(17)

3.5K 317 20
                                    

*Roni*

Mimo że na początku byłam tak średnio zadowolona z podrzucenia nam Chrisa, to po dłuższym przebywaniu z tym malcem, przyznałam, że jest słodki. Mike chciał się nim zajmować, ale proszę was, kto normalny dałby dziecko pod opiekę innemu dziecku? No na pewno nie przyszła matka. Maluch nie robił nam większych problemów, tylko raz się obudził i zażądał jedzonka, a teraz spał jak aniołek.

Opieram się o łóżeczko, które niedługo miało należeć do moich dzieci. Dotknęłam swojego brzucha, uśmiechając się pod nosem. Niespodziewanie ktoś zrobił dokładnie to samo, przytulając się do mnie od tyłu.

– Będziesz dobrą matką, maleńka – szepnął mi na ucho.

– No ja to wiem, ale czy ty będzie dobrym ojcem, to chyba każdy będzie polemizował – dogryzłam.

– No dzięki – żachnął się.

Naszą dalszą konwersację przerwało walenie do drzwi.

– Otwórz, bo jak się Chris obudzi, to ci osobiście jaja urwę! – Warknęłam szeptem.

– Zawsze mnie się obrywa, a ja Bogu winny człowiek! – Wyrzucił ręce w powietrze, szybko ulatniając się z pokoiku.

Gdy spojrzałam do wnętrza łóżeczka, zauważyłam, że maluch już nie śpi, tylko macha rączkami. No zabije gościa i Mike'a, zabije!

– Hektor! – Zawołałam psa.

Przybiegł do mnie, a ja wzięłam Chrisa na ręce.

– Patrz, kto przyszedł – wskazałam na psa, który szczęśliwy merdał ogonem.

Maluch zaczął się śmiać, a ja niecierpliwić. Tak być nie może. Odłożyłam dziecko do łóżeczka i zbiegłam szybko na dół.

– Luke? Ty nie na balu? – Zdziwiłam się na jego widok pod drzwiami.

– Co się dzieje, powiedz wreszcie, a nie owijasz w bawełnę! – Oho, Mike się zdenerwował.

– Drugi raz to zrobił, ale nie myślałem, że ona taka jest. Zresztą po Alice też się tego nie spodziewałem – mówił kompletnie bez ładu i składu.

– Luke...

– Całował się z Maddy, a ona go nie odepchnęła... – gapił się ślepo w punkt na podłodze przede mną.

– Co ty bredzisz?! – Teraz to ja się zdenerwowałam.

– Zabiję go, tym razem go po prostu zabiję. Nie, nie dam rady się powstrzymać – odwrócił się gwałtownie i ruszył przed siebie.

– Cholera...

Mike zaczął szybko naciągać trampki na nogi. Czy tylko ja nie rozumiem, co się właśnie wydarzyło?

– Wrócę późno, bo muszę zatrzymać tego debila – pocałował mnie na odchodne i wybiegł za Luke'm.

Talks With Lover//5sos//✔Where stories live. Discover now