Rozdział 50

9.1K 459 6
                                    

SKYLOR

Zawsze zastanawiało mnie to, jak głośno można chrapać. Nigdy nie spotkałam się z tym, żeby w czasie snu, ktoś chrapał. Było to dziwne, bo poznałam wielu ludzi i spałam w różnych miejscach, ale nigdy nie spotkałam takiej osoby. Do dziś. To właśnie dzisiaj się przekonałam, że chrapać można bardzo (Bardzo!) głośno.

Na samym początku zupełnie mi to nie przeszkadzało. Nawet nie zwracałam na to uwagi, ale z minuty na minute, irytowało mnie to coraz bardziej. Po godzinie drogi ze śpiącym Ed'em na tylnym siedzeniu, miałam ochotę wyrwać sobie włosy i zatkać nimi uszy.Na miłość Boską, ile można!?

Zacisnęłam powieki i uderzyłam głową o okno. Zimna szyba, łagodziła lekko ból głowy, który z każdą sekundą się nasilał. Jak tak dalej pójdzie, to chyba wyskoczę na szosę, nawet przy sporej prędkości,jaką właśnie jedziemy.

Otworzyłam jedno oko i potajemnie zerknęłam na Johna. Wydawał się aż, zbyt spokojny. Jedną rękę oparł na podłokietniku, a drugą trzymał kierownicę.Wybijał na niej rytm jakiejś piosenki, którą cicho podśpiewywał.Oczywiście, nie żebym słyszała ją w tym hałasie. Przeniosłam wzrok na radio, gdzie był wyświetlacz z godziną. Było wcześnie rano, a naprawdę kusiło mnie żeby strzelić czymś w łeb Ed'a.

Głośne charknięcie z tyłu spowodowało, że podskoczyłam na swoim miejscu. Butelka wody, którą trzymałam między kolanami, rozlała się na spodnie. Cholera jasna! Następnym razem pomyśle dwa razy zanim, coś odkręcę i zgubie zakrętkę. Było ją trzeba trzymać blisko, a nie rzucać jak popadnie.

-Hmm?-W zasięgu mojego wzorku zobaczyłam wyciągniętą rękę. W pięści była zaciśnięta ścierka, która bez wątpienie by mi się przydała.

Spojrzałam na Johna, który nie przerwanie patrzył się na drogę przed nami. Biorąc ją, zauważyłam na jego ustach cień uśmiechu. Tak, to z pewnością było zabawne.

Nie bardzo jak umiałam się do tego zabrać. Woda była wszędzie, a do tego do połowy pełna butelka, wylądowała na podłodze, gdzie reszta zawartości wylała się na moje buty.

Zaczęłam wycierać powoli, ale i tak guzik mi to dało. Nie miałam zamiaru się przeziębić, a w samochodzie był strasznie zimno, bo ogrzewanie nawaliło, zaraz po jego włączeniu.

Odpięłam pasy i złapałam za pasek od spodni. Powoli zaczęłam ściągać spodnie,korzystając z okazji, że nikt nie patrzy, co rzecz jasna nie było możliwe.

-Mógłbyś zwrócić uwagę na drogę, a nie na mnie?

-Nie ma mowy, jesteś o wiele ciekawsza od niej- John szeroko się uśmiechnął, przez co zobaczyłam te cudowne dołeczki w policzkach. Jak to możliwe, że można być tak przystojnym jedynie się uśmiechając. Czasami miałam wrażenie, że nie zdawał sobie sprawy z tego jaki był z niego grecki Bóg, ale były momenty, że wiedział o tym doskonale i umiał to wykorzystać. Bardzo dobrze wykorzystać.

Ściągnęłam mokre spodnie i rzuciłam je do do tyłu, obok pogrążonego w głębokim śnie Ed'a. Złapałam za torbę i wyciągnęłam pierwsze lepsze, zastępcze spodnie. Przez chwilę, gdy chłopak na tylnym siedzeniu się obrócił, udało mi się zobaczyć kawałek jego twarzy, jaki na co dzień zasłania pod grzywą włosów. Nie mogłam się dokładnie przyjrzeć, ale udało mi się zobaczyć kilka czerwonych ran pod jego włosami. Raczej nie wyglądały na świeżę, bardziej jakby miał je już z kilka tygodni. Ciekawe, co kryło się pod resztą grzywki.

Ubrałam spodnie i z powrotem zapięłam pas. Ponownie spojrzałam na Johna,który teraz patrzył wyłącznie na drogę.

-Skąd masz ten samochód?- zapytałam, bo ciekawiło mnie to od dłuższego czasu. Nigdy wcześniej go nie widziałam. John odchrząknął, żeby zaraz zrobić to ponownie. Nie odpowiedział od razu, tylko przez chwilę się zamyślił. To wzbudziło moją ciekawość jeszcze bardziej.

Walcz do końcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz