Dopełnianie

57 17 4
                                    

Kocham cię.
Szepczesz, gdy leżymy razem na łóżku.
Patrzę w oczy, w których nie ma już pustki.

To takie wspaniałe, że znów widzę dawnego ciebie. Nie wiem, jak to możliwe.
Jestem w szoku, że miłość może zrobić tak wiele.
Zmienić wszystko.
Świat, życie.

Może to zrobić jednak tylko raz.
Z każdym kolejnym będzie słabnąć.
Potem przypomni o sobie dopiero na końcu, gdy już będzie po wszystkim.

Ale teraz leżę i uśmiecham się szeroko. Mam cię z powrotem.
Ty też się uśmiechasz.
Mogę oglądać cię takiego do końca życia.
Sprawiasz, że zapominam o wszystkim.

Zbliżasz swoją twarz i znów mnie całujesz.
Podnosisz się i siadasz na moim brzuchu.
Uśmiechasz się.

Całujesz moją szyję, moją klatkę piersiową, mój brzuch.
Potem znów łączysz w pocałunku nasze usta.

Jęczę.
Wypełniasz mnie.
Wciąż całujesz moje usta.
Nie przestajesz, gdy zaciskam dłonie na prześcieradle.

Poruszasz się, a ja czuję się wspaniale.
Mam wrażenie, że wszystko wokół mnie płonie. Piecze mnie każde miejsce, na którym zostawiasz mokry ślad pocałunku.
Dochodzę, jęcząc i krzycząc twoje imię.

Opadasz na mnie bezwładnie. Głaszczę twoje włosy. Kocham je. Przez chwilę podziwiam ich miękkość.
Podnosisz głowę i twoje usta układają się na kształt uśmiechu.

Jeszcze nigdy nie czułem, że tak się dopełniamy.

Waves | KotböckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz