(5)

4.7K 374 12
                                    

Położyłam się do łóżka Luke'a, którego bardzo mi brakowało. Wyjeżdżał, nawet się nie odzywał, już nie. Gdyby nie Roni i Mike, to pewnie skazana byłabym na samotność. Olivia zrobiła się strasznie skryta, a matka stała się pracoholiczką. Czasem się zastanawiałam, czy nie dzieje się z nią to samo co z ojcem. Ojciec... Muszę w końcu pojechać na cmentarz i z nim porozmawiać. Brakowało mi go... Mieszkanie z matką nie było złe, wręcz przeciwnie. Nawet niedługo wybieraliśmy się na piknik, zastanawiałam się, czy Luke znalazłby czas? Pewnie nie. Od sylwestra był taki... strasznie tajemniczy, a czasem nawet zły na wszystko.

Gdy powoli moje powieki się zamykały, usłyszałam skrzypnięcie drzwi od pokoju. Przestraszyłam się. Nikt nie miał klucza do domu, więc jak? Tajemnicza osoba zaczęła się rozbierać, a już chwilę potem poczułam, jak zajmuje miejsce obok mnie. Nakrył mnie szczelniej kołdrą, ale sam się nie położył. Czyżby...

– Luke? – spytałam niepewnie.

– Nie śpisz? – Zdziwił się, a może bardziej przestraszył?

– Jak widać. – Odwróciłam się do niego przodem. – Co ty tutaj robisz?

– Mieszkam, zdaje się – zaśmiał się, ale widząc moją minę, spoważniał. – Maddy, wiem, nawaliłem. Miałem sporo spraw na głowie, ale obiecuję, że od dziś będę częściej przy tobie.

– Luke, to nie o to chodzi. – Usiadłam. – Nagle wyjechałeś, nie odzywałeś się, a gdy próbowałam ci to uświadomić, nie starałeś się nawet zrozumieć. To nie mój Luke. – Pokręciłam głową i oplotłam nogi ramionami.

– Przepraszam... – Schował głowę w zagłębieniu mojej szyi. – Powiedz, że nie spieprzyłem tak bardzo i jest szansa, że mi wybaczysz...

Popatrzyłam na niego, rozmyślając. Nie wiem czemu, ale coś mi nie pasowało, może to tylko moje wymysły, ale jego słowa miały dla mnie drugie dno.

– Wiele dla mnie znaczysz, nie chcę cię stracić, ale jeśli to ja coś robię nie tak, to...

– Co ty bredzisz? – oburzył się. – To jest w pewnym sensie praca i nie ma z tobą nic wspólnego.

– Ja myślę.

Przytuliłam się do niego i poczułam to, czego było mi brak ostatnio... to ciepło. Trwaliśmy w tym uścisku, dopóki nie zadzwonił mój telefon. Zdziwiony podał mi go z szafki nocnej.

– Jest po północy. Kto i czego chce? – spytał.

– Ashton? – powiedziałam, spoglądając na ekran. – Coś się stało? – Przyłożyłam słuchawkę do ucha.

– Nawet nie wiesz jak wiele. Zaraz dostane zawału, nie sądziłem, że aż tak będę panikował – mówił cały zdyszany i zdenerwowany.

– Ale co się dzieje, Ash?

– Wiem, jest późno, ale Mike ma wyłączony telefon, a Calum uprzedzał, że idzie z Cel do klubu. Byłaś ostatnią osobą dostępną na liście. – Przewróciłam oczami.

– Ignorujesz mnie całkowicie – mruknęłam.

Luke odebrał mi telefon zdenerwowany.

– Ashton, przeszkadzasz. – Zmienił się albo po raz kolejny miałam urojenia. – Co?

Złagodniał. Czyżby jemu zdradził powód dzwonienia do mnie?

– Co mówi?

– O–Ok.

Rozłączył się.

– LUKE! – krzyknęłam, by go wybudzić. – Co się stało?

– Ashley... zdaje się, że...

– Boże... – zaczynałam panikować.

– Że jest na porodówce. – Uśmiechnął się, a ja dostałam palpitacji serca.

– O boże! Nie strasz mnie tak. – Uderzyłam go, co tylko go rozbawiło. – Myślisz, że możemy teraz jechać?

– Raczej nie. Pojedziemy rano, wyluzuj. – Wywrócił oczami. – Chodźmy spać, miałem długą podróż.

– Och, racja, przepraszam. – Zrobiło mi się głupio.

– Nie masz za co. – Pocałował mnie w czoło, zmuszając do położenia się.

Talks With Lover//5sos//✔Where stories live. Discover now