Trwanie

183 42 5
                                    

Zadomowiłem się w twoim mieszkaniu i twoim sercu.
Ignorowałem wszelkiego typu wątpliwości i po prostu przy Tobie byłem.

Pozwoliłem Ci całować mnie każdego ranka, robić śniadania i dopijać moją kawę.
Pozwoliłeś mi spać w twoim łóżku, używać swoich rzeczy, chodzić w twoich koszulkach.

Z uśmiechem na ustach wstawałem.
Uśmiechałem się, gdy robiliśmy obiad.
Śmiejąc się, zasypiałem.

Uczyniłeś mnie cząstką swojego życia.
Trwaliśmy w oceanach naszych ramion.
Zalewały nas fale miłości, podobnej do tsunami.
Może to wszystko zmierzało do upadku, bo czuliśmy zbyt mocno?

Może któraś fala była zbyt wielka, byśmy mogli przeżyć jej uderzenie?

Zalała nas woda większa, niż mogliśmy sobie wyobrazić.

Poznaliśmy miłość większą, niż na to zasługiwaliśmy.

Przez to się pogubiliśmy.
Ale to później.

Teraz leżę obok ciebie.
W tak dobrze znanym mi łóżku, które już dawno przesiąknięte jest naszym wspólnym zapachem.

Zapachem miłości, czucia, pragnienia, desperacji z odrobiną gorzkiej nuty.

Od początku nie byliśmy idealni.

W naszych życiach, niczym blizny, wyryte były krzywdy.
Wszystko to, o czym chcieliśmy zapomnieć.

Wszystko to, czego zapomnienie przyniosło naszą klęskę.

Leżę z Tobą i całuję delikatnie każdy z twoich palców.
Gładzę twoją dłoń moim kciukiem.

Patrzę ci w oczy i przeraża mnie ten ogrom miłości, jaki w nich widzę.
Ale trwam.

Waves | KotböckWhere stories live. Discover now