51

54.6K 2.6K 288
                                    

Stałam między nimi i nie bardzo wiedziałam co mam zrobić.
Dante już zmierzał w kierunku Melissy z żądzą mordu w oczach a ona biała z przerażenia cofała się w kierunku drzwi.
Dobrze jej tak, pomyślałam.
- Przepraszam że przerywam wam to urocze spotkanie - zaczęłam z drwiną - Ale załatwcie to poza moim domem.
Żadne z nich nie raczyło nawet na mnie spojrzeć.
- Ja to wytłumaczę - jąkała się Melissa.
- Możesz zacząć już teraz.
- Poza domem. - powtórzyłam i otworzyłam szeroko drzwi.
Dante kiwnął głową.
- Idziemy, kochanie - specjalnie zaakcentował ostatnie słowo.
Gdy wyszli opadłam ciężko na fotel.
- Ale się porobiło - mruknęłam, akurat gdy do pokoju wchodziła Jess.
- Już wróciłaś? - zmarszczyłam brwi. Nie było jej może pół godziny.
Gdy podeszła bliżej zorientowałam się, że jej oczy są czerwone od płaczu.
- Co się stało? - odskoczyłam do niej w mikrosekunde.
Jessie znów wybuchnęła płaczem.
- Weszłam do restauracji w której umówiłam się z Sergiem.- wydukała przez łzy - Siedział z jakąś kobietą i gdy podeszłam bliżej usłyszałam jak jej się oświadcza.
Nie ma mowy. Nie Sergio.
- Może coś źle usłyszałaś?- zapytałam z niedowierzaniem.
Przyjaciółka smutno pokręciła głową.
- Nie. Słyszałam dokładnie :
" Wyjdziesz za mnie ?"
Objęłam ją mocno, czując jak oblewa mnie fala ciepła.
- Zrobię mu z dupy jesień średniowiecza. - rzuciłam. Nikt, ale to nikt, nie ma prawa ranić moich przyjaciół. Nawet jeśli sam jest moim przyjacielem.
- Nie. Nic nie rób, proszę.
Popatrzyłam na nią z wyrzutem. Jak to mam nic nie robić?
Oczywiście że coś zrobię. Urwe mu jaja.
- Nie będę płakać, nie jest tego wart - powiedziała nagle Jess podnosząc się z ziemi. - Nie chce go znać.
- A on chociaż wie że to słyszałaś?
- Nie.
- Aha. - rzuciłam, w głowie wymyślając plan dorawania dziada.
- A jak tam z Melissą? - zapytała nagle.
w odpowiedzi machnęłam lekceważąco ręką.
- Nic. Tylko Dante był akurat u góry gdy przyszła i przypadkiem usłyszał jak się przyznawała do sfałszowania zdjęć. - rzuciłam z uśmieszkiem.
Jess aż zachłysnęła się powietrzem.
- Coo?
- Serio.
- W takim razie 100 punktów dla Skyler.

Następnego dnia z samego rana pojechałam do firmy. Lora, która miała akurat wolne zgodziła się zaopiekować bliźniakami.
Ignorując ludzi dookoła ruszyłam prosto do biura Sergia.
Siedział przy biurku i przeglądał jakieś domukenty. Widząc mnie lekko się zdziwił i podniósł z krzesła jednak mój prawy sierpowy skutecznie znów go posadził.
- Za co to? - krzyknął zdenerwowany.
Jednak jego zdenerwowanie było niczym w porównaniu z tym co ja czułam.
- Za Jessie - warknęłam.
Jego brew uniosła się do góry.
- Nie bardzo rozumiem, bella.
- Nie belluj mnie tu gnoju! - odparłam,biorąc teczkę z biurka i rzuciłam w niego. - Nazywaj tak swoją narzeczoną, której się wczoraj oświadczyłeś na oczach Jess!
Zignorowałam jego pytające spojrzenie i pultałam się dalej.
- Sukinsyn z ciebie, wiesz? Ona tyle na ciebie czekała a ty lecisz na dwa fronty?
W końcu Sergio podniósł obie ręce w obronnym geście.
- Poczekaj, zaszła pomyłka.
- Ty jesteś jedną chodzącą pomyłką, kurwa.
Zignorował zaczepkę i zmarszczył brwi.
- Kiedy to słyszała?
- Wczoraj w restauracji.
Oczy mężczyzny się rozszerzyły i z wrażenia znowu musiał usiąść.
- O nie - wydusił w końcu, wybuchając śmiechem.
- Nie rozumiem co w tym śmiesznego. Jak nie przestaniesz się śmiać to wyprowadzę ci jedynki na spacer, przysięgam.
- Ja się nie oświadczałem tamtej kobiecie. - odparł. Widząc nieme pytanie w moich oczach zarumienił się lekko. Wyglądał na bardzo zawstydzonego.
- A co robiłeś?
- Ja ćwiczyłem z nią oświadczanie się Jessie.
Zamurowało mnie. Jak boga kocham, stałam nieruchomo i ruszałam ustami,ale nie wydobywał się z nich żaden dźwięk.
- N-no to pięknie - zająknęłam się.
Dopiero po chwili dotarło do mnie znaczenie jego słów.
- Chcesz się jej oświadczyć?
- Już od jakiegoś czasu, ale czekam na dobry moment - pokiwał głową.
- Ja to jestem jednak debilka. - zaczerwieniłam się ze wstydu.
- Trochę tak. Ale rozumiem Cię. To jedno wielkie nieporozumienie.
- Przepraszam, Sergiom. Tak mi głupio.
- Nic się nie stało.
- Pójdę już. A ty pogadaj z Jess.

Gdy wróciłam do domu, cały czas odtwarzałam w pamięci mój piękny prawy sierpowy. Boże, ale że mnie idiotka.
Jess nie było w domu więc siedziałam sama z moimi myślami. W końcu po kilku minutach zebrałam się, aby jechać po dzieci.
W biegu chwyciłam kluczyki do czarnego SUV'a i wybiegłam z domu.
Prosto w czyjeś silne ramiona.

Przepraszam za błędy 😂
Co byście powiedziały na jakieś nowe opowiadanie? :D

Nieposkromione PożądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz