Dotykanie

115 29 2
                                    

Za każdym razem, gdy mnie dotykałeś, drżałem.

Wypalałeś na mojej skórze znaki każdym muśnięciem dłoni. Każdy twój pocałunek pozostawiał na moim ciele piekący ślad obecności.

Twój dotyk był uzależniający. 

Stał się dla mnie czymś w rodzaju porannej kawy. Gdy się przyzwyczaisz, nie możesz bez tego sprawnie funkcjonować w ciągu dnia.

Tak było ze mną i z tobą. 

Byłeś moją kawą każdego ranka. Byłeś kofeiną, która mnie pobudzała i pozwalała na więcej, ale powoli uzależniała. 

To właśnie miało być częścią naszej zguby. 

Początkiem było samo nasze poznanie. 

Przeklinam dzień, w którym zapukałem do twoich drzwi, a ty mi otworzyłeś.

Nie wiem, kto jest za to odpowiedzialny. 

Dotykam cię tak, jak ty mnie. Czuję, że jest ci dobrze. Cholernie dobrze.

Zapomniałem o tym, że ty także możesz uzależnić się od mojego dotyku.

Byliśmy swoimi nieszczęściami. Swoimi dramatami, katastrofami. 

Czy mogliśmy podejrzewać, że będąc razem, dążymy do autodestrukcji?

Żaden z nas nie zdawał, sobie sprawy, jak źle postępujemy.

Żaden z nas nie myślał o konsekwencjach.

A te miały być okropne. Jakie?

Wkrótce się dowiesz. I ja także się dowiem. 

Wtedy prawdopodobnie będzie już za późno. 

Na razie czuję, jak dłońmi doprowadzasz mnie do szaleństwa. 

Szepczesz moje imię.

Dotykanie to teraz jedyne, co potrafię.  

Waves | KotböckWhere stories live. Discover now