35

49.9K 2.4K 39
                                    

Już od tygodnia mieszkaliśmy we Włoszech. Tak dokładnie to willa Luci znajdowała się gdzieś na obrzeżach Rzymu. Gdy byłam tutaj po raz ostatni, sytuacja była napięta i dopiero teraz zauważyłam w jak pięknym kraju przyszło dorastać Dantemu. Umyślnie zdecydowałam się na Włochy ze względu na dzieci. Ich ojciec był Włochem, więc ten kraj był ich dziedzictwem. I nawet jeśli miałam wychowywać je sama, postanowiłam że mają prawo znać swoje korzenie.
Jako że willa była wielka dostałam cały apartament. 2 sypialnie z łazienką i salonem. Jedna sypialnia była moja, w drugiej już czekał cały sprzęt dziecięcy.
Patrząc na łóżeczka i ubranka, pomyślałam, że bardzo chciałabym juz przytulić bliźniaki. Teraz, były moim jedynym powodem do życia.
Zawsze myślałam że to śmieszne, zakochać się w kimś kogo się jeszcze nie spotkało. Ale gdy dotykałam brzucha, mimowolnie czułam przypływ miłości tak wielkiej, że rozrywała mi serce.
- Ochronie was przed wszystkim- Nawet przed własnym ojcem, jeśli będzie trzeba.
- Jeśli Dante chce zabrać dzieci, zrobi to dopiero do moim trupie - pomyślałam.
Niestety, do porodu zostały jeszcze 3 miesiące. Dzieci wyczuły mój podły nastrój, ponieważ zaczęły się strasznie wiercić i kopać.
- Wszystko będzie dobrze - szepnęłam.

- Wesele już za 4 miesiące! - krzyknęła Stella, łapiąc się za głowę. - Ale małemu się nie śpieszy. Nic a nic.
Szukałyśmy właśnie sukni ślubnej, na jednej z ulic Rzymu. Co prawda, było to bez sensu bo Stella miała termin za 2 miesiące, ale uznała że będzie miała motywację do zrzucenia wagi po ciąży.
- Nie lepiej kupić suknie jak już urodzisz? - zapytałam.
- Tak na ostatnią chwilę? Zwariowałaś? -spojrzała na mnie jakbym uciekła z wariatkowa.
- Dobra nic już nie mówię.
Chodziłyśmy tak dwie godziny, a mnie zaczęły strasznie boleć plecy.
- Ty dźwigasz jedną dynie - rzuciłam gdy zaczęła się czepiać - Ja dwie.
Stella już miała rzucić jakiś komentarz, gdy poczułam straszny skurcz i zgięłam się w pół.
- Sky! - krzyknęła i podbiegła do mnie - Co się dzieje ?
- Dzieci! - wydyszałam - Coś nie tak z dziećmi! Dzwoń po karetkę.
Kolejny skurcz.
Poczułam łzy pod powiekami. Do porodu zostało jeszcze dużo czasu.
Gdy jechałam do szpitala, całą drogę modliłam się, żeby nic im się nie stało.
Ratownicy zaczęli mnie badać a ja powtarzałam tylko :
- Jeszcze za wcześnie.

Nieposkromione PożądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz