Pamiętanie

57 15 1
                                    

Minęły tygodnie, miesiące.
A ja wciąż pamiętałem.
Nie mogłem pozbyć się z głowy twojego obrazu.
Pamiętałem wszystkie nasze dobre chwile. Nasze pocałunki.

Pamiętałem, jak mówiłeś mi, że mnie kochasz. Pamiętałem, że chciałeś usłyszeć to samo.

W końcu mi się udało. Powiedziałem.
Ale zrobiłem to za późno.

Bo ty w tamtym momencie już nie żyłeś.

Wraz z twoją śmiercią, sam umarłem.

Stałem się nikim, jeśli można stać się nikim jeszcze bardziej, niż byłem.

Z każdym kolejnym dniem jeszcze bardziej uświadamiałem sobie, że to moja wina.

To ja cię zabiłem.

Wszystko mi o tym przypominało.

Gdy patrzyłem na twój ulubiony kubek. Gdy jadłem to, co lubiłeś. Gdy patrzyłem na łóżko, w którym tyle razy byliśmy razem.

A teraz już cię nie ma.
A ja nie potrafię zapomnieć.
Nie potrafię znieść świadomości, że nie żyjesz i to moja wina.

Ty jako jedyny mogłeś mnie odmienić. Chciałeś mnie zmienić. Naprawić.

Okazało się, że to ja cię zniszczyłem.

Może ta katastrofa była nam pisana od samego końca?
Może ta burza, która nadeszła była zaplanowana, a fale, które cię zabrały były przeznaczeniem?

Może, nawet gdybym umiał oderwać się od twoich ust za pierwszym razem i tak wszytko by się skończyło klęską?

Przepraszam, że cię zabiłem, Michael.

Waves | KotböckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz