- Musze się tam dostać... Więc?
- Wygadana, jak Królobójca, wiesz jak skonczyl? Nie ma dłoni...
- Którędy do Winterfell...
- Nie powiemy ci tego... za to mozemy zrobic coś... - mówi jeden z nich podchodzac do mnie. Kładzie swoją dłoń na moim ramieniu. Strzepuje ją uderzam go łokciem w brzuch i popycham na drzewo. Wyciagam sztylet i przykładam mu gi do szyi
- Mów któredy di Winterfell i kto tam rządzi
- Zostaw go
- Mów, wystarczy moj jeden ruch i twoj przyjaciel umrze
- Boltonowie... musisz jechać na Północ. Miniesz karczmę
- Jaką karczmę?
- Karczmę "Zimowy chłód" w niej poprowadza cię dalej. Puść go...
- Odsuwam sztylet od jego szyi i uderzam jego głową o konar drzwa. Osuwa się z niego. Ide w stronę konia i wsiadam na niego. Jade na Północ. Do domu...

                                Margaery
- Myślałaś nad imieniem skarbie? - oyta Tommen całując mnie w czubek głowy.
- Tak - mówię patrząc na Macea, ktory śpi spokojnie w kołysce
- Jakie to imie?
- Alayne - mówie odwracając się w jegi stronę
- Ładne - mówi z uśmiechem na ustach - Rusza się?
- Dziecko jest jeszcze za małe - mówie śmiejąc się - Będziezz miał ich jeszcze dosyć
- Nigdy
- Zobaczymy...

                            Sansa
Bastian podchodzi do mnie  i kładzie swoją malutką dłoń na moim brzuszku. Dziecko kopie
- Kiedy...
- Już niedługo kochanie - mówie z uśmiechem - Będziesz dobrym braciszkiem? - Bastian kiwa głowa z uśmiechem na ustach, idwzajembiam uśmiech i całuje go w czubek głowy
- Tata! - krzyczy biegnąc w stronę Ramsaya, ktory podnosi go do góry. Uśmiecham się na ten widok. Dłon kłade na brzuszku
- Mam nadzieję, że będziesz dziewczynką - uśmiecham się czując ruchy dziecka
- Panię, zabito pięciu strażników - mówi, strażbik ktory
- Kto to zrobił?
- To jakaś dziewczyna ma może osiemnaście lat - Ramsay stawia Bastiana i wychodzi zaraz za strażnikiem....

                           Arya
Winterfell... teraz jestem w jego lochach. Nigdy tu nie bylam. Siedzę oparta plecami o ścianę.  Ktoś wchodzi do środka. Jakiś mężczyzna z ciemnymi włosami i niesamowicie jasnymi niebieskimi oczami. Siada na krześle przed moim lochem
- Dlaczego zabiłaś moich strażników?
- Zamiast wydania wyroku sięgnęłam po miecz...
- Kim jesteś? Masz rodzine?
- Miałam braci i jedną starszą siostrę
- Jakieś szczegóły?
- Nie - mówi dziewczyna patrząc mi w oczy
- Kim jesteś?
- Nikim...
- Kim jesteś?
- Nie ważne. Jesteś Lordem. Nie przejmuj się mną...
- Przypomnij sobie kim jesteś. Przyjde wieczorem... - mówi wstając i wychodząc. Wzdycham głeboko i zamykam oczy. Jestem ciekawa gdzie jest teraz Jon. Dla mnie zawsze był bratem. Nie bękartem a bratem, ktory mi pomagał. Nie wiem co się z nim teraz dzieje... Podobno nie ma go na Murze, więc nie mam pojęcia gdzie jest. Był naprawdę dobrym bratem. "Nie mów o niczym Sansie" zawsze mowił mi to ze śmiechem gdy powierzał mi sekret. Sansa, starsza siostra. Nie była złą siostra. Raczej byla mną... zawiedziona, tak to to słowo. Była zawiedziona tym, że nie byłam taka jak  ona. Nie umiałam śpiewać, tańczyc nienawidzilam szycia. Nie mam jej tego za złe. Tak naprawdę nie byla okropną siostrą. Prawda kłociłysmy się wiele razy. Jednak bywały momenty, w ktorych próbowala byc dla mnie miła i mnie zrozumiec. To było naprawdę miłe... nie wiem gdzie jest teraz. Podejrzewam, że w Królewskiej Przystani... Tęsknię za nią. Chciałabym spotkac sie z nią i porozmawiac. Powiedzieć jej co chciałabym zmienić i wyjasnkc, że nigdy nie będę taka jak ona. I powiedzieć jej "Kocham Cię" nigdy tego ode mnie nie usłyszala...  do lochow wbiega jakiś mały chłopiec. Zauwaza mnie i siada przed  kratami
- Dlacego jesteś smutna? - oczy tego chłopca są... znajome. Koedyś już widzialam takie oczy...
- Nie wydalam wyroku, a sięgnęlam po miecz, czarne skrzydła czarne słowa...
- Bastian - do lochów wbiega ten sam Lord, ktory ze mną rozmawiał, a za nim może rok starsza ode mnie dziewczyna. Ma długi warkocz, którego  koloru nie jestem w stanie odgadnąć, ponieważ nie stoi w słońcu. Podchodzi do chlopca i podaje mu dłoń.

The Rose of TommenWhere stories live. Discover now