(35)

2.9K 250 10
                                    

*Luke*

Zbudzony przez nieprzyjemny koszmar, ujrzałem Maddy słodko śpiącą na poduszce obok. Wysunął się spod kołdry delikatnie i zszedłem na dół, by się czegoś napić. Mimo że atmosfera zelżała, to ten dom nadal przyprawiał mnie o ciarki i nocne koszmary. Już dawno ich nie miałem, ale jedna noc tutaj i wszystko powróciło.

Nalałem sobie do szklanki wody i wypiłem połowę zawartości. Westchnąłem, by odgonić od siebie złe myśli.

– Widzę, że nadal wstajesz nocą – usłyszawszy za sobą głos matki, odwróciłem się. Zobaczyłem ją, jak siedzi w kącie z własną szklanką wody.

– To tylko... – spojrzałem na naczynie. – Nieważne.

– Tylko tutaj – dopowiedziała. Spojrzałem na nią, wyglądała na smutną. – Rozumiem to w pewnym sensie.

Odbiłem się biodrem od szafki i podszedłem do niej, by kucnąć. Złapałem ją za rękę, chcąc dodać jej otuchy.

– Mamo – spojrzała na mnie, wstrzymując oddech – to było i nie da się tego zmienić. Cieszę się jednak z przyjazdu tutaj – uśmiechnąłem się pokrzepiająco.

– Nie strać tej dziewczyny, synku – przytuliła się do mnie.

– Nie musisz mi tego mówić – oddałem uścisk.

Spędziłem z nią dwie godziny, nim oboje stwierdziliśmy, że czas spać. Następnego dnia mieliśmy spędzić ten czas rodzinnie, ale i tak niezbyt mi się to uśmiechało. Może i pogodziłem się z rodziną, ale nadal przebywanie tutaj nie działało na mnie dobrze. Ciągle miałem dziwne odczucia, że to jakiś sen, a ja tak naprawdę dalej tkwię w koszmarze sprzed lat.

Obudziłem się wcześnie rano przez dzwoniący telefon. Przekląłem pod nosem, odbierając z zamkniętymi oczami.

– Czego? – Warknąłem na powitanie.

– Fajnie, że odebrałeś – prychnął.

– Ashton, mów, bo ja chcę spać – przetarłem twarz dłonią, by sprawdzić, która godzina. Zdecydowanie siódma rano to za wcześnie na rozmowę.

– Jadę do Ashley – otworzyłem szeroko oczy, jakbym został totalnie rozbudzony.

– Ty co? Namierzyłeś ją przez twittera czy...

– Nie, kurwa! Sama zadzwoniła i podała mi adres, bym mógł się spotkać z własnym synem – westchnął. – Najwidoczniej uznała, że już mogę.

– Dzwonisz do mnie i mi to mówisz, ponieważ?

– Dzięki, stary – wstałem, spoglądając na miejsce obok mnie, które było puste. Ściągnąłem brwi zdziwiony.

– Boisz się, że ten koleś będzie robił jakieś problemy, czy spotkania z Ash i odczucia pożądania? – zakpiłem, czym go rozbawiłem.

– Niczego się nie boje. Dzwonie, by zapytać, jak u ciebie? Jesteśmy przyjaciółmi, więc się interesuje. – Zamknąłem powieki, rozmyślając nad odpowiedzią.

– Bywało lepiej, ale zdaje się, że pobyt tutaj nie należy do najgorszych – odpowiedziałem wymijająco.

Nie skłamałem. Pobyt tutaj nie był dobry ani zły. Zaczął się dobrze, potem coś się zjebało, by zaraz znów było dobrze.

– Wracacie w poniedziałek?

– Zdecydowanie – znów usłyszałem jego śmiech.

– Dobra, kończę. Mam nadzieję na regularne odwiedzanie syna – westchnął.

– Ashley nie jest idiotką. Po prostu nie rzucaj się jak pchła na kołnierzu, to ci nikt nie będzie tego utrudniał. – Wstałem z łóżka, zmierzając do łazienki.

– Dobra. Na razie.

Pożegnałem się i zakończyliśmy rozmowę. Wiedziałem, że już nie zasnę, więc wizyta w łazience i poranny prysznic dobrze mi zrobi na początek nowego dnia. 

Talks With Lover//5sos//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz