Deptanie

63 14 1
                                    

Każdej nocy budzę się z okropnego koszmaru.
Nie mogę przez to normalnie spać.
Boję się zasnąć.
Koszmary prześladują mnie bez ustanku.

Śni mi się moja kara.

Śni mi się, że jestem malutką częścią świata, a ty nawet mnie nie zauważasz i depczesz, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi.

Właśnie tak, jak ja robiłem z tobą.

Niszczyłem cię każdego dnia. Deptałem.

Byłem twoją zagładą.

Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz.
Mam nadzieję, że zrozumiesz, dlaczego odszedłem.

Chciałem cię chronić. Pozwolić ci żyć.
Pozwolić ci naprawić swoje życie i wprowadzić je na lepsze tory.
Zbudować je na nowo, beze mnie.
Bo to ja byłem tym, który niszczył je po kawałku. Powoli deptał, aż w końcu nic by z niego nie zostało.

A teraz sam przeżywałem to każdej nocy.
Najbardziej bolała mnie świadomość, że w tym śnie nic dla ciebie nie znaczyłem.
Byłem niczym.

Może tak powinno być od początku?

Może w ogóle nie powinniśmy się poznać?
A może nasza tragedia była przewidziana już na samym początku?
Może nie mogliśmy temu zaradzić?

Może wcale nie powinienem odchodzić, bo i tak upadniemy?
Może ta odchłań, która wciąga mnie każdego dnia, była naszym przeznaczeniem od samego początku?

Depczesz mnie. A ja nic nie mogę zrobić.

Waves | KotböckWhere stories live. Discover now