50

21.3K 1.1K 55
                                    

Resztę wczorajszego dnia spędziliśmy na zabawianiu trójki samotnych mężczyzn. Do Niall'a dzwoniła żona, a to przypomniało mu o tym jak tęsknił za swoim synkiem i ukochaną. Wyżalał mi się na ramieniu przez ponad dwadzieścia minut, przez co Harry walił głową w ścianę. Mieliśmy inne plany na ten wieczór, aczkolwiek wizyta tych bałwanów zajęła nam większość czasu. Po tym jak wyszli, odetchnęliśmy, jednakże biło od nas zmęczenie.

- Nie cierpię ich. - mruknął ustami zasłoniętymi poduszką. Położyłam się na jego boku, całując ramię.

- Oj, daj spokój. Spędziliśmy z nimi miło czas.

- Wiesz jak mieliśmy go zaplanować? Czekało na nas pyszne, czerwone wino, które powinniśmy wypić. Potem miałem cię zasypywać pocałunkami po szyi, a później obejrzelibyśmy jakiś durny film, który by nas nie zainteresował. Dalej byśmy się całowali, następnie poszlibyśmy spać. A tak wszystko runęło.

- Jutro też jest dzień, kochanie.

- A oni dopiero pojutrze wyjeżdżają. - westchnął, otwierając jedno oko. Wciąż leżałam na jego lewej stronie, natomiast on na swojej prawej. Była to niecodzienna pozycja, ale jakoś mi to nie przeszkadzało.

- Popatrz na to inaczej - wyjadą za dwa dni, a my spędzimy kolejne dwadzieścia cztery godziny razem. Sam na sam, bez nikogo. Tylko my i restauracje, dobre wino oraz mnóstwo przyjemności.

- Mnóstwo przyjemności mówisz.-burknęłam coś w jego bark na znak zgody. Byłam tak wyczerpana, że tak jak on powoli zasypiałam. - Chcesz mi wyznać więcej szczegółów?

- Jestem zmęczona.

- Czyli czar prysł. - zaśmiałam się i przeturlałam na swoją połowę łóżka. Przykryłam się po uszy kołdrą, aczkolwiek zaraz zostałam przyciągnięta do jego klatki piersiowej. - Dobranoc, kochanie.

- Dobranoc, skarbie.

- Kocham cię.

- Ja ciebie również.

- A jak mocno?

- Tak mocno jak tylko potrafię.

- Tyle mi wystarczy. - cmoknął mnie w czubek głowy, milknąc. 

Obudziłam się przez czyjeś wargi, a dokładnie pocałunki Harry'ego. Ten człowiek zawsze wstawał przede mną i teraz służył jako mój budzik. Nie narzekałam, ponieważ było to bardziej przyjemne rozwiązanie. Uśmiechnęłam się, podnosząc powieki.

- Witaj, kochanie. - szepnął, odgarniając moje włosy z czoła. Odszepnęłam podobne powitanie, przeciągając się, aż mi kości strzeliły. - Mam dla ciebie niespodziankę.

- Naprawdę? Jaką? - usiadłam na nim okrakiem, natomiast on położył swoje dłonie na moich biodrach. Czekałam na moment, w którym mi wyjawi o co mu chodziło, lecz wyłącznie pokręcił głową. - Ej, powiedz!

- Niespodzianka to niespodzianka. Dowiesz się na kolacji.

- Kolacji?

- Jeżeli uważasz, że kolejny wieczór poświęcę na tych kretynów to się mylisz. Porywam cię na romantyczną kolację. - kiwnęłam głową, podnosząc się. Wybrałam z szafy ubrania jakie miałam zamiar dzisiaj założyć i skierowałam się do łazienki. - Będziesz brała prysznic?!

- Tak, ale sama!

- Kurde! - zaśmiałam się i zamknęłam za sobą drzwi. Prysznic trwał naprawdę krótko, więc prędko też umyłam zęby oraz twarz. Włosy zawinęłam w turban, lecz od razu się przebrałam. Wybrałam zwykłą koszulkę na ramiączkach o kolorze brzoskwini i jasne jeansy, których nogawki podwinęłam. Na nogi założyłam białe, klasyczne szpilki. Dzisiaj nie nakładałam żadnego makijażu, gdyż zabrakło mi na to ochoty. Włosy związałam w warkocza, który posłużył jako kok. Gotowa opuściłam pomieszczenie. - Nareszcie, kochanie! Wyglądasz cudownie, ale zakryjesz piersi. Prawda?

Work With Styles✰h.sWhere stories live. Discover now