10 |Jimin|

1K 136 21
                                    

Dzień, jak co dzień. Siedziałem przy biurku w swoim gabinecie. Było u mnie parę ładnych kobiet, ale żadna nie była tak piękna jak Sunhi. No, przynajmniej tak sobie wmawiałem, bo przecież jestem żonaty i jakieś standardy mnie obowiązują. Wracając, niektóre były takie szczęśliwe, kiedy dowiedziały się, że są w ciąży a inne cieszyły się, gdy powiedziałem im o płci dziecka. Czy dla kobiety to naprawdę aż tyle znaczy? Przecież to tylko dziecko. Dziecko, które później będzie płakać w nocy i śmierdzieć nad ranem, gdy zrobi kupkę w pieluchę.

- Doktorze Jimin- do gabinetu wszedł mój przełożony.- Mam do ciebie sprawę, która może wydać ci się interesująca.

- Proszę usiąść- wskazałem dłonią na fotel naprzeciwko siebie, a sam ponownie rozsiadłem się wygodnie.- Słucham.

***

- Kochanie wróciłem!- krzyknąłem wesoły przekraczając próg drzwi wejściowych. Odwiesiłem kurtkę na jeden z wieszaków w korytarzu i szybko udałem się do kuchni, ponieważ do moich nozdrzy dolatywały cudowne zapachy.- Co gotujesz?- objąłem Sunhi od tyłu w pasie i ucałowałem w policzek na powitanie.

- Znalazłam jakiś przepis w internecie, więc pomyślałam, że moglibyśmy spróbować- odparła uśmiechnięta.- Możesz wyciągnąć miski, bo wszystko jest już prawie gotowe.

- Dobrze- pokiwałem głową, chociaż wiedziałem, że ona tego nie zauważyła. Mniejsza o to. Powyjmowałem z szafek wszystkie potrzebne naczynia, po czym zająłem miejsce przy kuchennym blacie.

- Ja było w pracy?- zapytała dziewczyna podczas nalewania jakiejś pomarańczowej zupy.

- Nadzwyczaj dobrze. Dostałem nawet propozycję wyjazdu, czy to nie wspaniałe?- mój entuzjazm w tamtym momencie wzrósł jeszcze bardziej niż w momencie, w którym się o tym dowiedziałem.

- Smacznego, jaki wyjazd?- usiadła naprzeciwko mnie od razu zabierając się za spożytkowanie przyrządzonej zupy.

- Do Tajlandii czy coś- odparłem z buzią pełną makaronu.- Jaki pyszne- pochwaliłem swoją żonę, ponieważ wiem, że zawsze lubiła takie pochwały. Oczywiście nigdy nie okłamałem ją w tej sprawie, co to, to nie. Nawet bym nie śmiał.

- To daleko. A na ile, jeśli można wiedzieć?

- Pół roku.

- Że co?- krzyknęła uderzając łyżką w blat.- Ty chyba nie bierzesz tej propozycji na poważnie?

- A dlaczego by nie?

- Jimin, ja jestem w ciąży! Jak ty to sobie wyobrażasz? Że co zostawisz mnie samą na prawie cały okres jej trwania?

- Kochanie nie możesz się teraz denerwować- powiedziałem uspokajająco chwytając jej dłoń.

- Jak ja mam być spokojna, kiedy ty chcesz sobie wyjechać jak gdyby nigdy nic!- wyrwała się z mojego uścisku. Następnie odsuwając głośno krzesło.

- Tak właściwie to, co to za zupa?- zapytałem ni z tego ni z owego.

- Pomidorowa, ale nie zmieniaj tematu!

- Ja przepraszam, że chciałem się tylko dowiedzieć, co jem!

- Myślałam, że chociaż trochę dorosłeś przez te wszystkie lata, ale ty nadal jesteś takim samym zapatrzonym w siebie dupkiem!- krzyknęła i zapłakana opuściła pomieszczenie.

To, żeś się Jimin popisał. Ale no powiedzcie, które z nas nie wzięłoby pod uwagę takiej propozycji. Ja rozumiem, że ona jest w ciąży i buzują jej teraz hormony, ale przecież nie musi tak na mnie naskakiwać. Gdyby tylko wiedziała, jakie pieniądze mi zaproponowało, to pewnie jeszcze dzisiaj spakowałaby moje rzeczy i odprawiła na lotnisko z kwitkiem. Jednak nie! Trzeba zacząć krzyczeć z byle powodu. Jestem pewny, że jeszcze dzisiaj mogę spodziewać się wizyty tego debila Namjoona, który będzie prawił mi te swoje kazania. Nuda.

***

Pozmywałem naczynia. Później wytarłem je i schowałem z powrotem do szafek. Umyłem nawet kuchenkę i starłem wszelki zalegający na meblach kurz. Nie musiałem się śpieszyć, bo wiedziałem, że Sunhi potrzebuje teraz wszystko przemyśleć. Już nie raz zdarzały nam się podobne kłótnie. Przez te 5 lat ponad 10 razy wylądowałem na kanapie, 15 razy musiałem nocować u Jungkooka i zdarzyło się, że nawet 2 razy kazała mi się wynosić do Busan. Czemu? Bo według niej zachowałem się jak gówniarz. Dziwię się, że jeszcze ani razu nie wspomniała o jakimkolwiek rozstaniu. No cóż, takie kobiety. Chyba nigdy ich nie zrozumie.

Minęło jeszcze dobre pół godziny zanim opuściłem mój bezpieczny schron i udałem się na poszukiwania swojej żony. Nie, żeby nasze mieszkanie było nie wiadomo jak wielkie, ale czasami potrafiła się tak zaszyć, że potrafiłem jej szukać ponad 2 godziny. Jednak dzisiaj, jako pierwszy cel obrałem sobie naszą sypialnie, ponieważ mijając salon nikogo w nim nie zauważyłem. Nawet tego domniemanego ducha tej starszej pani spod 13.

- Skarbie, co ty robisz?- zapytałem nie kryjąc swojego zaskoczenia zaraz po tym jak otworzyłem drzwi. Brunetka siedziała na podłodze pomiędzy łóżkiem a szafą i wkładała moje ubrania do walizki.

- Wyjeżdżasz, więc cię pakuję- odpowiedziała zdawkowo nawet na mnie nie patrząc.

- Czyli jednak się zgadzasz?

- A mam wyjście? I tak byś pojechał- westchnęła.

Podszedłem powoli do niej i klęknąłem naprzeciwko. Dopiero teraz zauważyłem jak bardzo ma czerwone oraz podkrążone oczy. Nigdy nie lubiłem, kiedy to przeze mnie płakała, lecz niestety było to nieuniknioną częścią naszego związku.

- Sunhi nie płacz- wyszeptałem przyciągając ją do siebie i zamykając w szczelnym uścisku. Niemal od razu poczułem jak ręce dziewczyny zaciskają się na mojej koszulce. Pogłaskałem ją uspokajająco po plecach oraz wtuliłem twarz w zagłębienie jej szyi.

- Jak mam nie płakać, jeśli ty zachowujesz się tak jakby to nie było twoje dziecko- wychlipała, a ja momentalnie się spiąłem.

- Kochanie, ale ja jestem bezpłodny- dziewczyna oderwała się ode mnie jak oparzona i spojrzała prosto w moje oczy.

- Czy ty mi właśnie sugerujesz, że cię zdradziłam?- pisnęła, a po jej policzkach ponownie pociekły ogromne strumienie łez.- Przecież ja nawet nie spojrzałam na innych facetów odkąd jesteśmy razem! Jimin j-ja n-nie spałam z nikim innym n-niż z t-tobą.

- Żartowałem! Proszę cię nie płacz-ponownie przyciągnąłem do siebie dziewczynę.- Chciałem tylko rozładować napięcie, ale chyba mi się to nie udało- westchnąłem.

- Nigdy nie rozumiałam twojego poczucia humoru- pociągnęła nosem wydając przy tym niezbyt fajny dźwięk, jednak mi to nie przeszkadzało.

- Chodźmy się położyć. Lecę dopiero w przyszłym tygodniu. Zdążę się jeszcze spakować- powiedziałem podnosząc Sunhi na rękach.

- Nie chcę, żebyś mnie zostawiał- wymamrotała z głową schowaną w mojej koszulce.

- Nie zostawię cię, przecież wrócę.

- Będę tęsknić Jimin.

Odgarnąłem na bok idealnie pościeloną kołdrę, po czym ułożyłem dziewczynę delikatnie na materacu. Następnie sam wskoczyłem obok niej i przykryłem nas materiałem. Położyłem głowę na jej brzuchu oraz splotłem nasze dłonie razem. Wiedziałem, że moja żona lubi takie małe czułostki. Przez te 5 lat zdążyliśmy poznać się lepiej. Nie żałuję żadnej chwili spędzonej wspólnie z nią. Bowiem były to chyba najlepsze lata mojego życia. Może te dziecko nie było zbytnio planowane. Co ja gadam. W ogóle nawet o nim nie myślałem. Mam nadzieję, że na tym wyjeździe przemyślę sobie wszystko dokładnie, bo przecież się go nie pozbędę. Jakoś będę musiał z tym żyć. 



Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział ;;

Gacie Jina 2 °bts°✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz