5 |Jimin|

1.2K 147 35
                                    

Kolacja u Jina. Nasza mała tradycja odkąd to pokończyliśmy studia. Co dwa tygodnie spotykamy się u niego w czwartki, aby porozmawiać i po prostu spędzić razem czas. Dzisiaj tak jak zwykle siedziałem po prawej stronie stołu pomiędzy Sunhi a Hoseokiem. Ostatnio zastanawiałem się, czy aby przypadkiem hyung nie musiał zainwestować w nowy. Bo jak pomieścić 14 osób przy malutkim stoliczku?

- Nie uwierzycie!- krzyknął Hoseok odrywając się wreszcie od telefonu.

- No nie wierzymy- odparł znudzony Suga, który trzymał głowę opartą o ramię Nabi. Na te słowa ociekając wręcz ironią dziewczyna trzepnęła go w ramię, a ten posłał jej przepraszający uśmieszek.

- Dziękuję za entuzjazm przyjaciele! Na was zawsze mogę liczyć- czy dzisiaj jest jakiś dzień ironii albo jakiś inny szajs?

- Opowiadaj- odezwał się w końcu Jin. Odwróciłem się w jego stronę. Wchodził właśnie do salonu z parującą miską.

- Dziękuję kochanie, że chociaż ty mnie zawsze wysłuchasz- odpowiedział z uśmiechem Hoseok.

- Bez takich Hobi- zaśmiała się Sohyun, a zaraz po tym pocałowała w policzek Seokjina, który właśnie zajął swoje miejsce.

- Spokojnie moja droga szwagierko! Trzymam rączki przy sobie- podniósł je jakby chciał potwierdzić swoje słowa, ale pamiętajmy, że on rzadko dotrzymuje takich obietnic.- Tak, więc jak już mówiłem zanim zaczęto mnie bezczelnie spławiać- tu spojrzał znacząco na Yoongiego, na co parsknąłem cicho pod nosem.- Poznałem dzisiaj dziewczynę.

- Znowu się zaczyna- westchnął Namjoon uderzając się dłonią w czoło.

- Jakie znowu? Wiecie, jaka ona jest piękna! A jak świetnie tańczy! Jeszcze nie poznałem dziewczyny, która w dwie godziny pojęłaby cały układ!- rozemocjonował się Jung.

- Mówisz tak po raz enty już. Daj sobie spokój z kobietami na jakiś czas może. Dobrze ci to zrobi- polecił mu Jungkook. A to nam się ekspert znalazł. Dobrze, że to ta dziewczyna postanowiła jakoś w ogóle zacząć ich znajomość, bo inaczej dalej byłby sam jak kaktus na pustyni.

- Ale tym razem to ta jedyna! Mówię wam!- wstał od stołu szurając głośno krzesłem. Był gotowy, aby odejść, ale zatrzymał go spokojny, jak zawsze głos Jina.

- Hoseok spokojnie. Usiądź z powrotem, a o tej twojej cud dziewczynie porozmawiamy po kolacji- spojrzał na niego błagalnie. Wszyscy wiemy, że ta dwójka jest ze sobą najbliżej. Oboje traktują się niczym bracia, dlatego tak jak zwykle Hobi pod wpływem Jina zajął swoje wcześniejsze miejsce.

- Smacznego- wszyscy przenieśli wzrok na Taehyunga, który dzisiejszego dnia odezwał się po raz pierwszy. Siedział ostatnio jakoś dziwnie spięty i nieobecny. Zupełnie jakby na ziemi pozostało tylko jego ciało, a dusza już dawno hulała na Neptunie czy innym pustkowiu.

- Mama kazała zaprosić mu na sobotni obiad Kyung- wytłumaczyła Nabin. W salonie rozległy się ciche gratulacje oraz moje gwizdy, które miały oznaczać bardziej motywującą część tej całej sytuacji, a nie dołującą. Pamiętajmy, że ja zawsze wspieram swoich ziomków, a Tae jest moim ziomkiem, więc to mówi samo za siebie.

- Nie zapomnijmy powiedzieć czyja to wina- warkną V. Ajć, więc to jednak nie wyszło z jego strony.

- A ile jeszcze chciałeś ją ukrywać przed rodzicami?- zapytała blondynka. Czasami podczas tych „rodzinnych" spotkań dowiaduję się strasznie ciekawych rzeczy, a czasami nachodzą mnie pytania, na które nigdy nie znajduję odpowiedzi. Mianowicie: Dlaczego ja się w ogóle zadaję z tymi ludźmi?

-To cud, że jeszcze go nie zostawiła- wyseplenił Kookie machając pałeczkami na prawo i lewo. Mały żarłok. Zamiast zaczekać na wszystkich to już pałaszuje.

- I tu się zgodzę z młodym. Pięć lat spotykał się z nią potajemnie. Pięć lat nawet nie zaspokoił jej potrzeb, każdy wie jakich, więc nie będę mówił o takich rzeczach przy jedzeniu. Aż przyszłoby zastanowić się nad tym, czy aby przypadkiem nie ma kogoś na boku- zamyślił się Hoseok.

Nagle przed moją twarzą przeleciał jakiś przedmiot, którego nie zdążyłem rozpoznać. A zaraz potem Tae podszedł do Hobiego i wymierzył mu mocy cios w brzuch. Nie wierzę, ten maminsynek jednak potrafi się bić. Jung jednak nie pozostał mu dłużny i po chwili oddał mu ze zdwojoną siłą. Taehyung zatoczył się do tyłu i objął za obolałe miejsce. Dalej chłopcy, dalej.

- Jimin, odciągnij ich od siebie- powiedziała Sunhi.

Kurde, prawie zapomniałem, że ona też tu jest. Jestem dobrym mężem, ale po prostu czasami ona siedzi zbyt cicho, abym pamiętał o jej istnieniu. Tak, tak Park Seksowny Jimin ożenił się. Zaledwie rok temu powiedziałem jej „tak" i pocałowałem na oczach wszystkich przed ołtarzem. Nie mam jej prawie nic do zarzucenia. Nasze małżeństwo można uznać za udane, tak samo jak Jina oraz Namjoona. Nasza trójka, jako jedyna dała się usidlić tym trzem przepięknym panią. No i w sumie pozostało tylko się z tego cieszyć, ponieważ inaczej pewnie skończylibyśmy tak jak Tae albo Hoseok. A właśnie trzeba by ich rozdzielić.

Kiedy wróciłem do rzeczywistości chłopcy turlali się po całym salonie, co chwila okładając się nawzajem ciosami. Zerwałem się szybko z miejsca i stanąłem za Jungiem. Złapałem go za materiał koszulki, a następnie odciągnąłem go od najmłodszego Kima. Co ja mam z tymi kretynami.

- Zostaw mnie Jimin! Ten gówniarz nie będzie się na mnie rzucał!- krzyknęło jedno z największych dzieci w tym domu. Wyrywał się jak królik wyciągnięty z klatki.

- Zamknij się i siadaj!- warknąłem i wcale nie delikatnie usadowiłem go na krześle.- Zjedz swój ryż. Jedzenie nie powinno się marnować- odwróciłem się do Tae, który wpatrywał się we mnie przerażony.- A ty czego się gapisz? Siadaj do stołu- pokiwał tylko głową i z prędkością światła zajął swoje miejsce. Już po chwili oboje zapychali się ryżem. No, i po kłopocie.

- Później o tym pogadamy Hoseok- warknął Seokjin, a Hobi skulił się nawet nie podnosząc wzroku ze swojego talerza.

- Uwielbiam, kiedy jesteś taki stanowczy- powiedziała mi na ucho Sunhi. Po chwili poczułem jej usta na swoim policzku.- Muszę wam coś powiedzieć- oznajmiła już głośniej szeroko się uśmiechając.

- Co takiego kochanie?- zapytałem wkładając do buzi kolejną porcję jedzenia.

- Jestem w ciąży!- pisnęła szczęśliwa, a ja omal się nie zakrztusiłem.

- Gratulacje- od razu podbiegły do niej dziewczyny i zaczęły wypytywać się, o to który to już tydzień oraz głaskały ją po jeszcze płaskim brzuchu.

- Przepraszam, że w czym ty jesteś?- zapytałem po chwili. Oczy wszystkich skierowały się na mnie, a ja osłupiały wpatrywałem się w swoją żonę.

- W ciąży. To 4 tydzień- odpowiedziała spokojnie.

- Ale jak to? Przecież brałaś tabletki- no ja nie wierzę, jeśli to wpadka to chyba się wykastruję. Matko, o czym ja pieprzę. To na pewno wpadka.

- Jesteś ginekologiem, więc nie mów, że nie wiesz skąd się biorą dzieci- powiedziała z ironią Chaebin.

- Wiem skąd się biorą, po prostu się nie spodziewałem.

- Nie cieszysz się?- odezwała się ponownie Sunhi. Spojrzałem jej w oczy, w których zaczęły zbierać się łzy. Szybko kucnąłem przed nią, po czym objąłem ją rękoma w pasie przyciskając głowę do jej brzucha.

- Cieszę. Nawet nie wiesz jak bardzo- podniosłem lekko jej bluzkę, a następnie złożyłem delikatny pocałunek na podbrzuszu dziewczyny.- Już nie mogę się doczekać.

No to się kurde wjebałem.


Przepraszam, że dopiero dzisiaj pojawia się rozdział, ale chciałam skończyć vhope. No, ale teraz na poważnie ruszamy z drugą częścią. Do jutra xx


Gacie Jina 2 °bts°✔Where stories live. Discover now