Rozdział 42

336 31 4
                                    

Nie, to nie.
----
XLII

Spojrzał w księżyc, a dziwne uczucie ukuło go w serce. Coś było nie tak. Coś się stało. Czuł to. Odwrócił się, słysząc kroki.
-Za piętnaście minut w sali.
Odszedł, powiewając szatą. Chłopak znowu zapatrzył się na bijący blaskiem księżyc.

Powoli uchylił ociężałe powieki, jednak szybko je zamknął. Światło w pomieszczeniu było zbyt jasne dla niebieskich oczu oprawcy. Znajdował się w skrzydle szpitalnym, jednak nie miał pojęcia czemu. Ponownie otworzył oczy, tym razem tylko lekko się krzywiąc na oświetlenie. Nic nie pamiętał. Czuł tępy, pulsujący ból czaszki i łomotanie serca. Podniósł się na łokciach i rozejrzał po pomieszczeniu. Jego szybko bijące serce zatrzymało swój rytm na długie, ciągnące się sekundy; na łóżku obok leżał Potter.
Natychmiast chciał się poderwać i podejść do chłopaka, ale był na to zbyt słaby.

Oczy miał zamknięte, a skóra kolorem przypominała białą kredę. Jego klatka piersiowa nie unosiła się w równomiernym oddechu; w ogóle się nie unosiła. Usta miał uchylone, włosy roztrzepane, a ciało pozostawało nieruchome. Innymi słowy: Harry był nieprzytomny.
Obok jego łóżka stał monitor, pilnujący akcji serca. Gdyby nie pikający sprzęt, nigdy by nie wiedział, czy jeszcze jest ratunek. Wybraniec leżał bez jakichkolwiek oznak, że żyje.
Właściwie, nie wykazywał żadnych funkcji życiowych.

Mężczyzna dostrzegł, że brunet nie ma na sobie garderoby, przynajmniej części. Jego ramiona i barki były owinięte bandażami. Na jego twarzy widoczne były zadrapania.
Przełknął ciężko ślinę. On nie miał żadnych obrażeń. On nic nie pamiętał. Widok zasłoniła mu jakaś postać.
-TY JEBANY GNOJU! JA MYŚLAŁEM, ŻE JESTEŚ INNY, BO WY PRZECIEŻ.. ALE NIE! KURWA OKAZAŁEŚ SIĘ TAK TĘPY JAK ZAWSZE MYŚLAŁEM! JESTEŚ POPIERDOLONY! ON PRZEZ CIEBIE WALCZY O ŻYCIE, CIOTO JEBANA!
Wszędzie rozpoznałby ten głos. Nienawidził go, a jednak znosił go tak długo..
-Zamknij, kurwa, mordę. Co się stało?
-NO JASNE! NAJLEPIEJ KURWA NIC NIE PAMIĘTAĆ! MYŚLAŁEM, ŻE JESTEŚCIE CHOLERNYMI...! JAKI JA BYŁEM GŁUPI! KURWA JEBANA MAĆ, JEŚLI GO STRACĘ PRZEZ CIEBIE, TO ZOBACZYSZ CO TO KURWA ZNACZY BÓL.  
-Kurwa, Malfoy, możesz mnie oświecić?
Ale nim arystokrata znowu zaczął wrzeszczeć i warczeć, do sali wpadła zdyszana Hermiona, która siłą odciągnęła Draco.  
-Zajmij się Harrym. Ja z nim pogadam.
Blondyn spojrzał na dziewczynę po czym cicho westchnął i wrócił do bruneta. Przysiadł na jego łóżku i złapał dłoń ukochanego. Odgarnął mu włosy z czoła, a w jego oczach zebrały się łzy. Na jego nadgarstku owinęła się Vindictae, ale nie zwrócił na nią żadnej uwagi. Przyzwyczaił się już do jej towarzystwa, w końcu już tyle z nimi była. Teraz, kiedy Harry był nieprzytomny, to on się nią zajmował.
Kiedy zauważył, że mężczyzna mu się przygląda, warknął gardłowo i zaciągnął kotary wokół łóżka.

Z transu wyrwał go szloch Hermiony.
-Hermiona? Co się stało?
Dziewczyna zapłakała głośniej. Spojrzał na nią, chciał złapać jej dłoń, ale ona szybko się cofnęła. Poczuł ból psychiczny.
-Po..Porwałeś go.. Przetrzymywałeś w lochach i.. torturowałeś..
-Co?! Niemożliwe! Ja.. ja.. ja nic nie pamiętam..
-Pani Pomfrey ostrzegła, że tak będzie.
-Co z nim?
-Ja nie..
-Hermiono, to mój przyjaciel.
Usłyszał prychnięcie. Po chwili zobaczył nad sobą Malfoya.
-Typowe dla Weasleyów. Najpierw spierdolą sprawę, a potem jakby nic się nie stało,  wpierdalają się z powrotem. Bo przecież nic się, kurwa, nie stało. Prawda, wiewiórze?
Ślizgon położył dłoń na ramieniu jego dziewczyny. Nim zdążył mu coś odpowiedzieć, Hermiona chwyciła ją i przytrzymała. Zamknęła na chwilę oczy, a kiedy je otworzyła, widać było łzy. 

-Co ostatnie pamiętasz?
-Ja.. uh? Chyba.. chyba śniadanie w wielkiej sali.. Wypiłem trochę soku i poszedłem na zajęcia.. Harry źle się czuł i poszedł do dormitorium.. Później obudziłam się tutaj. Co z Harrym?
-Nie pamiętasz nic więcej? Coś pomiędzy? Po zajęciach?
-Uh, nie.. W sobotę piliśmy z Harrym, ale potem było okej.. Co z nim?
Ale nadal nie uzyskał odpowiedzi.
-Potem? A wcześniej nie?
Weasley pokręcił tylko głową.
-Co nie było?
-Uh.. Upiliśmy się.. Mocno. W sali wejściowej.. Nie pamiętam dokładnie.. Ale wiem, że go pocałowałem..
-CO KURWA?!
-Draco, uspokój się. Co dalej?
-No.. Całowaliśmy się, ale mnie odepchnął.. Zaczął coś wrzeszczeć i.. nie wiem.. potem jedliśmy razem śniadanie, a w środę się ogarnąłem i postanowiłem go przeprosić..
-Hm..
-Powiesz mi w końcu, co z nim?
Hermiona spojrzała na Draco, a kiedy ten kiwnął lekko głową, westchnęła cicho.
-Jest nieprzytomny. Nie wykryto u niego żadnych funkcji życiowych.. Walczy o życie, ale nie wiemy ile jest szans. Jego rany są bardzo poważne i ciężko się goją. Większość może nie zniknąć, bo została zrobiona za pomocą mugolskiego sztyletu.. Na ten moment wiemy, że jedna mu już pozostanie.
-CO?! Jak..
-Wyryłeś mu..- ale nie skończyła, tylko się rozpłakała.
-Wyryłeś mu słowo, które będzie widział już zawsze. Bardzo odpowiedzialnie, Weasley.

Otherside||DRARRY OTP ✔Where stories live. Discover now