Gdy wskoczyłam na dach, rozejrzałam się dookoła. Niestety nikogo nie zobaczyłam. Być może blondyn już zrezygnował ze spotkania, gdy nie pojawiałam się od dłuższego czasu. Już miałam odejść zrezygnowana, jednak tę czynność przerwała pewna osoba. Zasłoniła mi oczy.

- Zgadnij kto to... - Powiedział męski, dobrze znany mi głos.

- Hmm... Pomyślmy... - Zaczęłam sarkastycznie. - Kto może szlajać się w nocy po dachach, Czarny Kocie?

Momentalnie do moich oczu dostało się światło, które oślepiło mnie w pierwszej chwili, nim oczy się przyzwyczaiły. Odwróciłam się do tyłu, aby zobaczyć soczyście zielone tęczówki przybysza. Dotarł do mnie przyjemny zapach męskich perfum.

- Dlaczego chciałeś się spotkać? Jak zwykle tylko dla mojego towarzystwa? - Odparłam po chwili ciszy.

Kot chodził w tę i z powrotem widocznie podenerwowany, jednak spróbował to zamaskować nieśmiałym uśmiechem. Podrapał się po karku.

- Myślałem o czymś bardzo długo i... stwierdziłem, że to odpowiedni moment, abyś i ty poznała moją tożsamość. - Próbowałam się odezwać, ale ten uprzedził mnie, spuszczając wzrok niepewnie. - Wiem, wiem, że zawsze byłaś sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, ale chciałbym móc w końcu spotkać się z tobą i po prostu wyjść do kina. Proszę... proszę, abyś przynajmniej to przemyślała. - Powiedział, łapiąc mnie za dłoń, lekko masując ją kciukiem.

Nie byłam pewna, co mu odpowiedzieć. Od pewnego czasu uznawałam to za dobry pomysł. Coś we mnie pękło i również zaczęłam interesować się jego tożsamością. Jednak przypomniało mi się to o czym myślałam wcześniej. Że Czarny Kot może mieć inny charakter jako "prawdziwy on" i wtedy zakocham się teoretycznie w trzech facetach. Nie podobało mi się to.

Odwróciłam wzrok, aby nie musieć patrzeć mu w oczy. Kątem oka dojrzałam jego smutny, zawiedziony wzrok.

- Rozumiem. Wydaje mi się, że już najwyższa pora... ale chcę znaleźć odpowiedni moment. Nie chcę, aby stało się tak jak ze mną. Nagle i bez wyczucia czasu.

Chłopak uśmiechnął się pokrzepiająco w odpowiedzi. Mimowolnie moje kąciki ust się uniosły. Spojrzałam w dół, aby po chwili zorientować się, że Kot cały czas trzyma mnie za dłoń. To uczucie było tak przyjemne, że zdążyłam się do niego momentalnie przyzwyczaić. Towarzysz również zdał sobie sprawę jak jego kciuk delikatnie masuje wierzch mojej dłoni. Jego policzki zrobiły się lekko czerwone. Chłopak bez mojego nakazu zabrał swoją rękę, obawiając się, że zaraz zostanie mocno zganiony, jednak nie miałam zamiaru tego zrobić. Gdy ten zobaczył, że nie mam nic przeciwko jego bliskości, uniósł zawadiacko usta, wyginając je w chytrym uśmiechu. Złapał za moją talię i przybliżył mnie do siebie. Nasze klatki piersiowe dotykały się, przez co czułam jego szybki oddech. Przybliżył swoją twarz do mojej, stykając się ze mną czołami. Patrzył mi prosto w oczy, a ja lekko zdezorientowana nie wiedziałam, co mam zrobić. Cierpliwie czekał aż wyrażę zgodę na pocałunek lub odsunę się. Powoli rozchylił usta, kusząc mnie tym do zrobienia tego samego.

Jedna moja ręka odepchnęła go, przez co ten zachwiał się na krawędzi dachu, a druga uderzyła go w polik, zostawiając na nim czerwony ślad. Nim ten stracił równowagę, złapałam go za nadgarstek i przyciągnęłam do siebie. Poczułam jak zrobiłam się cała czerwona. Poruszyłam się mimowolnie.

- Boże, przepraszam. - Powiedziałam ze skruchą. - Naprawdę to nie byłam ja... - Zaczęłam nerwowo wymachiwać rękoma. Czarny Kot zrobił gest w moją stronę, abym przestała, jedną dłonią masując się w miejscu uderzenia.

- Nie przejmuj się.

- Ale naprawdę. Nie chodzi o to, że nie chciałam. Moja ręka jakby sama się poruszyła. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. - Ukryłam twarz w dłoniach. Powoli zaczęłam się wycofywać.

- Nie obwiniaj się... - Blondyn wyciągnął rękę w moją stronę.

- Nie podchodź. Coś dziwnego się ze mną dzieje. Przed chwilą prawie zepchnęłam cię z dachu, a co najgorsze nie mogę się kontrolować. Jestem niebezpieczna.

Zarzuciłam jojem gdzieś w dal. Zaczepiło się na jednym z dachów. Czym prędzej oddaliłam się od partnera nim ten zdążył mnie zatrzymać. Nie chciałam wyrządzić mu więcej szkód.

Naprawdę nie mam pojęcia co się ze mną stało. Tak jakbym przez chwilę została czymś opętana, nie byłam sobą. Obawiam się, że może się to powtórzyć i nie będę w stanie niczego zrobić, kontrolować się, i skończy się to jakimś wypadkiem. Muszę jak najszybciej porozmawiać z Mistrzem Fu o tym co się stało. Być może będzie wiedział. Mam wrażenie, że ma to związek z Władcą Ciem. Muszę mieć się na baczności.

---------------------------------

Dobrze, że wattpad dał mi szansę na napisanie tego, jednak w dalszym ciągu z drobnymi problemami. Chyba zrobiłam coś źle i nie chce dawać mi pisać nowych rozdziałów. Może gdzieś napisałam coś rakowego. Ale przecież nie pisałam seks scenek. :<

Na razie... ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Wszystko, co dla Ciebie zrobiłam - Miraculous [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz