11

80.5K 3K 62
                                    


Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi.
- Wstała pani? - wołał najwyraźniej przejęty czymś Geogre.
Miałam ochotę go zignorować i schować głowę pod poduszką, ale nie mogłam się na to zdobyć więc jakoś wyczołgałam się z łóżka.
Otworzyłam drzwi i patrzyłam półprzytomna jak bez ceregieli mija mnie i wchodzi do środka.
- Musimy jechać na zakupy. Mamy mało czasu!- krzyczał rozemocjowany.
- Co się stało? Po co zakupy?
- Pan Dante dostał zaproszenie na przyjęcie. I pani idzie z nim, jako jego osoba towarzysząca.
Już miałam ich obu wyśmiać, ale z drugiej strony przyszedł mi do głowy całkiem niezły pomysł. Równie dobrze mogłam dać nauczkę Dantemu. Mój rozum się przeciwko temu buntował, ale nie mogłam znieść tego, jak mnie traktuje. Nie zachowywał dystansu. On bezczelnie mnie ignorował.
- Zrobię tak, że nie będziesz mógł mnie zignorować.- pomyślałam i miałam ochotę roześmiać się szatańsko.
- Dobrze. Daj mi godzinę.
Gdy tylko drzwi zamknęły się za Georgem, poczułam nagle uścisk w brzuchu i dopadły mnie straszne mdłości. Rzuciłam się biegiem do łazienki i zwymiotowałam.
To pewnie przez jedzenie z samolotu, wmawiałam sobie. Mimo to gdy pojechaliśmy z Geogrem na zakupy pierwsze o czym pomyślałam to test ciążowy. Na pewno nie byłam w ciąży, ale wolałam mieć potwierdzenie. Tak więc gdy tylko zobaczyłam w pobliżu aptekę, zmyśliłam coś o bólu gardła i udałam, że niefortunnie źle skręciłam. Kasjerka bez mrugnięcia okiem podała mi test i schowałam go na samo dno torebki.
Akurat w momencie gdy zdyszany staruszek wbiegł do apteki.
- Już myślałem, że się pani zgubiła.
Poklepałam go przyjaźnie po ramieniu.
- Po prostu Skyler. Żadna ze mnie pani.
- Ale - zająknął się George.
- Proszę.
- No dobrze, Skyler. - Poddał się widząc moją zaciętą minę. - Powinniśmy zacząć zakupy. Musisz ich wszystkich olśnić.
- Taki właśnie mam zamiar.
W końcu wybór padł czarną sukienkę z posrebrzanym gorsetem. Rozcięcie po lewej stronie wyglądało bardzo seksownie, a gorset dobrze eksponował piersi. I o to właśnie mi chodziło. Ma paść na kolana, pomyślałam. Oniemiały George aż złapał się za głowę.

Pozwoliłam długim włosom opaść na ramiona miękkimi falami.
Makijaż również był nienaganny. Dodałam kilka dodatków i gdy usłyszałam pukanie do drzwi, byłam już gotowa do wyjścia. Doskonale wiedziałam kto pukał. Otworzyłam powoli drzwi i stanęłam twarzą w twarz z Dantem.
Jego oczy rozszerzyły się i ze zdziwienia otworzył usta. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem.
Spróbuj mnie teraz zignorować, pomyślałam. Musiał wyczytać wyzwanie w moich oczach bo szybko się pozbierał i podał mi ramię.
- Chodźmy, bella.- gdy chwyciłam wyciągnięte ramie, Dante napiął mięśnie. Wiedziałam co to oznaczało. Poczułam ponurą satysfakcje. Ignoruje mnie a jednocześnie pożąda. Ciekawe co powiedziałaby na to jego dziewczyna.

Na sali było strasznie dużo osób.
Sami bogaci i wpływowi. Przez chwilę zastanawiałam się co ja tutaj robię.
Ludzie podchodzili do nas po kolei i witali się uprzejmie. W końcu mój towarzysz został porwany do tańca.
- Zaraz wracam. Nie ruszaj się stąd. - mruknął zanim zniknął na parkiecie.
Nie ruszaj się stąd, akurat.
Prychnęłam i ruszyłam w kierunku napojów. Wystawiłam rękę po drinka ale po chwili zrezygnowałam. Wolałam nie pić alkoholu dopóki nie będę pewna.
- Kogo my tu mamy? - usłyszałam szept przy prawym uchu. Obkręciłam się na pięcie i stanęłam twarzą twarz a wysokim blondynem. Był całkiem przystojny.
- Hm?
- Co taka piękna kobieta robi tutaj sama? - ukłonił się lekko - Jestem Lucas McKenzie.
- Skyler Swan. - podałam mu rękę a on uniósł ją do ust i pocałował, patrząc mi w oczy.
- Masz ochotę zatańczyć, Skyler?
Poszukałam wzrokiem Dantego. Tańczył z jakąś piękna blondynką i co po chwila posyłał w moją stronę niespokojne spojrzenia. Nieznacznie pokręcił głową. Czyżby miał coś do pana McKenzie?
Bezczelnie się do niego uśmiechając, podałam rękę Lucasowi.
- Oczywiście.

Nieposkromione PożądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz