40

23.9K 1.2K 415
                                    

Rozpłakana zjechałam na parking, by jak najszybciej znaleźć się u siebie w domu. Oczywiście pokłóciłam się z Harry'm na temat tego jak mieliśmy rozwiązać swoje problemy. Nie doszliśmy do kompromisu, a do ostrej kłótni, która popchnęłam nas do rękoczynów. Uderzyłam go w twarz, gdy znów chciał pozbyć się mojego swetra, a on chociaż się powstrzymał przed oddaniem mi to widziałam, iż przez moment miał zamiar to zrobić. Natychmiast zabrałam swoje rzeczy i wyszłam, aby nie pogarszać sytuacji.

Nie wybiegł za mną, ponieważ był kompletnie zmrożony całym zajściem. Obiecał mi, że będzie nad sobą pracować. Widocznie było to ciężkie zadanie. Rozumiałam, że nie wszystko przyjdzie nam tak łatwo, ale powinien próbować coraz to bardziej, aż nareszcie się ułoży.

Po wyjściu z jego biura, usłyszałam jak krzyczy na siebie i uderza o coś, w coś. Nie zatrzymywałam się, szłam prosto do windy.

Dlatego teraz w rozmazanym makijażu siedziałam w środku swojego samochodu. Nie powinnam prowadzić w takim stanie, także postanowiłam posiedzieć chwilę, aż się uspokoję. Gdy miałam już odjeżdżać, do mojego auta wsiadł Tomlinson.

- Jedź do najbliższego baru. No nie chcę, ale muszę się napić!

- Coś się stało?

- Nie będzie mi gnojek rozwalał związku, który sam naprawiałem! Zniszczył moją pracę.

 -Louis, to jest też moja wina. - podniósł wzrok na mnie, a konkretnie na mój policzek. Delikatnie chwycił za niego, przekręcając go bardziej w swoją stronę.

- Uderzył cię? - skupił całą swoją uwagę na czerwonym śladzie, nie dowierzając chyba temu co miał przed oczami. Zaskoczył mnie, kiedy delikatnie przetarł kciukiem piekące miejscem i potraktował je pocałunkiem. Nie wiedziałam czy było to odpowiednie, jednak stwierdziłam, iż był to jedynie przyjacielski gest. - Dorwę kretyna i za jaja powieszę na tym jego apartamentowcu, a na tę chwilę jedziemy do baru, no już.

- Nie uderzył mnie. Po prostu działałam w amoku i walnęłam w otwarte drzwi na korytarzu. Zostawmy to bez komentarza. I nie jestem osobą, która się upija.

-Ja sprawię, że będziesz. Dasz radę prowadzić? Nie wyglądasz najlepiej. - zaśmiałam się i pokiwałam głową, pokazując mu, że jeszcze nie było tak źle. Odpaliłam silnik i moment potem byliśmy w drodze do lokalu, do którego pokierował mnie szatyn. Jechaliśmy dość krótko i po jakiś dziesięciu minutach byliśmy na stołkach barowych, popijając mocną czystą wódkę i słabego drinka. Oczywiste było kto co pił.

- Znam go od dziewięciu lat. Nigdy nie był łatwym człowiekiem. Trzeba było się sporo starać, aby się z nim zaprzyjaźnić. Taty nigdy nie posiadał tak naprawdę, tak aby z nim pogadać. Na święta zostawiał im tylko prezenty, bo dnie spędzał w firmie. Jeżeli zjawił się w domu to jedynie po to, żeby wpoić swoim dzieciom wartość pieniądza i, że praca była najważniejsza. Nie odczuwał miłości. Nawet od swojego rodzeństwa. Zawiódł się na swojej byłej. Oglądałem to wszystko z bliska, wiem jaki jest. Ma mnóstwo wad, ale kto ich nie ma? Też mieliśmy ciężki start. Nasza znajomość nie wyglądała tak dobrze jak teraz. Był nieufny, odsunięty od ludzi. Nie zadawał się z byle kim. Towarzystwo wybierali mu rodzice. Dostosowali mu kolegów do jego poziomu. -prychnął, wypowiadając ostatnie zdanie. Słuchałam uważnie, gdyż mogłoby to zmienić moje nastawienie do niego. - Był ich trzecim dzieckiem, lecz nigdy nie był faworytem mamy czy ojca. Ojciec patrzył na niego pobłażliwie, nie sądził, żeby odniósł jakiś sukces. Jednak Harry zawziął się i przez całe trzy lata uczył się, planował, projektował swoją firmę. To co teraz stoi w centrum Londynu to jego praca. Coś z czego jest cholernie dumny, bo dopiero wtedy usłyszał pochwałę z ust ojca. Dlatego tak poważnie do niej podchodzi i denerwuje się, kiedy coś idzie nie tak. Jego brak okazywania uczuć nie wziął się znikąd. Po prostu nikt mu ich nigdy nie okazał i nie nauczył go jak powinno się to robić innym. On cię kocha, to naprawdę widać, aczkolwiek on nie potrafi tego określić. Boi się popełnić błąd. Dlatego jest z tym ostrożny i zwleka z powiedzeniem tego. Harry stał się inny i każdy ci to powie. Zaczął się przejmować kimś więcej, czymś więcej niż firmą i to tak wkurzyło jego ojca. Tym samym Chris zrobi wszystko, żeby cię odsunąć. Nie daj mu tej satysfakcji. Harry nie umie z nim walczyć i potrzebuje wsparcia, a ja to za mało. On potrzebuje kogoś kto go kocha i zawsze się za nim wstawi. Tym kimś jesteś ty, a ja, Niall, Liam i James wiemy o tym doskonale. Rozumiem, że na tym balu poczułaś się odrzucona, zażenowana, lecz powtórzę się - on nie potrafi z nim walczyć. Ta sprawa w sądzie nie jest dla niego. Przecież żył z tą umową dwa lata, więc czemu nagle zaczęło mu to przeszkadzać? Ponieważ pojawiłaś się ty, zaczął patrzeć na wszystko inaczej. Nie firma jest teraz najważniejsza, a ty. On będzie bił się o te udziały nie dla siebie, a dla ciebie. Żebyś nie była powodem ich kłótni i żeby nie zżerały cię wyrzuty sumienia. Kupił ci pierścionek, wiesz? - zaśmiał się, biorąc łyk wódki. Zerknął na mnie z wielkim uśmiechem. Nie był pijany, gdyż kończył dopiero pierwszą szklankę. To był jego normalny uśmiech, który zawsze był na jego ustach.

Work With Styles✰h.sKde žijí příběhy. Začni objevovat