9

80.4K 3.2K 240
                                    

- Łajdak - rzuciłam złowrogie spojrzenie w kierunku płatków śniadaniowych, jakby to one były winne całej sytuacji.
- Skończony łajdak.- po chwili zawtórowały mi Jessie i Stella.
- Jak on mógł cie pocałować, mając dziewczynę? Nie mówiąc o nocy w Rzymie. Daj mu nauczkę. - Oburzyła się ta druga.
- Najlepiej będzie jeśli o nim zapomni.- zwróciła się do niej Jessie.
- Łatwo ci mówić. Myśli o nim bez przerwy od dwóch miesięcy.
- Hej! - pomachałam im łyżeczką przed oczami - Mogłybyście nie mówić o mnie tak, jakby mnie tutaj nie było.
Widząc ich współczujące spojrzenia mruknęłam pod nosem :
- To tylko facet. I to nawet nie tak że był mi coś winien. To była noc bez zobowiązań. Nie wiedzieliśmy kim jesteśmy. - Posłałam im groźne spojrzenie - Teraz za to jesteśmy pracownicą i szefem. Zapomnę o tym co się stało i tak właśnie będę go traktować. Jak szefa. Temat skończony. Zrozumiano?
Obie kiwnęły głowami przytakując.
Jeśli chciałam to przetrwać, musiałam być twarda.

Wchodząc do biura, zobaczyłam że Dante czeka na windę. Podniosłam więc dumnie głowę i stanęłam obok.
- Ciao, bella. - usłyszałam, gdy winda sunęła już na górę.
- Witam, szefie. - zbyłam go oficjalnym powitaniem.
Jedna brew poszybowała do góry.
-Czemu tak oficjalnie?
Dopiero teraz zaszczyciłam go spojrzeniem.
- Bo jest pan moim szefem, a ja pana pracownicą, oczywiście.
I tak oto wyszłam z windy, zostawiając go za sobą w stanie lekkiego szoku. Dobrze ci tak, pomyślałam.

Starałam się go unikać jak mogłam, ale to było ciężkie z powodu rodzaju pracy jaką wykonywałam. Mimo to, Dante chyba zrozumiał przesłanie i również ograniczał się do krótkich wymian zdań na temat pracy. Nie wiedziałam ile jeszcze tak pociągnę.
Za każdym razem gdy dzwoniła Melissa, wyobrażałam sobie jak wale jej głową o beton, aż zostaje z niej tylko miazga.
W końcu po dwóch tygodniach wrócił Sergio Leonetti.
Wpadł do holu jak burza i dopadł mojego biurka.
- Czy Dante jest u siebie ?
Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Tak. Ale kim pan jest?
Przystojniak przyglądnął mi się dokładnie i nagle przybrał uwodzicielską poze. Kolejny Włoch. Miodzio.
- Przepraszam. Gdzie moje maniery - chwycił moja dłoń i pocałował - Sergio Leonetti. Ten przystojny.
W więc wrócił. To znaczyło ze moja praca jako asystentki dobiegła końca.
- Jestem Skyler. Miło pana poznać. - wskazałam na gabinet Dantego - Pana brat jest w gabinecie.
- Grazie, bella. - Mrugnął do mnie i zniknął za drzwiami.

Nadszedł weekend, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie miałam ostatnio humoru, ogólnie byłam jakaś nie swoja.
Sergio wrócił, więc Dante miał w poniedziałek opuścić Londyn.
Nie chciałam tego, ale z drugiej strony świadomość, że nie mogłam go mieć dobijała mnie jeszcze bardziej.
Sama nie rozumiałam swoich uczuć.
W poniedziałek rano, przygotowując się do pracy, przysłuchiwałam się mimowolnie rozmowie dziewczyn.
- Nienawidzę okresu. Wszystko mnie boli - jęczała Stella.
Nagle przystanęłam w pół kroku.
Kiedy ja w ogóle miałam ostatnio okres ? Nigdy nie był regularny, wiec nie myślałam o tym, zajęta pracą.
Podeszłam do kalendarza i opadła mi szczęka.
- Przed podróżą - mruknęłam sama do siebie. Zaalarmowana podliczyłam szybko w pamięci.
- 3 i pół miesiąca - spojrzałam na nie ze zgrozą.
- Co? - zapytały jak jeden mąż.
- Nie dostałam okresu od 3 i pół miesiąca.
W odpowiedzi tylko posłały mi jednoznaczne spojrzenie.
Nie ma mowy.
I sekunde później na dźwięk telefonu wszystkie podskoczyłśmy. Nieznany numer.
- Halo? - odebrałam po chwili.
- Skyler - usłyszałam dobrze znany mi głos.
- O co chodzi, Dante ? - zapytałam wytrącona z równowagi przez ostatnie odkrycie. Dziewczyny, słysząc jego imię aż podskoczyły na krzesłach.
- Spakuj rzeczy.Będę pod twoim domem za godzinę. Wyjeżdżamy do Nowego Jorku.

Nieposkromione PożądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz