8 - doksy Henrego

203 21 0
                                    

Jeszcze trochę poczekaliśmy aż właściciel wyjdzie ale zanim to zrobił to do niego ktoś przyszedł to współwłaściciel Henry. Trzymał w ręku jakąś teczkę z napisem ,,Dokumenty"

- To jak wypełniłeś te raporty czy znowu nic nie robiłeś i tylko patrzyłeś na kamery? -Spytał Henry patrząc na niego coraz poważniej.

Wypełniłem i co ci jest? Jesteś bardzo zmulony dzisiaj. -spytał William

- Nic mi nie jest po prostu jestem zmęczony, a poza tym nie mam czasu na pogadanki.

Wtedy poszedł do biura i po pięciu minutach wyszedł z raportami Williama, pożegnali się i każdy poszedł w swoją stronę. Czyli.... nie ma ich do końca dnia, zanim się obejrzałam to już sama stałam na scenie. Nikogo nie było koło mnie, po chwili też zeszłam ze sceny i ruszyłam w kierunku tym gdzie poszli chłopcy. Oboje byli w kuchni siedzieli na przeciwko siebie i rozmawiali, oczywiście jakim że ja jestem podsłuchiwaczem więc ukryłam się za ścianą i podsłuchiwałam. Rozmawiali o różnych rzeczach związanych z pizzerią, potem zaczęli mówić o Spring Bonnie'm, aż podeszli pod temat zabójstwa. Na początku było spokojnie, potem trochę krzyczeli a potem to była awantura. Podeszłam do nich i gdy tylko mnie zobaczyli to ucichli, po chwili Spring Bonnie wstał od stołu i poszedł na scenę. Spojrzałam na Fredbear'a który patrzył na podłogę. 

- Chciałem tylko porozmawiać o tych zabójstwach, a on zaczął krzyczeć że to nie on i widać było że chciało mu się przez to płakać....Ale, nie ważne pewnie słyszałaś naszą kłótnię...może lepiej o to nawet nie pytaj bo sam nie wiem co się stało. 

*Time skip/Fredbear*

O dziewiętnastej  poszedłem na scenę żeby porozmawiać na spokojnie ze Spring Bonnie'm, usiadłem koło niego na scenie i popatrzyłem na niego. 

- Ech.... słuchaj przepraszam..... nie chciałem byś był.. -przerwano mi.

- Fredbear. -powiedział Spring Bonnie.

- Daj mi dokończyć, byś był smutny i...

- Fredbear. -powtórzył.

- No co? -spytałem.

- Popatrz na okno. -powiedział patrząc na okno.

Spojrzałem na nie, koło drzwi ktoś przechodził. W kilka sekund już każdy z naszej trójki był na scenie, nie włączaliśmy świateł one zawsze są włączone. Po chwili do pizzerii ktoś wszedł, nie widziałem kto bo miałem zamknięte oczy.

*perspektywa Oxy*

Do pizzerii weszła ta dziewczynka, skąd to wiem? Bo chyba jako jedyna miałam otwarte oczy. Ona miała przy sobie maskotkę Fredbear'a, wyglądała jakby chciała płakać i jakby....nadal płakała. Dziewczynka poszła w kierunku biura i się tam zamknęła. 

- Kto to był? -szepnął do mnie Fredbear.

- Ta dziewczynka co dziś rano była.

*perspektywa  dziewczynki*

Nie wrócę tam, nie chce! Mój brat cały czas mnie straszy! Mam dość tego ! Nigdy tam nie wrócę! W tej pizzerii jest dość cicho i miło by się uspokoić, postanowiłam zamknąć się w biurze taty i porysować dla odstresowania. Chyba ktoś musiał narysować te wszystkie rysunki na ścianach pizzerii co nie? Gdy tak rysowałam zauważyłam że mój pluszak postanowił sobie gdzieś pójść, nigdzie go nie było! Zeszłam z podwyższanego krzesła taty i poszłam go poszukać, nigdzie w pokoju go nie było więc postanowiłam że pójdę sprawdzić na sali głównej. Wyszłam i rozejrzałam się po sali głównej, na scenie koło Fredbea'ra była moja maskotka. Podeszłam do niego zabrałam pluszaka i popatrzyłam na Fredbear'a z dołu, aż się odsunęłam.  Podeszłam do drzwi od biura taty i chciałam otworzyć ale były zamknięte odwróciłam się i spojrzałam na scenę nie było dwóch robotów.....

- Poprawione - ||~Historia Oxy: Początek~|| (OSTRZEŻENIE : WIELKI RAK)Where stories live. Discover now