28

59.7K 2.6K 45
                                    

W zasadzie lot przebiegł radośnie. Misja się udała więc wszyscy byliśmy podekscytowani. Wyglądało na to, że Melissa nie zamierza się poddać, ale ja nie zamierzałam się tym przejmować.
Nie chciałam denerwować Dantego, dlatego postanowiłam wyjaśnić tą sprawę, gdy tylko nadejdzie dogodna chwila.

Można by powiedzieć, że wszystko zaczęło wracać do normy. Wróciliśmy do pracy a wredna blondi nie dawała znaku życia przez dwa tygodnie. Na jakiś czas wprowadził się do nas Luca, więc to nim zaabsorbowana była Stella. Umówiłyśmy się, że pójdziemy razem na badania USG, ale oczywiście, panowie uparli się, że pójdą z nami.
Tak więc cała rozemocjowana czwórka przyszłych rodziców czekała w poczekalni na swoją kolej.
Gdy wyczytano moje nazwisko, Dante aż podskoczył na krześle.
Ta reakcja była niczym w porównaniu do miny jaką zrobił, gdy lekarka pokazała na ekranie dwa wyraźne już kształty. Ostatnim razem były to dwie duże kropki, a teraz rozpoznawałam już poszczególne części ciała. Pani Randall tłumaczyła nam, co jest co a przyszły tata obserwował ruchy na ekranie z niekrytym rozczuleniem. Najwidoczniej zobaczenie swoich dzieci po raz pierwszy to jednak przeżycie, nawet dla tak wytwornego gracza, jak Dante.
- Tu jest główka a tu rączka - Mówiła dalej lekarka, wskazując palcami, a my kiwaliśmy głowami. Nagle wydała z siebie cichy okrzyk .
- Co się stało? - zapytałam zaniepokojona. W odpowiedzi tylko uśmiechnęła się i wskazała na ekran.
- To chłopczyk. Będą państwo mieli chłopczyka i dziewczynkę.
Oszołomiona spojrzałam na Dantego, a on odpowiedział mi takim samym spojrzeniem i ścisnął moją rękę. W końcu uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Kiedy dokładnie urodzi?- zapytał.
- Za około 4 miesiące , ale czasami bliźniakom się śpieszy. Tak to jest z tymi ciążami bliźniaczymi. - spojrzała na niego. - Proszę ją pilnować.
- Zrobię co w mojej mocy. - odparł i puścił do mnie oczko.

Wieczorem wszyscy siedzieliśmy w naszym pięknym domku, który powoli robił się za mały na taką małą armię zamieszkałą w nim ostatnimi czasy. Do tego obie ze Stellą byłyśmy w ciąży, w tym ja 1+2.
- I jak tam po usg? - zapytała Jess.
- Chłopczyk i dziewczynka. - powiedziałam łapiąc się czule za brzuch. Spojrzałam na Stelle i Luce. - A wy?
- Chłopczyk. - odparł z dumą Luca.
- Będzie przystojny jak jego tata. - dopowiedziała Stella, całując przyszłego męża.
- Oby nie. - odparowali w tym samym czasie Dante i Sergio.
- Ej - posłałam im karcące spojrzenia.

Przez dwie godziny Jess i Sergio szukali imion dla dzieci. Byli tym bardziej zainteresowani niż my, rodzice. Nie śpieszyło mi się, gdyż miałam jeszcze 4 miesiące na wybór. Za to umówiliśmy się na zakupy mebli, które same nie mogły do nas przylecieć.
Gdy w końcu Sergio sobie poszedł i towarzystwo rozeszło się do swoich pokoi, zostałam sama z Dantem.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy i wpatrywaliśmy się w siebie.
- Co? - palnęłam.
Podniósł pytająco brwi.
- Czemu tak na mnie patrzysz w napięciu? - zapytałam żartobliwym tonem.
- Myślę.- odparł drapiąc się po brodzie.
Podeszłam i usiadłam obok niego.
- O czym?
- Sergio dziwnie na ciebie patrzy. - zaczął a ja doskonale wiedziałam że zbliża się katastrofa. - Coś między wami zaszło? Wiesz, jak nie byłem do końca sobą?
Uparcie studiowałam sufit, który teraz wydawał się bardzo, ale to bardzo interesujący. Cały czas czułam na sobie jego natarczywe spojrzenie.
- Jeśli powiem, że tak, to zabije nas oboje - pomyślałam. - A jak powiem, że nie, to może mi nie uwierzyć.
Postanowiłam więc grać na zwłokę.
- Dlaczego dziwnie? - zapytałam najbardziej żartobliwym tonem na jaki było mnie stać.
Dante przyjrzał mi się badawczo.
- No.. nie wiem. Po prostu dziwnie. - chyba sam nie wiedział o co mu chodzi. - On patrzy na ciebie, tak samo jak Jess patrzy na niego.
Całą minutę zajęło mi zrozumienie ostatniego zdania.
- Co? - krzyknęłam cicho, chwytając go za ramię. - Jak to?
Wyglądał, jakby oceniał moją reakcje.
- Przecież widać że jest w nim zakochana. - spojrzał na mnie z uśmiechem. - Nie mów że nie wiedziałaś?
Nie możliwe.
Pierwsze co chciałam zrobić to biec do niej i domagać się wyjaśnień, ale zanim zdążyłam dopaść drzwi, Dante dopadł mnie.
- Wiesz która jest godzina? - mruknął.
- Późna.
Kiwnął głową.
- Już późno. Pora na mnie. - rzekł w końcu i zaczął się zbierać.
- Możesz spać tutaj. - odparłam.
W odpowiedzi posłał mi najbardziej łobuzerski uśmiech, jaki kiedykolwiek u niego widziałam. Widocznie tylko czekał na taką propozycję, bo bez wahania odparł :
- Skoro nalegasz, bella.

Nieposkromione PożądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz