Rozdział 54

7.3K 391 40
                                    

JOHN

Przez resztę dnia starałem się unikać Skylor, co wcale nie okazało się trudne. Najwyraźniej ona sama nie miała ochoty mnie oglądać. Zaraz po tym, gdy przyjechaliśmy pod dom, wyskoczyła z Bethy i z podniesioną głową ruszyła do drzwi. Za to, kiedy już weszła, a ja byłem za nią, zamknęła mi drzwi przed nosem. Zastanawiające było to, że od takiego uderzenia nie wypadły z futryny.

Miałem dość siedzenia w garażu. Wszystko, co było można zrobić, przez ten czas już zrobiłem. Każda część Bethy lśniła, a silnik chodził jak marzenie. Nawet przetarłem opony, co nie miało żadnego sensu, bo i tak przy najbliższym wyjeździe, się zabrudzą.

Kiedy wchodziłem po schodach, za drzwiami było dość cicho, co zdarza się bardzo rzadko. Odniosłem wręcz wrażenie, że kiedy otworze drzwi nie będzie nikogo w środku. Mimo wszystko, kiedy pociągnąłem za klamkę i wszedłem do środka, zobaczyłem Skylor siedzącą z Ed'em na fotelu. Jednym, chociaż kilka kroków dalej stał drugi i to do tego taki sam.

-Masz wszystko?- Usłyszałem głos Alison dochodzący z korytarza. Po chwili zobaczyłem także postać dziewczyny z dwoma walizkami u boku, które ciągnęła za rączki.

-Raczej tak- Ash obładowany w bagaże szedł spokojnie za swoją dziewczyną. Chociaż, gdybym tak mu powiedział, z pewnością by się obraził. On woli określenie narzeczona i zawsze wszystkich poprawia, gdy mówią inaczej.

-Raczej, czy na pewno? Zdecyduj się Ash- Alison stanęła na środku tak gwałtownie, że chłopak z tyłu o mało co, na nią nie wpadł.

-Tak, na pewno mamy wszystko- Ashton może i miał nerwy ze stali, ale wszystko się z czasem kończy. Zaciśnięte szczęki i głębokie oddechy, świadczyły o tym, że już niedługo jego cierpliwość prawdopodobnie się skończy.

-O, John jak dobrze, że cię widzę. Nie będzie nas góra dwa dni, tak tylko chciałam ci powiedzieć. Jedziemy do mojej matki, powiedzieć jej o dziecku- Westchnęła i zmarszczyła nagle brwi.- W każdym razie wątpię, że się ucieszy, ale musi wiedzieć, że niedługo zostanie babcią.

Spojrzałem na Ashtona, który nie był specjalnie z tego powodu zadowolony. Wcale się mu nie dziwiłem, też nie chciałbym jechać do matki swojej narzeczonej, z która nie jeden- a kilka razy- pieprzył się pod nieobecność ojca Alison. Za to matka dziewczyny na pewno będzie nie zadowolona, z faktu, że jej córka jest w ciąży z męską dziwką. Jeszcze niedawno myślałem, że dziewczyna nie chce mieć z nią nic wspólnego, ale jak widać, ta ciąża zmieniła nie tylko jej zachowanie, ale także poglądy.

-Ashton powiedz mi szczerze. Czy aby na pewno wziąłeś wszystko? Naprawdę nie chce wracać z powodu twojej nieszczęsnej pamięci.

-Mam wszystko, nie wiem nawet, po jaką cholerę zgodziłem się jechać do twojej matki- Wyminął ją, biorąc po drodze, walizki stojące obok dziewczyny.

-Może dlatego, że mnie kochasz, co?- Kiedy za Alison zamknęły się drzwi, z powrotem spojrzałem na Skylor. Siedziała w tym samym miejscu, ale za to Ed przeniósł się na drugi fotel. W ręku trzymał telefon i natarczywie naciskał palcem na ekran.

Poszedłem do kuchni i oparłem się o szafkę. Przez cały ten czas w garażu, zastanawiałem się, w jaki sposób mam jej to powiedzieć. W końcu nie wymyśliłem nic, poza tym, że powiem jej to w sposób, jaki sam się dowiedziałem, tylko że oczywiście nie przez telefon. Mimo wszystko miałem nadzieję, że uda mi się powiedzieć to delikatniej. Cholera jasna, ona się załamie. Może pochowam wszystkie noże, żeby przez przypadek się do nich nie dobrała. Chociaż mam nadzieje, że nie wpadną jej do głowy takie głupie pomysły.

Im powiem to szybciej, tym lepiej, w każdym razie mam taką nadzieję. Ostatni jeszcze raz spojrzałem na dziewczynę, nadal siedziała, tyle że od ostatniego razu zmieniła pozycję. Ed nadal uderzał w ekran telefonu palcem.

Walcz do końcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz