Chybianie

71 23 3
                                    

Znów okazało się, że nasze szczęście nie trwało zbyt długo.
Znów stałem się gorszy i nie potrafiłem nad tym zapanować.

Nie mogłem z Tobą rozmawiać. Ciągle mówiłem coś, co cię raniło.
Nawet jeśli nie chciałem.

Byłem twoim cierpieniem.
Przeze mnie byłeś smutny. Straciłeś wszystkie iskry szczęścia.
Za każdym razem robiłem coś zupełnie nie tak.
Nie potrafiłem trafić. Wybrać właściwie.

Nie miałem pojęcia, dlaczego to właśnie ty musisz być tym, który tak bardzo za mnie cierpi.

Ponieważ tak bardzo cię kochałem.
Chciałem ustrzec cię od każdej krzywdy, a sam zadawałem ci najwięcej ran.

Ran, których nie było widać.

Przepraszam, że nie umiałem być dobrym chłopakiem.

Przepraszam.

Nie wiem, czy każde moje słowo przepraszam, wynagrodzi ci zadany przeze mnie ból.

Nie wiem.

Jestem już zmęczony swoimi słabościami, swoją głupotą, swoim charakterem. Całym mną.

Dziwię się, że ty jeszcze nie jesteś.
Powinieneś wyrzucić mnie już dawno temu. Zapomnieć o mnie. Wymazać z pamięci.

A ty tego nie robisz. Tylko za każdym razem powtarzasz mi, że mnie kochasz.

Zawsze.

A ja nigdy nie mogę Ci odpowiedzieć.
Jestem zmęczony tym, że nie jestem normalny i że nie mogę funkcjonować jak normalni ludzie.

Przepraszam, że nie potrafię powiedzieć Ci, jak bardzo cię kocham.
Przepraszam, mój kochany.

Waves | KotböckWhere stories live. Discover now