43

20.6K 1.2K 286
                                    

~Tiana~

W dzień, kiedy Harry zostawił mnie samą na autostradzie poczułam, że naprawdę mu nie zależy. Nie rozumiałam jak mógł mnie porzucić na pastwę losu w zimnie, w ciemności. Po dwóch lub trzech godzinach doszłam do Brighton, do pierwszego hotelu jaki rzucił mi się w oczy i przenocowałam w nim tę jedną noc. Zjadłam śniadanie tam na miejscu i z nudów rozpoczęłam swoją wędrówkę po mieście. Odwiedziłam parę sklepów, plażę i kawiarnie, w których zjadłam ciastka. Na samym końcu mojej podróży znów zawitałam na plażę. Tam znalazł mnie Harry, który przypominał zombie. Był cały blady, miał wory pod oczami jakby nie spał co najmniej dwie doby, a jego codziennie, perfekcyjnie, wyprasowane ubrania były wymięte i pogniecione. Wyglądał jak nie on i dopiero wtedy pomyślałam, że może jednak ruszyło go sumienie. Było tak dopóki nie opowiedział mi o tej historii w TV. Pokochał mnie wyłącznie dlatego, że usłyszał, iż być może zginęłam, umarłam. Naprawdę nie było to nic przyjemnego. Słyszeć takie coś z ust swojej miłości. Wolałam już żyć ze świadomości, że mnie nie kochał.

Wróciłam do domu, nie oglądając się za siebie. Wiedziałam, że sprawiłam mu moimi słowami przykrość, jednak powinien zrozumieć, iż jego czyny też powodują u mnie smutek.

Zgodziłam się u niego pracować do dziesiątego listopada, aby miał czas na znalezienie nowej asystentki. Wcześniej za każdym razem pomimo moich zwolnień to wracałam do niego, aczkolwiek tym razem nie zamierzałam dawać mu kolejnej szansy. Kochałam go, ale wciąż nie wierzyłam, że zostawił mnie na jezdni.

- Kocham cię, siostrzyczko. - natychmiast jak weszłam do środka przywitał mnie James mocnym uściskiem. Rozumiałam, że narobiłam im stracha, gdyż nie zadzwoniłam, lecz ja także miałam prawo popełniać głupstwa.

- Ja ciebie też. - mruknęłam, wbijając swoje pomalowane na czerwono paznokcie w jego ramiona.

- Nigdy więcej nie rób takiego czegoś. On zejdzie z tego świata z powodu histerii, a ja razem z nim.

- Obiecuję. Idę wziąć kąpiel. - uśmiechnął się i odsunął, natomiast ja ruszyłam do swojego pokoju, żeby wziąć z szefy piżamę. Oczywiście przez cały chaos i emocje zapomniałam z samochodu bruneta zabrać swojej torby podróżnej.

Weszłam do łazienki, od razu nalewając ciepłej wody do wanny. Wrzuciłam jeszcze truskawkowy szampon i zaczęłam się powoli rozbierać. Poczułam się o wiele lepiej, gdy znalazłam się cała w przyjemnej wodzie.

- Tiana!-warknęłam i otworzyłam oczy. Ani chwili spokoju, serio.

- Tak?!

- Przyszła dostawa kwiatów do naszej kwiaciarni! - westchnęłam, będąc świadomą o co mu chodziło. Ponownie opuściłam swoje powieki i starałam się zrelaksować.

- Wazon powinien być w szafce, tam gdzie trzymamy deskę do prasowania!

- Nie prasuję, więc nie mam bladego pojęcia gdzie to jest!

- To połóż je w salonie. Później się tym zajmę! - odetchnęłam, kiedy się już nie odezwał i nareszcie zapanował spokój. Wyprostowałam nogi, głowę położyłam na wolnym kawałku wanny, a ręce oparłam na końcach. Na całe szczęście nie wzięłam ze sobą telefonu. Teraz byłam tylko ja i zapach truskawki.

Tym razem musiałam rozpocząć moje poszukiwania pracy. Zdecydowałam o nieodwołanym odejściu od Styles'a, dlatego też powinnam porozglądać się za inną robotą.

Wyszłam z łazienki dopiero wtedy, kiedy woda zrobiła się zimna, a ja poczułam się naprawdę zrelaksowana. Wytarłam się puchatym, białym ręcznikiem i potem przebrałam się w swoją biało-niebieską garderobę przeznaczoną do spania. Po umyciu twarzy, poszłam do sypialni, w której znajdowała się moja komórka. Nie zdziwiłam się, widząc cztery wiadomości, dwadzieścia jeden nieodebranych połączeń. Chociaż dziesięć z nich to były powiadomienia od Louis'a. 

Work With Styles✰h.sWhere stories live. Discover now