10 Bebuška

216 22 0
                                    


NIE WARTO WTF IDŹ DO DRUGIEJ KSIĄŻKI XDDD JEZU EW

Stałam bez ruchu i patrzyłam na nią, ona była już na skraju tego żeby płakać. Miała oczy szeroko otwarte, widać było jak napływają do nich łzy, jej ręce się trzęsły i była tak jakby sparaliżowana strachem...przeze mnie..... Po chwili patrzenia we mnie upuściła swoją maskotkę i łzy zaczęły jej spływać z oczu. Nie wiedziałam co robić bo nigdy czegoś takiego się nie wydarzyło.

- P-Potwór... -powiedziała do siebie cicho dziewczynka po czym wybiegła z pokoju i uciekła do biura swojego ojca i się zamknęła.

- Co?.. -zapytałam samą siebie-

Ja...ja...jestem potworem? Naprawdę...To...To jest dziwne, mam uczucie, że kiedyś już to się zdążyło tylko z innym dzieckiem...w innej pizzerii...później o tym pomyślę pewnie to tylko zwidy jak wcześniej. Poszłam za tą dziewczynką, stanęłam pod drzwiami tego biura i słuchałam. Cichy szloch dziecka wydobywał się z pomieszczenia, chciałam tam pójść i wytłumaczyć jej co się stało oraz przytulić by się nie bała lecz co mogę? Jedyne co pewnie teraz sobie myśli to jak najszybciej uciec z tego miejsca, jak najszybciej powiedzieć ojcu o tym co się stało i jak najszybciej....jak najszybciej rozmontować mnie i pozostałą dwójkę. A to wszystko przeze mnie...

powinnam bardziej uważać, powinnam nie straszyć tego stróża! Dlaczego zawsze muszę wszystko spieprzyć?..."zawsze poważna i ostrożna" a wszystko zniszczyłam! Czy chodź raz nie mogło by być normalnie?! Czy ja chcę za wiele?

- Potwory są wszędzie... -usłyszałam od tej dziewczynki.

Co ja robię.. Jestem potworem...

*miesiąc później*

Pierwszy tydzień od tego jak ta dziewczynka wyszła z tej pizzerii strasznie się bałam tego co się stanie później. Nie wiedziałam czy na pewno ona wygadała mu wszystko ale jej ojciec jej nie uwierzył czy też nie powiedziała mu o tym i ukrywa to przed nim. W sumie po tym pierwszym tygodniu już nie bałam się tego tak bardzo jak wcześniej. Próbowałam unikać tematu co stało się miesiąc temu, nie rozmawiałam z żadnych z moich braci. Teraz w ogóle wątpię czy naprawdę jesteśmy rodzeństwem. No bo zostaliśmy stworzeni w tym samym czasie ale...nie czuje takiej więzi między nami jak u rodzeństwa bywa, zastanawiam się też czy to ja żyje czy jednak ktoś inny tylko używa mojego ciała. Moje myślenie jest dość skomplikowane no ale cóż, nie wielu mnie rozumie i nie wielu zna mnie od początku...samego początku...

Aktualnie jest zamknięta pizzeria, jest zamknięta od tygodnia. W dzień przychodzą właściciele i jacyś pracownicy oraz stróże. Dekorują pizzerię chyba na jakieś przyjęcie lub coś w tym stylu. Od tego tygodnia właśnie nie rozmawiałam z nikim, nawet nie pisnęłam najmniejszego słówka po prostu byłam cicha. Dziś jest poniedziałek a dzień był zatłoczony wszędzie biegali ludzie dekorując to miejsce jak nigdy dotąd. Pewnie jakiś bogaty dzieciak będzie miał urodziny-pomyślałam po czym otworzyłam oczy przy tym wydając lekki dźwięk metaliki. Dwóch ludzi się na mnie popatrzyło nie byli zdziwieni ani wystraszeni, byli bardziej znudzeni robotą.

- Ta maszyna cały czas włącza się w nieodpowiednim czasie-ta maszyna ma imię! Popatrzyłam się na niego ale on nie zauważył był wysokim czarnowłosym dorosłym chłopakiem-a co jak włączy się dopiero po zakończeniu tego przyjęcia? Przecież może zrujnować całe przyjęcie. Jest po prostu debilnym robotem!-powiedział a ja spojrzałam dając całą głowę na niego i nikt jeszcze tego nie widział.

- Nie mów tak, to jest fajny animatronik. -powiedział drugi człowiek.

- Człowieku, spójrz na nią. -chłopak do którego mówił czarnowłosy na mnie spojrzał-to maszyna złożona z części zapasowych! Ona nigdy nie powinna istnieć! Stworzyliśmy czy tam naprawiliśmy ją bo dzieciom znudzili się sami Spring Bonnie i Fredbear! Była potrzebna kiedyś, ale teraz?-ten który mówił podszedł na scenę i do mnie podszedł a ja kilka minut temu zamknęłam oczy-Jest tylko wielką stertą żelastwa połączoną klejem i taśmą. Każdy to wie! Patrz-wtedy złapał mnie za ogon i go oderwał. Ból przeszył mnie na wylot a ten odwrócił się do drugiego chłopaka-Widzisz?

- .... O-odwróć się.. -wyjąkał, a pozostali popatrzyli na mnie.

Po chwili ten który mnie obrażał też się odwrócił. Cała trzęsłam się z wściekłości, było to aż tak widoczne iż wyczuwałam strach większości ludzi w tym pokoju, nawet moich braci.

- Znowu się zepsuła! Nie bójcie się tego żelastwa! -zaśmiał się jeszcze bardziej do mnie podchodząc. Moja głowa sama skierowała się w jego kierunku przez co chłopak trochę się zdziwił- Co do chole-!

- Poprawione - ||~Historia Oxy: Początek~|| (OSTRZEŻENIE : WIELKI RAK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz