Rozdział 52

7.7K 436 7
                                    

SKYLOR

Budząc się rano, pierwsze co usłyszałam to głośny trzask ciężkiego przedmiotu, uderzający o ścianę. Do tego ścianę za drzwiami pokoju, w którym byłam. Jedyne, o czym w tym momencie pomyślałam to zdarzenie, które miało miejsce jeszcze nie tak dawno temu. Gdy Alison rzuciła garnkiem obok mojej głowy. Podświadomie wiedziałam,że nie miała zamiaru rzucać we mnie- w każdym razie miała taką nadzieję- ale na samą myśl, iż garnek miałby uderzyć w moją głowę, przechodzą mnie ciarki. Nigdy nie zostałam uderzona garnkiem i nie ma zamiaru, sprawdzać jak bardzo boli takie uderzenie.

Złapałam za koszulkę leżącą na ziemi i założyłam ją na siebie. Kiedy przyjrzałam się jej uważnie, zauważyłam, że nie jest ona moja.Pocieszające było to, że w ogóle jakąś tu znalazłam. Cały pokój był czysty, a na podłodze nie było różnego rodzaju śmieci, jakie widziałam tu poprzedniego dnia. Rzuciłam okiem na miejsce, w którym John wczoraj zostawił swoją torbę. Nie było po niej śladu, więc pewnie nie mam co liczyć na spotkanie go za drzwiami.

Wyszłam na korytarz i poszłam do salonu, w którym spał Ed na jednym z tych ładnych foteli ze skóry. Muszę przyznać, że Alison i Ash mają całkiem dobry gust, no może oprócz tej różowej ściany.Zastanawiało mnie to, że John wcale nie przejął się tak radykalną zmianą w jego własnym domu. Postanowiła, że zapytam go o to przy najbliższej okazji.

-Dzień dobry, moja najlepsza przyjaciółko pod słońcem. Jak się spało?-Ed siedział na tym samym fotelu, w którym przespał całą noc. W skupieniu obserwował banana trzymanego w prawej ręce. Nie uśmiechał się, a do tego wyglądał, jakby wcale nie oddychał.- Wybacz, że cię obudziłem, ale próbowałem pomóc tej drugiej dziewczynie powiesić pranie. Jak się okazało, wcale nie chciała pomocy, mimo wszystko nadal próbowałem wziąć od niej ten kosz, który po tym,jak ona puściła, uderzył o ścianę.

Teraz przynajmniej wiedziałam, co mnie obudziło, nie żeby mi się ta informacja do czegoś przydała. Usiadłam w drugim fotelu i poczułam się, jakby próbował mnie wchłonąć. Nigdy nie siedziałam na takim zapadającym się cudeńku, ale było to przyjemne. Następnie zerknęłam na chłopaka obok mnie.

-Co jest nie tak z tym bananem?- Zapytałam się, ale zanim chłopak zdążył odpowiedzieć, Ashton, który poczłapał do kuchni, wszedł mu w słowo.

-Znalazł go w szafie i od rana zastanawia się, czy go zjeść- Ed na potwierdzenie tych słów kiwnął jedynie głową. - Problem w tym, że ten banan leżał już w tej szafce ponad dwa tygodnie.

Oparłam się na fotelu i zapatrzyłam w miejsce, gdzie kiedyś był telewizor. Jak się później okazało, został sprzedany, jakiejś starszej kobiecie po drugiej stronie ulicy. Kiedy John się o tym dowiedział, nawet nie mrugnął, mówiąc jedynie „Dobrze".Chyba tak jak wszyscy- oprócz Ed'a, rzecz jasna- byłam zaskoczona jego reakcją.

-John mówił, że niedługo wróci- Usłyszałam za sobą głos Ashtona w chwili kiedy mijał fotel, na którym siedziałam. Dobrze by było,jakbym jeszcze wiedziała, ile to „niedługo" zajmie mu czasu. Mam nadziej, że nie tyle ile z moim „kiedyś".

Wstałam z fotela, nie mogąc już dłużej wytrzymać siedzenia w jednym miejscu. Weszłam do kuchni, podchodząc do szafki. Otworzyłam ją i moim oczom ukazała się reklamówka, w której kiedyś kupiłam słodycze. Ciekawe czy było tak samo, jak z tym nieszczęsnym bananem, o którym każdy zapomniał. Wzięłam ją i otworzyłam,mając nadzieje, że coś tam jeszcze zostało. Czekolada to czekolada, nieważne czy stara, czy nie.

Spojrzałam na Eda, który zajęty bananem, zapomniał o całym świecie.Pomyślałam, że może on miałby ochotę na ciastka, które były w środku. Ścisnęłam reklamówkę w dłoni i podeszłam do chłopaka siedzącego w fotelu. Zazdroszczę mu tego, że jak na zawołanie potrafi oderwać się od rzeczywistości.

Walcz do końcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz