45

20.8K 1.2K 187
                                    

Poszłam spać o dwudziestej pierwszej, a trzech mężczyzn wciąż siedziało w salonie. Życzyłam im dobrej nocy i wyszłam z pomieszczenia do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę, a następnie poszłam do łazienki, aby umyć zęby i twarz. Prysznic postanowiłam wziąć jutro z rana, bo moje lenistwo górowało nad wszystkim.

Po ukończeniu każdej sprawy w toalecie, wróciłam do sypialni i położyłam się spać.

Rano wstałam po szóstej i natychmiastowo ruszyłam do łazienki, żeby umyć włosy jak i całe ciało. Po tym w samym ręczniku wróciłam do pokoju w celu ubrania się. Wybrałam granatową ołówkową spódnicę i czerwoną koszulkę na ramiączkach. Na stopy założyłam czerwone szpilki, a na ramiona zarzuciłam granatową marynarkę. Po wysuszeniu włosów wyprostowałam je i zostawiłam rozpuszczone, natomiast twarz potraktowałam standardową dawką makijażu tyle, że wybrałam krwisty odcień szminki. 

Gdy byłam już gotowa, zegarek wskazywał godzinę siódmą dwadzieścia, więc postanowiłam zjeść jeszcze chociaż małą kanapkę. Przygotowałam sobie tosta, na którego położyłam Nutellę i gryząc go, wyszłam z domu.

W aucie poprawiłam szminkę, która starła się kiedy jadłam i odpaliłam samochód. Jechałam normalnym tempem, ponieważ na ulicach nie było wielkiego korku tak jak to zwykle bywało. Dojechałam na parking dwie minuty po czasie, lecz nie sądziłam, żebym miała z tego powodu jakąś większą awanturę. Wysiadłam z pojazdu i samotnie przemierzałam parking, w którym rozbrzmiewało echo przez moje szpilki.

Wjechałam windą na piąte piętro i pozostawiłam płaszcz u siebie, a potem zawitałam do biura Styles'a.

- Hej, co mnie dzisiaj czeka?

- Witaj, kochanie. Ciebie też miło widzieć.

- No hej, więc? - odwrócił się do mnie przodem i na moment zastygł w miejscu, lustrując mnie od stóp do głów. Bez słowa podszedł bliżej i chwyciwszy mnie za rękę, pociągnął w kierunku biurka. Z moimi protestami się nie liczył i zwyczajnie posadził mnie sobie na meblu, odsuwając wcześniej wszystkie dokumenty. Jego rączki za bardzo się pośpieszyły, ponieważ pięły się ku górze pod moją spódnicę. - Harry...

- Jest mróz, zimno, a ty przychodzisz tutaj w spódnicy? W dodatku obcisłej. - mruknął tuż przy moich uchu, nie przestając jeździć dłońmi w dół i górę moich ud. Starałam się strzepnąć je chyba z dwa razy, lecz na darmo. - Kochanie, powiedz, że masz pod tym czerwone majtki. Wzrok mnie jeszcze myli, prawda?

- W tej chwili jesteś zboczony, ale masz rację.

- Nie, kochanie. W tej chwili jestem napalony. Jak mogłaś przyjść tak do pracy?

- Nie rozumiem. Jest to normalny strój.

- Najwidoczniej nawet normalny strój, który założysz wzbudzi we mnie podniecenie.

- Nie rób tak, Harry. Harry, nie. - odsuwałam jego twarz, która przyssała się do mojej odkrytej skóry na udach. Złapał lewą nogę w miejscu pod kolanem i uniósł ją do góry. Leciał z pocałunkami jak najdalej do chwili, w której nie przerwała mu w tym moja dolna część garderoby. Zaczął szarpać za zamek, aczkolwiek go powstrzymałam. - Przestań, Harry.

- Nie rozumiem cię. Przecież kochamy się, nikogo nie ma...

- Licz się trochę z moim zdaniem. Chcę przerwy.

- W takim razie ja pragnę ciebie, teraz, tutaj, na tym biurku. - nie zdążyłam nic powiedzieć, gdyż złączył nasze usta w pocałunku. Oddałam gest, chociaż wbrew swojemu rozumowi. Tak się zajęłam pocałunkiem, że nie poczułam, gdy rozpiął zamek mojej spódnicy i opuścił ją na dół. Rzucił ją gdzieś w bok i przeniósł mnie na kanapę, sadzając sobie na kolanach. Zdjął moją marynarkę i pozostawił mnie w samych majtach i koszulce, pod którą miałam stanik. - Kocham cię, kocham każdy kawałek twojego ciała.

Work With Styles✰h.sOnde histórias criam vida. Descubra agora