Rozdział 17

800 76 48
                                    


Odnośnie notatki przed poprzednim rozdziałem. Dziękuję tym osobom, które napisały prywatnie, wiele to dla mnie znaczy. Co do reszty, no cóż...

Mniejsza z tym.

Dziękuję za przeróżne opinie, oczywiście zastosuję się do rad. Dziękuję też, że wyświetlenia znowu powróciły. Zapraszam was na 17.

A no i dziękuję za 1k <3

PS Dla tych, którzy nie wiedzą/ zapomnieli o możliwości prywatnej wiadomości: othersidedrarry@gmail.com lub mój prywatny: dominika.turcja@gmail.com

enjoy, x

------------------

XVII

Draco szedł za dwójką chłopców, którzy niczego nie podejrzewali. Pamiętał o zachowaniu bezpiecznej odległości. Za każdym razem, kiedy któryś się odwrócił, Draco szybko chował się, by nie zostać zauważonym. Czuł się źle, że śledził Harry'ego, ale miał już naprawdę dość kłamstw. Nie chciał, żeby jego chłopak miał przed nim tajemnice, jednak wiedział, że to nieuniknione. Przynajmniej na razie. A że nie chciał aby Harry go okłamywał, postanowił pochodzić za nim trochę. Mimo że nie był z tego faktu zadowolony. Przez chwilę chciał się nawet wycofać, ale wtedy usłyszał oburzony krzyk Harry'ego. Wychylił się zza zbroi i obserwował sytuację z ukrycia. Nie widział za dobrze z kim rozmawia jego chłopak, ale za to doskonale słyszał o czym.

-Do jasnej cholery, gdzieś ty był?! SZUKAŁEM CIĘ!

-Cześć, kochanie. - co?

-Nie jestem twoim kochaniem, do cholery! Zerwałem z Tobą!

-Harry, spokojnie..

-Gdzie łaziłeś?!

-Byłem na błoniach i moście. A potem przyszedłem tutaj..

-CEDRIK! CZEMU WŁÓCZYŁEŚ SIĘ PO ZAMKU?!

Gdy Draco usłyszał wykrzyczane przez Pottera imię, stracił równowagę i przewrócił się, robiąc hałas. Cała trójka spojrzała na niego, a on poczuł się okropnie. Nie dość, że śledził Harry'ego, to ten to jeszcze odkrył.

-Malfoy?

Arystokrata podniósł się i spojrzał w zielone oczy ukochanego.

-Theo, zaprowadź naszego przyjaciela na wieżę, zaraz do was dołączę.

Harry spojrzał groźnie na swojego chłopaka, zakładając ręce na piersi. Był wściekły, a wzrok jakim obdarzył Draco mógłby zabić. Malfoy skulił się, czując się jak mały chłopiec, który zrobił coś złego i stał przed swoim ojcem skruszony. Cóż, nie było wielkiej różnicy pomiędzy tą sytuacją, a tym, co się działo na korytarzu. Arystokrata chciał coś powiedzieć, ale zwyczajnie głos uwiązł mu w gardle.

-Masz mi coś do powiedzenia?

-Ja..

-A zresztą nie ważne. Idę na wieżę, jak już słyszałeś, a ty NIE próbuj iść za mną. Najlepiej wróć do dormitorium.

-Harry..

-Zejdź mi z oczu, nie mam czasu.

-Ale..

-Nie. Mam. Czasu.

Brunet odwrócił się i odszedł, a Draco stał i patrzył na oddalającego się gryfona. Warknął pod nosem i ruszył w stronę lochów, kiedy usłyszał, że wybraniec go woła. Spojrzał na niego.

-Z łaski swojej, nie śledź mnie więcej.

Malfoy stał na środku, smutny i wściekły na siebie. Mógł to inaczej rozegrać. Mógł za nim nie iść.

Otherside||DRARRY OTP ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz