Gojenie

65 20 2
                                    

Nie wiem, jak to możliwe, ale dałeś mi kolejną szansę.

Przyszedłeś do mnie i zabrałeś do łazienki.
Umyłeś krew z moich dłoni.
Opatrzyłeś moje ręce.
Powiedziałeś, że się zagoi.

Wiem, kochanie.

Bardziej boję się, że nasze serca nie będą mogły się zagoić.

Boję się, że pokruszyłem je na zbyt wiele kawałków.

A jednak goi się.
Nie wiem czy moje. Ale twoje chyba tak. Wybaczasz mi. Kolejny raz.

I o jeden za dużo.

Bo ja sobie nie wybaczyłem. Nie byłem w stanie.

Ty to zrobiłeś, ale to wciąż było za mało.
Dlatego przegramy.

Nasza klęska jest nieuchronna.

Tak jak fale tsunami zalewające wszystko na swojej drodze.

A jedbak któregoś dnia znów poczułem twój pocałunek na moich ustach.
Podszedłem do ciebie i oparłem swoją głowę na twoim ramieniu.
Westchnąłeś.
Wiedziałeś, że nie jesteś w stanie się oprzeć. Kochałeś mnie, a ja kochałem ciebie.
Podnosisz delikatnie moją głowę i muskasz moje usta.
Powoli, niespiesznie.

Czuję się jak w raju.
Pozwalasz mi zapomnieć na chwilę o tym wszystkim.
Obejmuję dłońmi twoją twarz.
Słyszę twoje westchnienie. Westchnienie ulgi?

Odrywasz się od moich warg i po prostu wtulasz w moje ciało.

Stoję jak sparaliżowany.
Oplatam cię w pasie i chowam głowę w zagłębieniu twojej szyi.

Płaczę.

Waves | KotböckWhere stories live. Discover now