(21)

3.5K 313 24
                                    

Od rana czułam się strasznie źle. Na początku miałam zły sen, przedtem problem z zaśnięciem przez Jared'a, a potem pojawił się Luke, który widział wczorajsze zajście. Nie dopuścił mnie do głosu, nie słuchał. Wiem, zraniłam go, ale to nie do końca moja wina, prawda? Byłam oszołomiona zachowaniem Jared'a. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale dzięki Alice się uspokoiłam. Ostrzegała mnie wczoraj, ale zbyt bardzo byłam zaślepiona. Miała racje, oceniałam ją po przeszłości. Przecież każdy się zmienia, dlaczego więc tak uparcie jej nienawidziłam?

– Maddy, jak się czujesz? – Poczułam ciepłą dłoń Alice na swoim lewym ramieniu. Leżałam plecami do niej, by nie musieć nikomu patrzeć w twarz.

– Jak mogę się czuć, Al? – Pociągnęłam nosem. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, z jaką łatwością można znów wywołać u mnie łzy.

– Luke wróci, porozmawiacie. Wysłałam Ashton'a, by mu przetłumaczył do rozumu – westchnęła, a ja musiałam na nią spojrzeć. – Co?

– Ashton? A skąd on...? – Ściągnęłam brwi, nie rozumiejąc.

– Och... – zawahała się. – Bo ja i Ash... My... – zagryzła wargę.

Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Zdziwiłam się, ale wiedziałam jedno – nie chcę gości.

– Alice, proszę... – jęknęłam – nie chcę dziś nikogo widzieć.

– Jasne.

Posłała mi blady uśmiech i pokierowała się do drzwi. Wróciłam do gapienia się na ścianę, która wydawała się bardzo ciekawa. Usłyszałam, jak otwiera drzwi, a potem je zamyka. Westchnęłam, uspokajając się. To miłe z jej strony, jak bardzo starała się mi pomóc.

– Maddy – usłyszałam zachrypnięty głos... głos, który znałam tak dobrze.

Spięłam się cała, ale ani myślałam się odwrócić.

– Nawaliłem, ja wiem, ale... chcę porozmawiać. Usłyszeć twoją wersję wydarzeń. Jeśli mam wyjść to wyjdę, ale jeśli obiecasz, że jak emocje opadną, to porozmawiamy.

Miałam mu powiedzieć „wyjdź" tak, jak on zrobił to kilka godzin temu z taką łatwością? To nie wykonalne, za bardzo mi zależało na tym głupku. Skuliłam się, ale po chwili wstałam z łóżka. Stał jednak bliżej, niż mi się wydawało i wpadając na niego, znów opadłam na łóżko. Kucnął przy mnie, patrząc prosto w moje oczy. Widziałam, jak zraniony jest, choć starał się to ukryć. Jak ciężko było mu tutaj przyjść. Wszystko to widziałam.

– Luke, porozmawiajmy teraz. – Za bardzo bolała mnie myśl, że mógł odejść, by czekać na kolejny dzień.

– Dobrze... Powiedz mi... co się takiego wydarzyło? – Jego oczy się zaszkliły, a mi pękało serce.

– B-Bo – wzięłam duży wdech – gdy wysłałam ostatnią wiadomość, to wtedy rozpłakałam się na środku ulicy. Bolało mnie, że mnie oszukałeś i nie przyszedłeś. Tak bardzo starałam się, by wyglądać tego dnia idealnie, byśmy dobrze się bawili... – potrząsnęłam głową. To nie jest to, czego oczekiwał. – Ale nagle znikąd pojawił się Jared i z wszystkiego zdawał sobie sprawę, że ciebie nie będzie. Na balu skutecznie odciągał mnie od Alice, która chciała mnie ostrzec. Zwalam wszystko na niego, przecież ja też źle zrobiłam – spuściłam wzrok na ręce, którymi się bawiłam. Na mojej twarzy pojawił się nerwowy uśmiech. – Wiem, powinnam była go odepchnąć, ale byłam w amoku po słowach, jakie mi powiedział.

– Co ci powiedział? – Nie wiem, czy przez przypadek, czy celowo, ale przejechał swoją dłonią po mojej łydce.

– Wspominał coś o jakiejś zemście, że naprawdę mnie polubił i to twoja wina, że muszę cierpieć – spojrzałam w niebieskie tęczówki Luke'a, które w tym momencie wyglądały na bledsze.

– Zemsta? – Szepnął. – Za co ten skurwysyn chce się mścić?! – Wstał zdenerwowany. – To on zniszczył mi życie i śmie się mścić?! Co za... – syknął.

Wstałam i przytuliłam się do pleców Luke'a. Zacisnęłam mocno powieki, a łzy, które wstrzymywałam, po prostu popłynęły.

– T-Tak bardzo m-mi przykro – zaszlochałam. Chłopak dotknął moich dłoni, które miałam zaplecione na jego brzuchu.

– Nie płacz, proszę.

Odwrócił się i ujął moją twarz w obie dłonie.

– Nie lubię patrzeć, jak płaczesz z mojego powodu – zagryzł wargę.

– T-To nie przez ciebie, t-tylko przez moją g-głupotę – nie potrafiłam się uspokoić. Miałam wrażenie, że się rozpadam, że po prostu nie daję rady.

– Nie jesteś głupia, Madds – przytulił mnie. – Jesteś osobą, która lubi poznawać ludzi bez względu na ich łatkę. Wolisz sama sobie wyrobić o nich zdanie, niżeli oceniać po czyichś słowach. Za to cię tak cholernie kocham – przycisnął mnie mocniej. – Może mały procent głupoty w tym jest, ale to sprawia, że jesteś wyjątkowa. Gdyby nie ta twoja głupota, już dawno byś ode mnie odeszła po usłyszeniu mojej opowieści. To ja przepraszam, że przeze mnie musisz przez to wszystko przechodzić.

– Już dwa razy dałam się oszukać – zaśmiałam się ironicznie.

– Więc od teraz muszę mieć szeroko otwarte oczy i uważać na ciebie. Ty nadal będziesz sobą, a ja będę tym, który musi być nieufny – oboje się zaśmialiśmy. – Tylko powiedz, że mi wybaczysz – szepnął w moje włosy.

Jak mogłabym nie wybaczyć, skoro to ja zawiniłam, a on uparł się, by mnie przepraszać za MÓJ błąd?

– Idiota, no idiota – zaśmiałam się przez łzy.

– Wiem, aż za dobrze – mruknął.

– Wybaczę pod warunkiem, że ty wybaczysz mnie – spojrzałam w górę. Zdawał się być smutny i jakby wahał się nad odpowiedzią.

– Nie mam czego ci wybaczać, myszko – pochylił się i delikatnie muskał moje usta swoimi.

Talks With Lover//5sos//✔Where stories live. Discover now