25 |Jimin|

831 128 15
                                    

- Co zrobiłeś? – krzyknąłem gwałtownie podrywając się z miejsca, przez co wzrok wszystkich przebywających w pomieszczeniu momentalnie skierował się na mnie.

- No nie zamknąłem drzwi – odpowiedział mi przeciągle Tae. – No i możliwe, że byliśmy troszeczkę za głośno.

- Mówiłem ci to już wiele razy. Miałeś w końcu nauczyć się, że drzwi od pokoju się zamyka. Najlepiej na klucz alby na przykład nie wszedł ci tam ojciec twojej dziewczyny – westchnąłem, z powrotem zajmując miejsce na kanapie. Hoseok posłał mi pytające spojrzenie, jednak zbyłem go machnięciem ręki.

- Boże, ale ja nie wiedziałem, że on nam wejdzie podczas ostatecznej rozgrywki w fifę! – wrzasnął nagle piskliwym głosem, jak mała rozhisteryzowana dziewczyna. Dlatego w skutku musiałem odsunąć telefon od ucha.

- Nie dzwoń do mnie następnym razem, jeśli twoim prawdziwym zamiarem było uszkodzenie mi słuchu – rzuciłem do słuchawki, po czym zakończyłem połączenie. Odłożyłem telefon na drewniany stolik i zająłem swoje wcześniejsze miejsce.

- Co tym razem? –zapytał zaciekawiony Namjoon, zatrzymując właśnie oglądany przez nas film.

Wzrok wszystkich skupił się wyłącznie na mnie. Westchnąłem i po kolei zacząłem opowiadać całą przeprowadzoną rozmowę z Taehyungiem. Oczywiście nie obyło się bez głośnego śmiechu Hoseoka, kręcenia z dezaprobatą głową Jina i pełnego politowania spojrzenia Namjoona. Nabin jedynie parsknęła śmiechem, ponieważ była to kolejna sytuacja, gdzie jej brat nie popisał się inteligencją. No, ale co zrobisz? Któreś z nich musiało być tym mniej inteligentnym.

- Czy chce ktoś herbaty? – zapytała Sunhi, powoli dźwigając się z kanapy. Chciałem jej pomóc, jak na wzorowego męża przystało, jednak dziewczyna odtrąciła moją dłoń. Świetnie.

Kiedy już zebrała „zamówienie", bo jak inaczej to nazwać, zaczęła kierować się w stronę wyjścia z pokoju. Podążyłem za nią wzrokiem dopóki nie zniknęła za futryną drzwi, a następnie westchnąłem. Od paru tygodni traktuje mnie jak powietrze. Nawet Namjoon próbował z nią porozmawiać, lecz nie przyniosło to zamierzonych skutków. Jedynie pokłócili się, po czym ona przegoniła go z domu miotłą. Jak na kobietę w ciąży, której brzuszek już powoli zaczynał się odznaczać, była bardzo porywcza. Jej niechęć do mnie próbowałem argumentować sobie buzującymi jej teraz hormonami, ale ile można? Jeśli tak dalej pójdzie to nie wiem, czy czasami po powrocie z pracy nie rzuci mi w twarz papierami i nie zażąda rozwodu.

Miałem walczyć o naszą małą rodzinę, która za parę miesięcy miała się powiększyć, lecz powoli zaczynałem tracić zapał do wszelkich akcji.

- Idź za nią – usłyszałem nagle szept Yumi. – Ona się do tego teraz nie przyzna, ale uwierz mi, że na pewno chce mieć cię przy sobie.

- Jasne, a potem mnie też wygna z domu miotłą – prychnąłem. – Wielkie dzięki, ale chyba nie skorzystam. Nie chciałbym stracić swojego życia, dopóki nie zobaczę dziecka.

- Mówiła nam ostatnio, że lubi jak się starasz – dodała Sohyun, na co Nabi przytaknęła. – Dlatego właśnie teraz pójdziesz do kuchni i jej pomożesz.

- Ona pewnie czeka na to, aż przekroczysz próg kuchni – mruknął Yoongi, po czym ponownie wtulił się w swoją narzeczoną.

- Dobra! Ale jeśli nie wrócę stamtąd żywy to będę nawiedzał was potem w nocy – uprzedziłem ich, a później skacząc wzrokiem od jednego do drugiego wyszedłem na korytarz.

Odwróciłem się, po czym szybko schowałem się za ścianą.

Przecież nie mogę tam tak wejść, gdy tylko zapyta się mnie, po co przyszedłem to pewnie palnę coś głupiego.

A jeśli będzie akurat trzymała nóż w ręce. A ja zapytam się czy jej pomóc. A ona przestraszona rzuci nim we mnie i już następnego dnia będę wąchał kwiatki od spodu?

- Możesz już wejść, a nie chowasz się za ścianą jak dziecko - usłyszałem nagle głos Sunhi.

Otworzyłem szeroko oczy, po czym wystawiłem głowę, aby móc się jej przyjrzeć. Stała przy blacie nasypując herbaty do każdego z kubeczków. Była odwrócona, więc jakim cudem wiedziała, że jestem na korytarzu.

- Nie pytaj. Tylko chodź tu i zachowaj się wreszcie jak mężczyzna – westchnęła odwracając się do mnie przodem. Natomiast ja przełknąłem zalegającą ślinę, a następnie wszedłem do pomieszczenia.

Dziewczyna patrzyła na mnie zaniepokojona. Czekaj, czekaj. Zaniepokojona? To ja powinienem bać się jak zareaguje na moją propozycję. Chciałem zapytać ją o coś już ponad tydzień temu, jednak lękałem się, że w przeciągu zaledwie pięciu minut wyląduje w najbliższym szpitalu na ostrym dyżurze. A tego bardzo bym nie chciał. Jednak Sunhi nie była łatwą w zrozumieniu kobietą, a przynajmniej dla mnie i może właśnie to pociągnęło mnie do niej na tyle, aby się z nią ożenić. Ona była jedną wielką zagadką, a ja uwielbiałem zagadki.

- Wiem, że chcesz coś powiedzieć. Dlatego nie myśl już tyle tylko mów – uśmiechnęła się do mnie szeroko, czym jeszcze bardziej mnie zdezorientowała. – Zawsze, kiedy nad czymś się zastanawiasz marszczysz lekko brwi – zachichotała.

Czy ona naprawdę jest taka szczęśliwa przez te hormony? Czy może chce uśpić moją czujność, aby następnie wbić mi nóż w plecy.

- Już od dłuższego czasu chcę się ciebie o coś zapytać – podrapałem się po karku. – Możesz uznać mnie za mięczaka, ale niestety boję się. I to nawet nie wiesz, jak bardzo.

- Nie bój się – położyła dłoń na moim policzku i spojrzała mi głęboko w oczy.

- Eh, jedynie wykastrujesz mnie nożem – westchnąłem i kiedy już miałem zadawać pytanie Sunhi zaczęła się śmiać.

- Przepraszam. Naprawdę przepraszam – zakryła usta drugą dłonią. – Serio, aż tak źle o mnie myślisz?

- Nie, nie – zaprzeczyłem. – Ale zrozum, że od paru dobrych tygodni jesteś na mnie bardzo cięta. Czego bym nie zrobił, czego bym nie powiedział to zawsze będzie źle.

- Nigdy bym cię nie skrzywdziła. Za bardzo cię kocham – powiedziała, po czym złożyła na moich ustach krótki pocałunek. – A teraz mów.

- No dobrze –posłałem jej uśmiech. – Chodzi o ten wyjazd do Tajlandii. Chciałem zapytać się, czy nie miałabyś ochoty wyjechać tam ze mną – założyłem jej niesforny kosmyk włosów za ucho. - Wiem, że na samym początku zachowałem się jak gówniarz. Po prostu bałem się, że nie poradzę sobie, jako ojciec – westchnąłem.

- Oj, Jimin – Sunhi poczochrała moje włosy. – Jasne, że chcę tam z tobą polecieć.

Uff.

- Jednak najpierw chciałabym cię przeprosić za moje zachowanie. Sama boję się tego macierzyństwa – wtuliła się w moją klatkę piersiową, przez co ja zamknąłem ją w szczelnym uścisku.

- Damy sobie radę – powiedziałem, składając delikatny pocałunek na jej głowie.

- Musimy.



Łapcie ten upragniony rozdział! Taki prezent na zakończenie wakacji. 

<3

*niesprawdzany*

Gacie Jina 2 °bts°✔Onde as histórias ganham vida. Descobre agora