Rozdział 35

408 39 9
                                    

Ktoś to jeszcze czyta?

Jest sens dalej pisać?

...

*Odpowiedziała cisza*

Za dobrze was znam. Nie zostawicie komentarza..

XXXV

Nott przysiadł na skraju zakazanego lasu i spojrzał w bezgwiezdne, czarne niebo. Harry wyszedł ze szpitala dwie godziny wcześniej i teraz jest z Draco w dormitorium. Theo nawet nie chciał wiedzieć, co oni tam robią, choć po odgłosach, jakie dochodziły z sypialni, mógł się domyślać. Ale przecież byli parą, więc Nott nie powinien się wtrącać. Mimo że to on chciałby być na miejscu Malfoya.

Nie mógł uwieść Pottera. Nie chciał nawet wierzyć, że dyrektor wpadł na tak głupi pomysł. Jednak nie mógł oprzeć się myślom, że gdyby jednak mu się udało go.. zdobyć, to on by był teraz Harrym, a nie Malfoy. To jego by całował. Czy byłby szczęśliwy? Nie. Bo nie mógłby żyć ze świadomością, że zagrał jego uczuciami. Poza tym.. Potter by mu tego nie wybaczył. Westchnął cicho, rzucając kamieniem.

Za kilka dni walentynki. I bal organizowany z ich okazji. To pierwsza taka uroczystość od trzech lat. Kiedy Cedrik „zginął" już nie organizowali takich imprez. Fajnie, że znowu to wraca, jednak.. walentynki? Przecież to bezsensowne święto. Robią z tego nie wiadomo jakie wydarzenie, a połowa Hogwartu nie ma z kim iść, a może tylko ja? Kogo niby mógłbym zaprosić? Harry pójdzie z Draco, to oczywiste. Prychnął. Hermiona z Weasleyem, Pans z Blaisem. Nie zdziwiłbym się, gdyby Ginny poszła z Nevillem, choć on może iść z Luną. Hm.. Cho odpada, nie jestem w stanie jej nawet polubić, więc na dobrą sprawę została zaledwie Gin i .. Nie. Nie, to zły pomysł.

Chłopak potrząsnął głową i spojrzał na niebo, z którego zaczęły spadać płatki śniegu. Było ciemno i zimno, a on wciąż czekał na tego cholernego gryfona, który właśnie pieprzył się z Draco, a którego tak strasznie kochał. Nie chciał go stracić, nie przeżyłby bez gryfona minuty. Skierował kroki do zamku, musiał się trochę ogrzać. Zatrzymał się przed uszkodzoną zbroją. Przypomniało mu się ich pierwsze spotkanie. Zachichotał.

Szedłem szybkim krokiem, nie patrzyłem pod nogi. Spieszyłem się na zajęcia, na które i tak nie opłacało mi się iść. Malfoy i tak by mnie zabił i tak. Był wściekły. Z resztą nauczyciele też będą źli, przecież za kilka miesięcy SUM-y. Cholera, te wróżbiarstwo jest za daleko! Warcząc pod nosem, popychałem młodszych, bo szlag! Chciałem się dostać na wieżę, jak najszybciej. Nie obchodziło mnie zdrowie dzieciaków, choć nie byłem tak podły jak Malfoy czy reszta ślizgonów. Poczułem, że na kogoś wpadam. Kogoś wyższego ode mnie.

-KURWA!- warknąłem głośno, upadając na posadzkę.

-Patrz, jak chodzisz, Nott!- syknął tak bardzo znienawidzony przez moich domowników głos. Gwałtownie podniosłem głowę o góry i spojrzałem na gryfona.

-Potter.

Przewrócił oczami.

-Wiem, jak mam na nazwisko, nie musisz mi tego uświadamiać-prychnął. Uśmiechnąłem się kącikiem ust. To było dziwne. Nie wiedziałem, co powiedzieć, nie miałem riposty! To było takie.. inne. Draco by mnie zabił. I może właśnie fakt, że zapomniałem języka w gębie, brunet postanowił mi.. pomóc?

Zobaczyłem dłoń wyciągniętą w moim kierunku. Popatrzyłem na nią chwilę i z wahaniem ją złapałem, stając na równych nogach. W końcu to złoty chłopiec, który od zawsze nas nienawidził.. Spojrzałem w oczy wybrańca w szoku. Zamiast doszukać się jakieś odpowiedzi, utonąłem w zieleni oczu. Miał śliczne, avadowe tęczówki, które od razu polubiłem. Stałem i jak zahipnotyzowany patrzyłem w jego oczu, dopóki nie usłyszałem chichotu. Otrząsnąłem się się z transu, rumieniąc się. Chłopak potrząsnął głową w rozbawieniu i chciał odejść, ale załapałem go za łokieć. Spojrzał na mnie zainteresowany, ale i rozdrażniony. Uśmiechnąłem się lekko, zaskakując go, nim się odezwałem:

Otherside||DRARRY OTP ✔Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora