Całowanie

106 30 3
                                    

Nasze pocałunki były różne.

Na początku baliśmy się tego.
Później pragnęliśmy.

Czasami po prostu muskałeś delikatnie moje usta.
Czasami wręcz brutalnie chwytałem cię za włosy i całowałem do utraty tchu.

Czasami wystarczył nam spokojny, słodki dotyk warg.

Czasami musieliśmy poczuć własne języki, poznać gardła.

Czasami nasze pocałunki były spontaniczne. Po prostu podchodziłeś do mnie i całowałeś albo ja ciebie, jakby była to zwykła, codzienna czynność. Zwyczaj. Coś oczywistego.

Czasami pocałunki były wyznaniami.
W ten sposób jedynie mogłem powiedzieć ci, jak bardzo cię kocham.

Czasami pocałunki były magiczną manifestacją uczuć.
Czymś szczególnym, wyjątkowym.

Jedyne, o czym byłem wtedy w stanie myśleć, to twoje ciepłe usta i piękne oczy wpatrzone we mnie, jak w obrazek.

Wszystkie nasze pocałunki łączyło jedno.

Niewiarygodna miłość, jaką wyrażały.

Miłość, która była zła, nieodpowiednia.
Miłość, która zniszczyła nas obu.

Ale wtedy była to piękna miłość.
Łączyła nas.
Splatała serca, usta i ciała.

Więc wciąż mnie całowałeś.
Nie obchodziło cię, że w ten sposób wszystko niszczysz. Że niszczysz samego siebie.

Podążaliśmy ku otchłani, przepaści, ale ignorowałem to.
Tak samo, jak ty.

Bo nic nie mogło sprawić, że mógłbym zapomnieć o twoich ustach.
Że mógłbym przestać pragnąć ich dotyku.

Spadaliśmy, ale nie miało to znaczenia, gdy całowałem twoje wargi.

Waves | KotböckWhere stories live. Discover now