Spojrzałem na Tarinana z cichą prośbą w oczach. Używanie magii w tym pomieszczeniu było zabronione, chyba że uczniowie dostaną zgodę od swojego opiekuna. Nie wspominając o bójkach. One były szczególnie karane. Wicedyrektorka jasno uznawała przestrzegania regulaminu.
Miałem nadzieję, że dostanę zgodę na mały pokaz.
Szatyn kiwnął mi głową, przyzwalając.
Uśmiechnąłem się delikatnie z zadowoleniem i poszukałem czegoś, na czym mógłbym im zademonstrować moje nowe umiejętności.
Na naszym stole stał niezapalony świecznik.
Może to nie był zbyt rozsądny pomysł, bo ogień był kapryśny, ale powinienem dać radę.  Skupiłem się na ogniu płynącym wolnym nurtem w moim ciele i poprosiłem go, by zapalił knot tych świec.
Tym razem obyło się bez spalenia całego wosku.
Delikatne płomyczki tańczyły na końcach knotów i dawały  przyjemne światło.
Moi nowi przyjaciele patrzyli na moje dzieło z niewielkim podziwem.

- Nieźle. Szybko poszło ci z opanowaniem ognia. - pochwalił szczerze Adillen. - Z innymi żywiołami idzie ci równie dobrze?
- Z innymi nawet lepiej. Ogień i powietrze było mi najtrudniej sobie przyswoić. Stawiały największy opór.
- Chciałbym zobaczyć kiedyś, jak posługujesz się nimi wszystkim. - powiedział Yafal, dopijając swój kieliszek krwi. Skrzywiłem się, widząc, z jakim zapamiętaniem oblizuje resztki płynu ze ścianek naczynia. Strasznie łakomy.
- W sumie to jest taka możliwość.- stwierdził nagle Adillen i spojrzał na mnie.
- Isil masz dzisiaj też zajęcia z żywiołów, prawda?
- No tak. Tak jak codziennie. Plan lekcji tu się nie zmienia. - prychnąłem, przypominając mu o tym.
- To, co ty na to byśmy wszyscy przyszli obejrzeć twoje postępy?
- Ja się zgadzam, ale co powie na to profesor Crister?
- O niego się nie martw. Ja wszystko załatwię. - powiedział Tarinan, popierając pomysł druida.
- No i fajnie! Isil, chodź, musimy iść na WOR. - Wampir podszedł do mnie i pociągnął za rękę aż na trzecie piętro pod salę od uprzednio powiedzianego przedmiotu. Z prychnięciem dałem się tam zaciągnąć, żując kanapkę, którą udało mi się zabrać ze stołu.

Przyszliśmy... Co ja gadam, przybiegliśmy w idealnym momencie, ponieważ profesor Gallen właśnie otwierał swoją klasę, ledwo utrzymując pod pachami cztery grube książki.
Siedliśmy do ławek i zaczęliśmy słuchać wykładu tym razem traktującego o kotołakach. Nauczyciel nie omieszkał poprosić pewnego znajomego kotołaka z naszego roku, by zaprezentował parę swoich rasowych umiejętności.
Lekcja zleciała nam bardzo szybko i przyjemnie.
Ten przedmiot chyba zaczął być moim ulubionym.

- Yafal, nie czekaj na mnie. - zwróciłem się do wampira, gdy zabrzmiał dzwonek na przerwę.
Wampir przestał zbierać swoje książki. - Muszę jeszcze porozmawiać z Gallenem.
- No dobra. To pa!- pomachał mi energicznie i wyszedł z klasy, a ja podszedłem do szatyna, który przeglądał ze skupieniem jakieś pobazgrane papiery, przeklinając co chwilę.
- Proszę pana?
Nauczyciel podniósł na mnie swoje błękitne oczy i uśmiechnął się uprzejmie.
- Coś się stało Isil?
- Nie, tylko jestem ciekaw, co pan notował podczas moich zajęć z żywiołów?- zapytałem, siadając na krzesło przed biurkiem.
- Eh próbowałem rozgryźć, jaką masz rasę, ale moje plany spaliły na panewce. - powiedział ciężko, nie mogąc chyba pogodzić się z porażką i wyciągnął z szuflady biurka ten sam czerwony notes co wczoraj. Otworzył go na pierwszej stronie i zaczął wertować po kolei kartki.

- Nie masz żadnych cech charakterystyczny z wyglądu. Poziom twojej mocy też do niczego nie pasuje, a twoja aura rasowa jest jakaś dziwnie pomieszana, jakbyś był hybrydą.- złapał się za nasadę nosa.
- Pan widzi aury? - zapytałem z nadzieją, że może ma choć podobne zdolności, co moje.
- Co? Aaa, z profesji jestem białym magiem. - Jęknąłem z niezadowoleniem ze swojej pomyłki, ale nauczyciel nie zwrócił na to uwagi. - Jest pewne zaklęcie pozwalające widzieć aurę rasową, ale u ciebie nic nie pokazuje. A raczej pokazuje pokaźną mieszankę kolorów. Albo jesteś bardzo zmieszany rasowo, albo twoje zdolności i prawdziwa aura są w jakiś sposób zablokowane. Nawet nie wiesz, co ja czuje w tej chwili, będąc nauczycielem od ras i nie mogąc rozpoznać, jakiego gatunku jest mój uczeń. - powiedział i wziął do rąk notes i mi go wręczył. - Weź go. Masz tam wszystkie spisane twoje statystyki. Może tobie się uda odkryć te twoje prawdziwe ja. 
Wziąłem zeszyt i wstałem z krzesła.
- Dziękuję panu i do widzenia.
- Do widzenia, chłopcze.
Wyszedłem prędko z klasy i skierowałem się do sali od runoznastwa.

Symbol MrokuWhere stories live. Discover now