Rozdział 39

423 31 5
                                    

Tym razem przeniesiemy do wspomnień.

enjoy,x

----

XXXIX

Sobotniej nocy uczniowie zebrali się w wielkiej sali na balu walentynkowym. Większość osób przyszła ze swoją drugą połówką, jednak część pozostała bez pary. Między innymi Draco i można by powiedzieć Harry. Jakby nie patrzeć, Nott nie był jego chłopakiem. O godzinie dwudziestej pierwszej wszyscy stanęli pod sceną, gdzie do mikrofonu podszedł dyrektor.

-Moi drodzy!-powiedział radośnie i rozejrzał się po sali- Spotykamy się dzisiaj wszyscy razem na, jak wy to mówicie, imprezie! Ale nie byle jakiej. Postanowiliśmy zrobić bal właśnie dzisiaj, gdyż walentynki to powszechnie znane nam święto. To pierwsza taka uroczystość od kiedy trzy lata wcześniej  czerwcu zginął Cedrik Diggory- powiedział ciszej Dumbledore, a w jego oczach pokazał się na moment smutek.

Jasne, zginął. Wmawiaj tak sobie, wredny manipulatorze.

-Szkoda, że nie wie, jaka jest prawda- szepnął cicho do siebie Harry.

-Nie będę wam dłużej przynudzał, bo i ja nie mam na to ochoty. Dzisiaj cisza nocna jest zdjęta, a zabawa trwa do rana! Wiem, że się cieszycie. Nie pozostało mi nic innego jak życzyć udanej imprezy!- uśmiechnął się szeroko, a uczniowie zachichotali, kiedy dyrektor schodził z podwyższenia.

Harry i Theo usiedli w kącie, śmiejąc się cicho. Niedaleko nich, oparty o ścianę stał Malfoy. Woodbridge kręcił się obok niego, co chwilę próbując wyciągnąć do tańca, jednak nie szło mu to najlepiej. W końcu Draco nie wytrzymał:

-ZOSTAW MNIE WRESZCIE W SPOKOJU! MAM CHŁOPAKA DO CHOLERY!

Zaskoczony Potter odwrócił głowę, spoglądając na blondyna. Stalowoszare tęczówki również spoczęły na nim; wyrażały ogromny ból i tęsknotę. Nim jednak wybraniec zdążył pomyśleć, Nott złapał jego dłoń i pociągnął na parkiet. Przelotnie zerknął na ukochanego, po czym ruszył z Theo.

-Właśnie widzę, jak „twój chłopak" świetnie się bawi z innym- odwarknął Krukon i wyszedł z pomieszczenia. Draco jęknął i osunął się po ścianie.

Harry i Theodore świetnie się bawili przy scenie, a Dracon.. Dracon siedział z podkulonymi nogami i ukradkiem ocierał łzy z policzków. Nikt nie mógł go zobaczyć. Malfoy nie płakał. Nigdy.

Jak zapowiedział dyrektor zabawa skończyła się dopiero nad ranem. Wyczerpani uczniowie powrócili do swoich dormitoriów, żeby choć trochę się przespać. Zmęczenie plus potajemnie sprowadzony alkohol dawały się we znaki. Wszyscy zasnęli z tych dwóch powodów. Wszyscy z wyjątkiem dwóch chłopców, którzy patrzyli na piękny księżyc, zaledwie kilka metrów od siebie. Harry postanowił, że zostanie tej nocy u Notta. Kiedy ten już mocno spał, Potter wysunął się cicho z łóżka i spojrzał w niebo. Pełnia oświetlała błonia i rozjaśniała mroki nocy. Westchnął cicho, kiedy po jego policzku spłynęło parę słonych kropel. Oparł się o parapet. Nie wiedział, że za ścianą szarooki arystokrata również ociera łzy z policzków.

Rano obudziło go jaskrawe światło wpadające do pomieszczenia. Jęknął, zakrywając twarz poduszką, kiedy usłyszał głośny śmiech. Zrzucił przyjaciela z łóżka.

-Ej!

-Zamknij się, mam kaca.

-Kto ci się kazał upijać, księżniczko?

-Kurwa, nie żyjesz- podniósł się na łokciach, jednak z powrotem opadł na materac- Przy okazji cię zabiję.. Daj mi spać.

-Nie idziesz na śniadanie?

Otherside||DRARRY OTP ✔Where stories live. Discover now