31

26.7K 1.4K 146
                                    

Obudziłam się dzięki budzikowi o szóstej dwadzieścia i szczerze pierwszy raz nie narzekałam. Chyba naprawdę brakowało mi pracy i tych wszystkich kłótni, a nie było mnie jedynie dwa  dni.

Wczoraj James i Harry rozmawiali do późna, ponieważ nawet gdy wstałam po szklankę wody o pierwszej to i tak brunet siedział na kanapie i gadał przez telefon. Oby Styles nie zaspał, bo wtedy James'a czekają same nieprzyjemności.

Wstałam z łóżka żwawym ruchem i od razu pognałam do łazienki, aby wykonać poranną toaletę. Po skończeniu tej czynności i umyciu rąk wzięłam się za zrobienie sobie śniadania i gorącej, zielonej herbaty. Usiadłam przy niewielkim stoliku, aby w spokoju zjeść kanapki z dżemem z owoców leśnych. 

Po dziesięciu minutach do pomieszczenia wszedł ledwo żywy brunet, który przywitał mnie dziwnym dźwiękiem - coś pomiędzy mruknięciem, a warknięciem. Życzyłam mu miłego dnia, co oczywiście ukazywało moją złośliwość, ale też podstawiłam mu pod nos kubek ciepłego napoju.

- Twój Harry potrafi zagadać.

- Nie powiesz mi, że to on głównie podtrzymywał rozmowę. Jesteś gadułą od małego i nie wmówisz mi czegoś innego. 

- Dobra, lecz on też sporo gadał. - tą wiadomością zakończyliśmy naszą małą wymianę zdań, gdyż ja zaczęłam się przygotowywać do mojego oczekiwanego dnia pracy. Wyjęłam z szafy wcześniej wyprasowane ubrania w postaci zwykłych jasnych jeansów, białej bluzki z długim rękawem i czarnym, zakładanym jak kurtkę swetrem sięgającym do kolan. Weszłam z nimi do łazienki, gdzie umyłam twarz, zęby i zrobiłam delikatny makijaż. Przebrałam się w swoje naszykowane rzeczy i wróciłam do salonu, gdzie czekała na mnie już moja czarna torba. Pożegnałam się z bratem i upewniwszy się, że wszystko wzięłam, wyszłam z mieszkania.

Zawsze wychodziłam przed brązowookim, a wracałam po nim. Nie miałam pojęcia jak działała jego kancelaria, jednakże z pewnością miał inne godziny pracy, czego akurat mogłam mu zazdrościć. 

Wsiadłam do swojego starego, ale ukochanego auta i przekręciłam kluczyk w stacyjce. Jechałam powoli z uwagi na godzinę, która wskazywała siódmą trzydzieści. Pierwszy raz tak śpieszno było mi do firmy zielonookiego. Zwyczajnie z nudów nie mogłam wytrzymać nawet u siebie na kanapie przed telewizorem.

Pod biurowiec dojechałam aż dziesięć minut przed czasem, więc nie miałam co się bać o spóźnienie. Wokół mojego miejsca nie było nikogo innego co było oczywistą sprawką Harry'ego. Ten człowiek czasami za dużo brał na poważnie. Przywitałam się z blondynką na recepcji, która odpowiedziała mi kiwnięciem głowy, więc zaliczyłam to jako postęp w naszej znajomości. Wcześniej nawet na mnie nie spoglądała.

Weszłam do windy, w której były już dwie osoby. One jechały na 6 piętro, natomiast ja wcisnęłam guzik z piątką i niemal natychmiastowo mogłam wyczuć wzrok chłopaka i dziewczyny na sobie. Musiałam się do tego przyzwyczaić. Życzyłam im miłego dnia, gdy winda zatrzymała się na odpowiednim dla mnie piętrze. Wyszłam z niewielkiego pomieszczenia i skierowałam się do biura Styles'a.

Tam zostałam przywitana buziakiem w środek ust i przyciśnięta do drzwi, które zamknęłam. W roztrzepaniu zdjął mój płaszcz, nie odrywając swoich ust od moich. Uśmiechnął się przez pocałunek i ścisnął moje uda, co miał już chyba w zwyczaju. Oplotłam jego talię swoimi nogami i kontynuowałam naszą uroczą chwilę do momentu, aż nie zabrakło nam powietrza.

- Tęskniłeś jak rozumiem. - mruknęłam, co jakiś czas muskając jego dolną wargę. Pokiwał ożywiony głową, wyglądając jak mały chłopiec, który dostał wymarzony prezent. Zaśmiałam się cicho i pokazałam mu, żeby mnie puścił.

Work With Styles✰h.sحيث تعيش القصص. اكتشف الآن