Rozdział 5

1.4K 143 109
                                    


V

Kiedy już byli przy jeziorze w Zakazanym Lesie, Harry poczuł się gorzej. Miał wrażenie, że to pułapka. Cho jednak nie była osobą, która stałaby po stronie Czarnego Pana. Zarzucił na siebie niewidkę.

-Cho..

-Harry, zaczekaj chwilę.

Chłopak wziął głębszy wdech, ale uzbroił się w cierpliwość. Po kilku minutach chmury przysłoniły księżyc, a wokół nich pojawiła się dziwna mgła.

-Cho, co się dzieje?

-Ja też byłam przerażona, Harry. Ale poczekaj, jeszcze tylko chwilkę..

Rzeczywiście, nie upłynęła minuta, kiedy mgła zniknęła, a księżyc był znowu widoczny. Usłyszeli szelest, a zza drzew wyłonił się młody chłopak.

-Jesteś.

-Obiecałam.

Chłopak stał w cieniu, niedaleko niego, a dziewczyna była tuż obok Pottera. Harry obserwował przybysza. Nie wiedział, czy może się zdradzić. Chłopiec podszedł bliżej, stając w blasku księżyca, a Harry zapomniał jak się oddycha. Zdjął pelerynę, patrząc niedowierzająco na postać przed sobą.

-Cedrik.

Cichy szept Harry'ego przerwał ciszę. Potter czuł się..Dziwnie. Stał przed nim ten sam człowiek, który zginął na jego oczach. Był żywy, a delikatny uśmiech błądził mu na ustach. Gryfon nie wiedział, co ma zrobić. Stał jak sparaliżowany, patrząc w źrenice Diggory'ego.

-Harry.

To wszystko stało się tak szybko.

W jednej chwili stali i patrzeli na siebie zszokowani, a w drugiej byli już w swoich ramionach.

-Tęskniłem za Tobą...

-Tak cholernie mi Ciebie brakowało..

-Nie radziłem sobie, bez Ciebie..

-Czułem się okropnie...

Pewnie dalej by tak sobie przerywali, gdyby Harry nie powiedział tego jednego zdania.

-Myślałem, że nie żyjesz...

Cho stała obok nich, patrząc na całą sytuację z uśmiechem. Kochała ich oboje, a fakt, że oni byli szczęśliwi ze sobą wcale jej nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie, ona była bardzo zadowolona, że jej przyjaciele są uśmiechnięci. Jednak słowa, które usłyszała od Harry'ego męczyły też ją. I ona chciała wiedzieć, jakim cudem ktoś, kto umarł, stoi przed nimi cały i zdrowy. Ona widziała martwe ciało chłopaka.. Harry przecież zabrał go ze sobą, kiedy wracał..

-Harry, ja..

-Voldemort Cię zabił, widziałem to.. Cedrik, do cholery, to ja Cię stamtąd zabrałem! Byłeś martwy!

-Posłuchaj mnie! Voldemort nie zabił mnie, tylko kogoś, kto się wielosokował we mnie, rozumiesz? Musiałem się ukrywać, żeby nie wzbudzać podejrzeń...

-Ale..Cedrik..

-Przepraszam Cię, Harry. Mogłem Ci powiedzieć..

-Cedrik.. Czy Ty..

-Tak, Cho. Muszę się nadal ukrywać. Póki Voldemort żyje.

Chłopcy spojrzeli znowu na siebie i zatracili się w tym spojrzeniu. Cho dyskretnie oddaliła się, żeby zapewnić im choć trochę prywatności. Musiała sobie wszystko przemyśleć.

-Cedrik..

Ale nie skończył, bo Diggory położył mu dłonie na policzkach, a następnie delikatnie musnął jego usta.

Otherside||DRARRY OTP ✔Where stories live. Discover now