Remedium

536 39 8
                                    

Obiecany os specjalnie dla was. Rozdział 30 jest w trakcie korekty, jak dobrze pójdzie to pojawi się do końca tygodnia :)
Ponawiam też informację, że skrzynka jest otwarta i jestem w stanie napisać naprawdę WSZYSTKO! ;>

Życzę miłego czytania, 

xx

*****

-Nie możesz tak robić! Draco do cholery! Naruszasz jego prywatność!
-A od kiedy się tym przejmujesz, Parkinson? Jesteś ślizgonem, do cholery!
-Dosyć. Musisz zacząć żyć normalnie.
-Ja go kocham. A on kiedyś kochał mnie.
-Draco..
-Gdyby nie Weasley z tym swoim pieprzonym eliksirem on nigdy by mnie nie zostawił.
-Draco, przestań. Nie zmusisz go do miłości.
-Nie mam zamiaru. Chcę mu tylko przypomnieć.
Na ustach ślizgona zalśnił szatański uśmiech.

Jeszcze tego samego dnia blondyn czekał na siódmym piętrze, aż jego ukochany opuści dormitorium. Nie trwało to długo. Harry opuścił wieżę Gryffindoru równo o dwudziestej trzydzieści. Oczywiście nie mógł zauważyć Dracona, gdyż ten rzucił na siebie zaklęcie Kameleona. Podążył za brunetem, a kiedy znaleźli się na trzecim piętrze, na korytarzu, Draco niewiele myśląc pchnął Pottera do najbliższej klasy. Na szczęście była pusta. Zdezorientowany wybraniec spojrzał za siebie, gdzie Malfoy zdjął z siebie zaklęcie.
-Ah, to ty-mruknął, po czym przysiadł na stoliku- Co tym razem?
Blondyn przewrócił oczami, nagle uświadamiając sobie jak bardzo tęskni za cholernym gryfonem. Jego niewyparzone usta, które chętnie by teraz przeleciał, były lekko napuchnięte; oczy, intensywna zieleń avadowych tęczówek, które uwielbiał; wyostrzony charakter, który był nieodłączną częścią Pottera; blizna, która z biegiem czasu zaczynała blaknąć; wiecznie roztrzepane włosy, nigdy ułożone; zmarszczki wokół oczu, które pojawiały się zawsze, gdy się śmiał bądź uśmiechał; idealnie wyrzeźbione ciało, wysportowane nogi i dołeczki w plecach, których Harry tak nienawidził. Draco kochał te wszystkie małe rzeczy w chłopcu. Kochał go, chociaż ten w tym momencie był z kimś innym.
Harry machnął ręką przed twarzą ślizgona. Malfoy zamrugał zaskoczony.
-Odpłynąłeś. Gapisz się na mnie od kilku minut. Czego chcesz?
-Harry, ja..
-Nie zaczynaj znowu tego tematu. Nie wierzę ci, rozumiesz?
-Kurwa, Potter!
-Nawet jeśli kiedyś coś między nami było, w co szczerze wątpię, to już dawno skończone. Najwidoczniej to był błąd. Kocham Ginny, zrozum wreszcie.
-Wcisnęła w ciebie pieprzony eliksir miłosny, a ty już jesteś jak jej wierny piesek! Oprzytomniej, Harry!
-Dlaczego mi to robisz? Kurwa, Draco! Ze wzgląd na to, że się do kurwy przyjaźnimy, powinieneś zaakceptować mój związek.
-Przez wzgląd na to, że kiedyś to ja pieprzyłem ciebie, nie, nie zaakceptuję.
Potter przewrócił oczami i wstał, kierując się do drzwi.
-Daj znać, jak się opamiętasz.
-Jak mam ci to udowodnić?
Odpowiedziało mu trzaśnięcie drzwiami. Po policzku Draco spłynęła samotna łza. Był bezradny. Nie wiedział, jak odzyskać Pottera. Nie miał pojęcia, jak udowodnić mu, że to co mówi jest prawdą. Kochał go. Tak cholernie go kochał, że nie mógł się z tym pogodzić.
Wyszedł z klasy i skierował się na schody. Zbiegając miał głowę spuszczoną w dół, dlatego nie zauważył idącej z naprzeciwka dziewczyny.
-Malfoy!
-Przepraszam-mruknął chłopak i szedł dalej, nie podnosząc nawet głowy. Hermiona nie mogła na to patrzeć. Widziała cierpienie blondyna; wiedziała również, że Harry- mimo szczęśliwego związku z Ginny- nie jest taki jak kiedyś. Miała swoje podejrzenia i błagała, żeby nie okazały się prawdą, jednak wszystko na to wskazywało.
-Malfoy, do cholery! Zatrzymaj się!
Te słowa sprawiły, że chłopak posłuchał; Granger nigdy nie przeklinała.
-Tak?
Był znudzony, zniecierpliwiony, smutny.. Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić i nie miał na nic siły, ani tym bardziej ochoty.
-Jak to się stało, że zerwaliście?
-Nie chcę o tym gadać- warknął.
Hermiona przewróciła oczami, ale skinęła głową; to było logiczne.
-Tak czy inaczej, chcę ci pomóc. Dlatego muszę wiedzieć jak najwięcej.
Draco spojrzał na dziewczynę z nadzieją, która jednak szybko zgasła. Przecież ona się przyjaźni z tą całą Weasley.
-Naprawdę. Chodźmy do biblioteki. Nie ma legalnego zaklęcia, którego nie można odwrócić, ani eliksiru bez antidotum. Damy radę, obiecuję... Draco.
Chłopak skinął i posłusznie podążył za dziewczyną. Było już późno i w każdej chwili ktoś mógł ich przyłapać, jednak nie liczyło się to dla nich.
Przesiedzieli w bibliotece całą noc, dlatego fakt, że była sobota był zbawienny. Przynajmniej dla dziewczyny, gdyż Draco miał mecz.
-Dasz radę.
-Gram przeciw Harry'emu. Wierzysz w cuda? Bo ja dawno przestałem.
-Powinieneś znów zacząć. Leć się przygotuj, będę na meczu.

Otherside||DRARRY OTP ✔Where stories live. Discover now