Rozdział LXX

1K 84 13
                                    

Z przyjemnego snu wyrwało mnie dokuczliwe łaskotanie po twarzy.
Prychnąłem niezadowolony i pomachałem szybko dłonią przed buzią, aby natręt się oddalił i przekręciłem się z jękiem na drugi bok, zakopując się głębiej w koce.
Gdy znów coś zaczęło mi jeździć po twarzy, nie wytrzymałem i poderwałem się do siadu. Spojrzałem w prawo i zobaczyłem zadowolonego z siebie Raventala i jego wężowy ogon w miejscu, gdzie niedawno znajdowała się moja głowa.

Czy on mnie budził tą gadziną?
To są chyba żarty!

- Rav, co ty do diabła robisz?- syknąłem rozeźlony, patrząc na chimerę spod byka.
- Jak to co? Próbuję cię obudzić. Już dawno nastał świt. Był tu też jakiś mężczyzna. Zostawił dla ciebie ubrania i balie z wodą. Powiedział też, że za godzinę król Aran chce, abyś przyszedł do namiotu narad. - mruknął i przekrzywił łeb, w dokładnie ten sam sposób co mój były pies.
Czy każde wspomnienie miejsca ,w którym się wychowałem będzie tak nostalgiczne i tak bardzo bolało?
Ciekawe czy w ogóle mnie pamiętają?
Czy wiedzą, że kiedykolwiek istniałem?

W tym momencie nagle poczułem ogromną falę bólu. Rozchodziła się szybko po całym ciele. Największe uczucie uderzania obuchem czułem w głowie. Jakby coś próbowało się tam dostać. Wrzasnąłem rozdzierająco, drąc sobie gardło. Złapałem się szybko za głowę i kierowany bólem, pochyliłem się i schowałem głowę między kolana. Zacisnąłem mocno szczęki, starając się nie krzyczeć.
Po moim policzku skapnęła pojedyncza łza.
Jak przez mgłę słyszałem rozpaczliwe nawoływanie mojego zwierzęcego przyjaciela. Za to do mojej świadomości całkowicie wyraźnie i przejrzyście dochodził jeden głos, którego nie chciałem słyszeć za żadne skarby.

- Witaj Isilu.
- Czego chcesz, Derycie.- wywarczałem agresywnie w myślach, bijąc się z bólem.
- Jak to, czego? Twojej odpowiedzi. A tak a pro po, mogę ci odpowiedzieć na twoją. - wuj wydawał się być z czegoś za bardzo zadowolony. - Otóż, twoja przybrana matka i przyjaciel, jak on miał, Leon, prawda? Wszyscy, którzy mieli z tobą jakiś kontakt, cię nie pamiętają. Zostałeś wymazany z ich umysłów i serc. Księga, która cię tu sprowadziła, zadbała o to. Oni cię po prostu nie znają, a tym bardziej nie tęsknią. - nagle usłyszałem mentalne klaśnięcie w dłonie. Tak się da? - No, to skoro wiesz już wszystko, co chciałeś, to może teraz moja kolej, hm?
- Nie! - wrzasnąłem w głowie, zagrażając zaciśniętą pięść.
- Nie, że nie moja kolej, czy nie, że się nie zgadzasz?- parsknął.
- Nie zgadzam się!
Poczułem, że dobry humor opuszcza obecnego króla Umbry, zastępując to wszechobecnym chłodem.
- Jak chcesz, chciałem obejść się bez niepotrzebnego rozlewu krwi, ale jeśli tak stawiasz sprawę...Do zobaczenia, mój drogi bratanku. - wysyczał i połączenie się zerwało, a razem z nim odszedł palący ból.
Zaczęły dochodzić do mnie także wątpliwości, czy słusznie postąpiłem.
Ale to nie czas na to.
Jak przyjedzie czas i to podejrzewam, że szybko, wypije piwo, które naważyłem.

Otworzyłem oczy, gdy usłyszałam zdenerwowany, męski głos, a właściwie głosy.
Nade mną stali dwaj mężczyźni, których raczej się tu nie spodziewałem. Kaylar i Nimil przyglądali się mi z nie wierzę, ale strachem.
Czyżby się martwili?- parsknąłem w duchu.

- Co wy tu robicie?- mruknąłem trochę niewyraźnie, starając się wstać na równe nogi przy pomocy kociego grzbietu Rava.
- Twój zwierzak się wystraszył tym, że krzyczałeś i wybiegł z namiotu po pomoc. Na szczęście mieliśmy ze sobą mojego sokoła.- z odpowiedzią przyszedł mi Nimil, mrużąc swoje szare oczy.- Co tu stało Książę?- ostatni wyraz wypowiedział z delikatną niechęcią.
- Nie wasza sprawa.- pokręciłem głową i przetarłem dłonią twarz.
- Nasza!- odwarknął Kaylar, a jego czerwone oczy błysnęły niebezpiecznie. - Jesteśmy żołnierzami w tej cholernej wojnie i mamy wraz ze wszystkimi doprowadzić cię na tron! A do tego musisz żyć! Nie wiem jak on, ale ja wypełniam obowiązek wasala wobec swojego seniora. Moja rodzina pochodzi stąd i chciałbym kiedyś wrócić w moje rodzinne strony do wioski dżinów, dopóki Deryt jest u władzy, ja i mój ojciec mamy łatkę rebeliantów, a tym samym nie mogę zobaczyć mojej matki i sióstr. Jeśli będę mógł to zrobić, gdy ty zostaniesz królem, nie będę miał nic przeciwko, aby ci służyć. Musisz odłożyć uprzedzenia do naszej dwójki i powiedzieć, co się u diabła stało?!

Symbol MrokuWhere stories live. Discover now