9

32.9K 1.7K 437
                                    

Zostałam obudzona przez cudowny zapach, a nawet ciche pogwizdywanie. Otworzyłam oczy i przetarłam je, aby lepiej widzieć co działo się wokół mnie. Harry ubrany w ciemnozielonym garniturze kładł tacę z jedzeniem na szafce nocnej. Widziałam wczoraj wyrzuty sumienia na jego twarzy i rozumiałam jego poczucie winy. Wymierzył sprawiedliwość zbyt wcześniej i w tej chwili żałował. Bardzo dobrze, cierp człowieku.

- Sumienie zżera? - zapytałam, patrząc co jakiś czas na pięknie wyglądające śniadanie i na samego Styles'a. Na tacy znajdowała się filiżanka herbaty, parujące naleśniki z truskawkami i mały wazonik z różowym goździkiem.

- Nie wiesz jakiego dostałem kopa od Niall'a. Jeden pośladek wciąż mnie boli.

- Drugi też będzie. Jak tylko zjem i wstanę. - uśmiechnął się i poprawił swój krawat. Wyglądał dobrze w takim odcieniu, zwłaszcza przy zielonych oczach. Jednakże jego spojrzenie wyrażało tylko zmęczenie. Cienie pod oczami wszystko wyjaśniały i lekko trzęsące się dłonie były niepokojące.

- Smacznego, ale prosiłbym abyś się pośpieszyła. Mamy na dwunastą spotkanie.

- Myślę, że lepiej będzie jak zostanę. Po wczorajszym...

- Nie ma mowy. Pójdziesz tam ze mną i bez dyskusji. - nie dał mi nic do powiedzenia, ponieważ wyszedł, pukając palcem w zegarek. Westchnęłam zanim zaczęłam jeść posiłek. Jedzenie było bardzo smaczne, ale nie mogło być inaczej przy tak drogim hotelu. Byłabym zawiedziona gdyby stało się inaczej.

Po umyciu, wysuszeniu i wyprostowaniu włosów, spięłam je w wysoką kitkę. Po ubraniu bielizny, założyłam pudrową koszulę i czarne spodnie ponad kostkę. Na nogi założyłam czarne szpilki. Na buzię nałożyłam standardowy makijaż, choć beżową szminkę zamieniłam na delikatnie różową. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia, gdyż byłam zadowolona z udanego zamaskowania policzka. Ślad po uderzeniu nadal był i wcale nie chciałam się nim chwalić. Wyszłam z łazienki gotowa do wyjścia. Pan Styles czekał na mnie na korytarzu z czarną aktówką w dłoni. Wyglądał tak jak zawsze, jednak nie można było powiedzieć, że zwyczajnie. Harry Styles nigdy nie prezentował się zwyczajnie, najlepszym określeniem było profesjonalnie.

- Boli? - zapytał, wskazując na swój policzek. Pokręciłam głową, aby zaprzeczyć i posłałam mu spokojny uśmiech. Nie bolało, lecz z pewnością siniak będzie mi towarzyszył przez dłuższy czas. 

W lobby spotkaliśmy się z równie dobrze wyglądającymi panami biznesmenami i razem skierowaliśmy się do wypożyczonych samochodów. Wsiadłam do tego samego co brunet i znów spędziliśmy ponad dwadzieścia minut w nudnej ciszy.

Tym razem budynek nie był wysoki, a raczej długi. Zajmował większą część ulicy, na której się znajdowaliśmy. Weszliśmy do środka, które było urządzone w bardzo luksusowym, aczkolwiek staroświeckim stylu. Kanapy były brązowe, wykonane z jakiegoś przyjemnego materiału. Na ścianach widniały zdjęcia i obrazy w złotych oprawkach. Same ściany były ozdobione drewnem dokładnie tak samo jak podłoga. Panele lśniły, nie było nawet grama kurzu. Wystrój pomieszczenia odzwierciedlał Harry'ego w każdym detalu.

- Niech pani da mi swój płaszcz, panno Prince. - odwróciłam się do niego twarzą i podałam mój, czarny płaszcz. Odszedł ode mnie z kierunku recepcji lub szatni, cokolwiek to było. Usiadłam na jednej z kanap i w spokoju czekałam, aż panowie załatwią wszystko co mieli do załatwienia.

- Sądziłem, że zostałaś zwolniona. - usłyszałam ten irytujący głos nad sobą i przestałam mieć ochotę na dalszy ciąg dnia. Spojrzałam w górę i zobaczyłam pana Smith'a. Jego postawa, wredny uśmieszek, nawet wzrok sprawiał, że dostawałam białej gorączki.

Work With Styles✰h.sWhere stories live. Discover now