(11)

3.8K 334 16
                                    

Wściekła odrzuciłam telefon na drugi koniec łóżka. Obiecał, a miał to w dupie. Czy on miał kogoś na boku? Po mojej głowie krążyły różne myśli i co jedna to gorsza. Ale od dziś nie interesowało mnie to. Wcześniej czy później wyda się, co robił. W tym czasie zaczęłam przeszukiwać spis kontaktów w celu odnalezienia numeru Michael'a. Po drodze jednak natknęłam się na kontakt, którego nie pamiętałam. Jared? No tak! Zapomniałam, że obiecałam mu kilka dni temu kawę.
Wystukałam na klawiaturze wiadomość do niego.

Do: Jared
Przepraszam, że o tej godzinie piszę. Pasuje ci jutro? Wiesz, ta kawa.

Od: Jared
Jasne i nie ma problemu. Leżę i się nudzę, więc twój sms jest mym zbawieniem :P
Pasuje ci koło dwunastej?

Do: Jared
Nie, mam szkołę. Może być popołudniu?

Od: Jared
To może odbiorę cię ze szkoły i pojedziemy?

Do: Jared
Hm, no ok.

Nagle do mojego pokoju weszła Alice, przerywając rozmowę z Jaredem. Patrzyłam na nią wściekle, nie rozumiejąc, czego chce o tej godzinie.

– Muszę ci coś wyznać – potarła swoje ramiona, a mnie ogarnął szok. – Idę na bal maturalny! – Wykrzyczała.

– I co mnie to obchodzi? – Nadal nie rozumiałam.

– Och, myślałam, że będziesz ciskać we mnie piorunami i mówić „zepsujesz całą imprezę" czy coś – uniosła wysoko brwi.

– Nie jestem taka, Alice – spojrzałam na ekran telefonu, ale chłopak już nie odpisał. Zablokowałam urządzenie i odłożyłam na szafkę nocną. – A teraz wyjdź, chcę mi się spać – odwróciłam się twarzą do ściany.

– Gdybyś chciała pogadać o Luke'u to wiesz, że ja i Ash znamy go najlepiej. Masz z nim problemy, to pogadaj z nami.

Zdziwiły mnie jej słowa. Miałam zwierzać się dziewczynie, która tak bardzo zniszczyła życie mojemu chłopakowi?

– Chyba sobie kpisz! – Wstałam wściekła. – Zniszczyłaś go i myślisz, że przyjdę do ciebie po radę albo wypłakać ci się w ramię? – Wymachiwałam rękoma. – Jesteś nienormalna!

– Wiem, co zrobiłam, okey?! – Krzyknęła. – Ale to nie zmienia faktu, że znam go doskonale! Przyjaźniłam się z nim od dziecięcych lat!

– Nie znasz go, zmienił się po tym, jak go zraniłaś!

Wszystkie emocje z dzisiejszego dnia po prostu chciałam wyładować na niej, łatwy cel.

– A ty niby znasz doskonale? – Prychnęła. – To gdzie teraz jest, hm? Nie widzę, by biegł do ciebie, gdy jesteś zła. Niespecjalnie spieszy się, by cię przeprosić.

Miała racje i to właśnie zabolało mnie dwa razy bardziej niż zwykłe bluźnierstwa. Luke nie był taki, jakim go poznałam. Może ja za wiele od niego wymagałam, ale na pewno przestało mu zależeć, by być na każde me zawołanie.

– Przepraszam – szepnęła, wychodząc z pokoju.

Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, co zauważyła. Nie byłam słaba... albo byłam. Bez niego byłam jak cień samej siebie. Otuliłam się ramionami i skuliłam na łóżku. Czy to możliwe bym to ja coś zrobiła? Zraziłam Luke'a? Wymagałam zbyt wiele? Może miał racje. Przecież gdyby mieszkał dalej w Sydney, widywalibyśmy się raz na miesiąc albo nawet rzadziej. Przesadzam...

awenaqueen:
Luke, ja przepsaasm.
Kocham cje i nie ciałabhm cie stacic.

penguinboy:
Ty piłaś? Maddy, dlaczego? To przez naszą rozmowę? Kochanie, przepraszam, nie chciałem byś przeze mnie cierpiała.

awenaqueen:
Zadzwoń, proszę.

penguinboy:
Już.

Otarłam łzy wierzchem dłoni, czekając na połączenie do niego. Na szczęście od razu zauważyłam jego zdjęcie jako zdjęcie kontaktu, które kiedyś ustawiłam. Odebrałam i przyłożyłam do ucha.

– Skarbie, jesteś w domu, prawda? – Spytał opanowany.

– T-Tak – nie dałam rady wstrzymywać łez. – Przepraszam, masz rację. Zachowuje się dziecinnie, ale po prostu j-ja boje się, że pewnego dnia odejdziesz.

Płakałam jak dziecko. Zawiniłam, a go to najwidoczniej odpychało.

– Co ty mówisz? Nigdzie się nie wybieram, doskonale o tym wiesz. Pracuję, ale to nie znaczy, że nie wrócę do ciebie – tłumiłam szloch. – Wcześniej czy później, ale zawsze wrócę do domu, w którym będziesz spała w naszym łóżku, w mojej bluzce. Teraz mam urwanie głowy, ale to nie znaczy, że to się kiedyś nie skończy. Już niedługo będę ciągle przy tobie, obiecuje... Choć pewnie już nie wierzysz w te słowa – zaśmiał się ironicznie.

– Wierzę – pociągnęłam nosem, uspokajając się. – Mógłbyś chociaż raz dziennie napisać głupie „hej"?

– Na tyle mam czasu – zaśmiał się. – Przepraszam, kocham cię.

– Ja ciebie też kocham...

– Idź spać, jest późno. Dobranoc, Maddy.

– Dobranoc, Lukey.

Talks With Lover//5sos//✔Where stories live. Discover now