1

75.5K 1.9K 562
                                    

Szybko zatrzasnęłam drzwi samochodu, dobrze wiedząc, że za dwie minuty mogłam być spóźniona. Byłam umówiona na rozmowę kwalifikacyjną z jednym z najbardziej szanowanych i doświadczonych biznesmenów w Anglii. Pomimo jego młodego wieku prowadził firmę lepiej niż można było przypuszczać. Dlatego praca u niego graniczyła z cudem, nawet jeśli miałeś najlepsze wyniki na studiach. 

Moje obcasy stukały o podłoże parkingu przez co roznosiło się echo. W podziemiu nie było nikogo, bo zapewne wszyscy byli już na swoich stanowiskach pracy. Byłam tylko ja i moje nerwy, które nasilały się z każdym krokiem. Zagryzałam wargę, patrząc na zegarek na mojej prawej ręce. Miałam dokładnie minutę z paroma sekundami i ta wiadomość wcale mnie nie pocieszała. W mojej niedługiej karierze spostrzegłam, że najgorsze były spóźniania i źle wykonana praca.

- W czym mogę pomóc? - będąc na pierwszym piętrze, natychmiastowo ruszyłam w stronę lady. Musiałam dokładnie dowiedzieć się, gdzie znajdowało się biuro dwudziestotrzyletniego Harry'ego Styles'a. Czytając o nim w gazetach, można było wyobrazić sobie wiele rzeczy, wyrobić sobie opinię na jego temat. Postanowiłam nie zawracać sobie głowy stekiem bzdur jakie prasa o nim pisała, ponieważ nic nie było pewne. Jeśli dostanę u niego pracę to sama przekonam się jakim człowiekiem był.

- Jestem umówiona na jedenastą do pana Styles'a.

- Nazwisko. - nie siliła się na miły ton i musiałam przyznać, że wszyscy podchodzili do swojej pracy poważnie. Powinnam sobie zanotować, że uprzejmość grała tutaj mniejszą rolę.

- Prince. - mruknęłam, tupiąc nogą. Nad kobietą z pięknymi blond włosami wisiał zegarek. Byłam pewna swojego spóźnienia, zostało mi jedynie paręnaście sekund, aby zjawić się w jego biurze.

- Piąte piętro i radzę się pośpieszyć. - pokiwałam głową i pędem rzuciłam się w stronę windy, która na moje szczęście otworzyła się tuż przed moim nosem. Weszłam do niej i od razu wcisnęłam okrągły guzik z piątką. Tak jak w każdej windzie była głupawa, wkurzająca melodyjka tak tutaj takie coś nie miało miejsca. Jazda windą trwała niebywale długo i zaczynałam powoli odchodzić od zmysłów. Wychodząc z niej, poprawiłam białą koszulę i otrzepałam czarne spodnie. Stanęłam przed wielkimi drzwiami z tabliczką "Harry Styles" i przez moment wahałam się czy zapukać, ale szybko potrząsnęłam głową i zwyczajnie tak zrobiłam. Usłyszałam głośne "wejść", więc tak też uczyniłam.

- Witam, panie Styles. Nazywam się...

- Tiana Prince.

- Nieładnie jest przerywać. - mruknęłam pod nosem tak cicho, że byłam pewna, iż tylko ja to usłyszałam. Niestety wysoki brunet powoli się do mnie odwrócił i posłał nieprzyjemny uśmiech.

- Wiem to doskonale, panno Prince. Jesteś spóźniona. Niezbyt dobre pierwsze wrażenie.

- Przepraszam, panie Styles. Miałam małe problemy z autem.

- Usiądź. - wskazał na fotel, który znajdował się przed jego biurkiem. Posłusznie usiadłam, wcześniej kładąc swoją teczkę przed jego oczami. Jego twarz była pozbawiona emocji, co o mojej nie można było powiedzieć tego samego. Czułam zdenerwowanie i dyskomfort spowodowany ciszą. Słyszałam, że wielu ludzi w tych momentach rezygnowało. Robił tak z każdym człowiekiem, który chciał zostać jego asystentem lub asystentką. Wielu poległo, poddawało się presji, a jeszcze inni się go bali. - Ile masz lat?

- Mam dwadzieścia trzy lata.

- Skąd jesteś?

- Urodziłam się tutaj - w Londynie, ale przez pewien moment mieszkałam w Nowym Jorku.

- Opowiedz coś o sobie. Na przykład o rodzinie. - poczułam się dość niezręcznie, gdyż nie sądziłam, że tak właśnie przebiegała u niego rozmowa kwalifikacyjna. Widząc jego oczekiwanie, westchnęłam.

Work With Styles✰h.sWhere stories live. Discover now